Nie od dziś wiadomo, że właściciele aut nie ufają  mechanikom. Wierząc stereotypom, zgodnie z którymi każdy mechanik to oszust liczący na spory zarobek, postanawiają działać na własną rękę. Zanim zawitają do warsztatu, gromadzą niezbędną wiedzę. Przeszukują fora internetowe, dopytują znajomych, rodzinę, a nawet ściągają specjalne programy i na własną rękę podłączają komputer do swojego auta, szukając odpowiedzi na pytanie, co tym razem mogło zepsuć się w ich samochodzie. Mechanicy przyznają, że takich klientów mają wielu. Przed niektórymi zamykają drzwi do swoich warsztatów, innych odsyłają na forum internetowe, by naprawy dokonali użytkownicy, którzy wydali diagnozę, jeszcze innym udostępniają kawałek przestrzeni i każą samodzielnie dokonywać naprawy, bo skoro wiedzą lepiej…

- Ten typ klientów jest naprawdę męczący. Mówimy na nich "foorumowicz". Naczyta się w internecie o usterkach, doradzi się użytkowników i zadowolony z diagnozą przychodzi do nas. Nie mówi, jakie są objawy, co go nie pokoi, tylko od razu wydaje diagnozę. Raz mieliśmy przypadek, że facet przyjechał do nas, narzekając na zepsute wspomaganie. Poziom płynu był w porządku, więc kazaliśmy mu zostawić samochód, żeby zobaczyć, co jest nie tak. Ale on twierdził, że nie ma co czekać, trzeba wymieniać pompę. To spory wydatek, zaproponowaliśmy, żeby zaczekał, aż rozbierzemy samochód. Nie zgodził się i, wytykając nam nieróbstwo, udał się do innego warsztatu. Po dwóch tygodniach wrócił, bo, mimo wymiany pompy wspomagania, maglownicy, usterka nie zniknęła. Zostawił u nas samochód i co się okazało? Że to krzyżak zewnętrzny kolumny kierowniczej. Koszt wyjęcia i regeneracji - 200 zł, a on stracił już grubo ponad 2 tys. zł, a ile czasu i nerwów, to nie wspomnę. Ale co zrobić? Taki klient wie lepiej i nie da sobie nic wytłumaczyć. Przecież na forum mu tak powiedzieli. No i co z tego? Oczywiście, niektóre usterki są typowe dla danego modelu samochodu, ale nie zawsze oznacza to, że jeśli internauta ma taki sam rocznik i model, to i nam to samo się przytrafi w samochodzie - mówi Robert z Poznania, pracownik warsztatu mechanicznego.

Byle jak najtaniej

Wszechwiedzący klienci nierzadko przyjeżdżają do mechaników nie tylko z postawioną diagnozą, ale i zakupionymi już częściami. Ufając wiedzy forumowiczów oraz znajomych, zakupują części, które w efekcie okazują się bezużyteczne, bo diagnoza mechanika odbiega od tej, znalezionej w internecie. - Powodem zamawiania samodzielnie części jest chęć tańszej naprawy, gdyż marże warsztatowe są o wiele wyższe niż sklepowe. Klienci również obawiają się, iż np. dana część może nie być wymieniona (np. filtr czy olej).  Bardzo często w  wielu warsztatach klienci nie otrzymują żadnego potwierdzenia co dokładnie zostało wymienione, jakiej firmy elementy zastosowano, co na pewno może rodzić ich podejrzliwość - uważa Daniel Misala, właściciel warsztatu Auto Misala z Rybnika.

I tak wiem lepiej!

Do warsztatu samochodowego w Rybniku częściej niż wszechwiedzący, zaglądają klienci, którzy kwestionują zdanie mechaników. Choć, jak podkreślają mechanicy, jest to niewielki odsetek wszystkich klientów. - Klientów stawiających diagnozę jest stosunkowo niewielu, na ogół opisują problem i oczekują od warsztatu jego rozwiązania, niestety jak najtańszym kosztem. Częściej klienci (około 10-15%) kwestionują postawioną już diagnozę bądź sugestię co może być powodem awarii samochodu, wtedy niektórzy z nich okazują się posiadać "niesamowitą wiedzę" z zakresu mechaniki, części oraz procesu naprawy - informuje Daniel Misala. Większość mechaników uzbraja się w cierpliwość i stara się obsłużyć wszechwiedzących klientów, inni mają swoje sposoby, by się ich pozbyć. Dlatego, jeśli z postawioną diagnozą wybieramy się do mechanika, lepiej przygotować się na to, że zastaniemy zamknięte drzwi. Nawet cierpliwość mechaników kiedyś się kończy…