W stosunku do 2000 r. było o 760 ofiar mniej. Liczba rannych spadła o 3444, a samych wypadków o 3532. Kolizji drogowych było 342 408, czyli o 6691 więcej niż w 2000 r. Jak twierdzi komisarz Marcin Flieger z Komendy Głównej Policji, nasze drogi ciągle są najgroźniejsze w Europie. Chodzi o to, że wypadki w Polsce są o wiele poważniejsze w skutkach niż w innych krajach. Średnio w 100 wypadkach ginęło u nas 10 osób. W Hiszpanii 5,7, we Francji 6,6, a w Niemczech 2.Najwięcej wypadków drogowych - 12 117 - było efektem niedostosowania prędkości do warunków jazdy. Na drugim miejscu znalazło się wymuszanie pierwszeństwa - 9915 wypadków. Trzeci powód to niewłaściwe wykonywanie manewrów. Mimo ogólnego spadku liczby wypadków więcej niż w 2000 roku było kraks przy omijaniu, przejeżdżaniu przejść dla pieszych, w wyniku nieprzestrzegania znaków i sygnałów oraz gwałtownego hamowania. Więcej ofiar śmiertelnych było w wypadkach przy wymijaniu, przejeżdżaniu przejść dla pieszych, wjeżdżaniu przy czerwonym świetle, nieprzestrzeganiu znaków, niezachowaniu bezpiecznej odległości między pojazdami oraz w wyniku gwałtownego hamowania. Najczęściej ludzie ginęli w wyniku zderzenia się pojazdów w ruchu (2332 ofiary). Równie często ofiarami padali piesi (1858 osób). Ponad 900 osób zginęło w wyniku najechania autem na słup, drzewo lub inny obiekt znajdujący się przy drodze. Z danych tych wynika, że wprawdzie nieco mniej szarżujemy, ale ciągle jesteśmy na bakier z przepisami. Najczęściej dochodzi do ich łamania, gdyż wielu kierowców uważa ograniczenia prędkości za zbyt rygorystyczne. Po cóż jechać np. nakazane 40 km/h, skoro można bezpiecznie jechać szybciej - argumentują. Mało kto potrafi jednak powiedzieć, o ile można szybciej i jakim samochodem, a przekonuje się o tym już po kolizji. Najwięcej wypadków spowodowali kierujący pojazdami - 42 860. W ich wyniku śmierć poniosły 4262 osoby, a 57 799 zostało rannych. 9508 wypadków było udziałem pieszych. Zginęły w nich 1044 osoby, a 8805 trafiło do szpitali. Ponad połowa spowodowanych przez nich nieszczęść miała miejsce w wyniku nieostrożnego wejścia na jezdnię lub nieprawidłowego przechodzenia przez ulicę. 6230 wypadków spowodowali pijani. Co ciekawe, jedną trzecią pijani piesi. Warto tu odnotować, że wypadków z udziałem nietrzeźwych było o 1782 mniej niż rok wcześniej. Patrole policji zatrzymały 145 431 kierowców jadących "po kielichu", czyli o 42 893 mniej niż w 2000 r. Najwięcej wypadków spowodowali kierowcy w wieku od 25 do 39 lat. Drugą groźną grupą byli mający od 40 do 59 lat. Na trzecim miejscu pod względem liczby spowodowanych wypadków znaleźli się tzw. młodzi kierowcy mający od 18 do 24 lat. Jak twierdzi komisarz Marcin Flieger, w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców w poszczególnych grupach wiekowych najgroźniejsi okazali się właśnie młodzi. Wskaźnik wypadkowości był w ich przypadku najwyższy. Janusz Ujma, prezes Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców, uważa, że kierowcy opamiętali się. Bardziej dbamy o zdrowie i bezpieczeństwo na co dzień, a zatem i jadąc samochodem.Wojciech Drzewiecki z firmy SAMAR uważa, że spadek liczby wypadków to przede wszystkim zasługa policji, która coraz pilniej kontroluje drogi. Do tego należy dodać fakt, że nowe samochody, które kupujemy, są coraz bezpieczniejsze. Mają lepsze hamulce, lepszą trakcję i zabezpieczenia przed skutkami wypadków, jak strefy zgniotu i poduszki powietrzne. W przypadku sprowadzanych z zagranicy używanych aut trudno jest cokolwiek wyrokować, ale nie da się ukryć, że przesiadający się z kilkunastoletniego Malucha na np. 10-letniego VW Golfa będzie jeździł bezpieczniejszym autem. Z pewnością jedną z przyczyn poprawy statystyk jest strach przed konsekwencjami. Za jazdę po pijanemu trafimy przed sąd, a za wykroczenia nie płaci się mandatu w wysokości z góry usptalonej w taryfikatorze, tylko według uznania zatrzymującego nas policjanta, nawet do 1000 zł.Aby tendencja spadkowa się utrzymała, potrzebne są działania inżynieryjne i samokontrola kierowców. 5822 wypadków i 914 ofiar można było uniknąć, gdyby drogi odpowiednio przygotowano. Przykładem niech będzie szwedzki program opcji zerowej. Z pobliża szos usuwane są głazy, wycinane lub przesadzane drzewa, likwidowane rowy albo ustawiane barierki wyłapujące auta wypadające z drogi. U nas niewiele dróg ma linie oznaczające początek pobocza. Asfalt na skrajni jest często szczerbaty i popękany, rowy to codzienność, przeganianie stad krów na pastwiska drogami publicznymi latem odbywa się w każdej wsi. Są jednak i początki dobrego. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zakupiła 300 tys. "kocich oczek", które będzie naklejać na najbardziej uczęszczanych szlakach. Jak bardzo poprawiają one bezpieczeństwo jazdy nocą, można się przekonać, jadąc obwodnicą Siedlec - nocą każdy zakręt widoczny jest już z dużej odległości.Druga sprawa to zmiana systemu szkolenia na prawo jazdy. Jak twierdzi Janusz Ujma, nauczanie pod egzaminatora musi być zastąpione szkoleniem pod kątem bezpieczeństwa jazdy. Przymiarki do wprowadzenia nowego systemu już są. Najważniejsza jest jednak samokontrola. Tak się składa, że w każdym wypadku z ofiarami śmiertelnymi najczęściej giną osoby, które do niego nie doprowadziły. Kiedy czyta się raport, że w długi majowy weekend w Zarskiej Wsi Polonez wpadł na Mercedesa, i w wyniku kolizji zginął kierowca Poloneza, pasażerka oraz jadące na tylnej kanapie 5- i 7-letnie dzieci, to sygnał, że czas się opamiętać.
Galeria zdjęć
Jeźdźcy bez głów
Jeźdźcy bez głów