Jak przekazała PAP asp. sztab. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki, funkcjonariuszy o podejrzanie zachowującym się kierującym lanosem powiadomił w niedzielę po południu inny kierowca. Ujął on mężczyznę, który w jego opinii kierował samochodem w stanie nietrzeźwości.
Przeczytaj też:
- Do lasu na grzyby i po... 5000 zł kary?
- Elektroniczny policjant w aucie - obowiązkowo już od 2022 roku?
"Mundurowi podczas rozmowy ze świadkiem dowiedzieli się, że mężczyzna już wcześniej na ul. Kilińskiego zwrócił uwagę na kierowcę, który jechał przed nim. Relacjonował dalej, że na ul. Jaracza kierowca lanosa chciał zaparkować auto. W tym czasie wykonywał niepokojące manewry, omal nie doprowadzając do uderzenia w auta pomiędzy które chciał wjechać" – wyjaśniła asp. Boratyńska.
Dodała, że gdy kierowca opuścił pojazd i ledwo trzymając się na nogach chciał odejść, świadek zatrzymał mężczyznę i powiadomił służby. Stan trzeźwości 34-letniego kierowcy zbadali na miejscu policjanci, ale ku ich zdziwieniu na alkoteście zabrakło skali.