Nowe są światła, zderzaki, maska, koła i kolory. Niewiele, ale robi różnicę. Wewnątrz nowe materiały, dodatkowe kombinacje kolorystyczne i kierownica wykonana właściwie tylko z drewna. Pod nową maską jest nowy silnik.
Nazywa się BlueDIRECT, ma 4,7 l pojemności, dwie turbosprężarki i 435 KM. Od 388-konnego poprzednika ma większą moc (o 12%) i więcej niutonometrów (obecnie 700, wzrost o 32%), ale jednocześnie niższe spalanie (średnio 9,5 l/100 km, o 23% mniej) i może się pochwalić niższą emisją CO2 (z 288 do 224 g). Osiągi też są lepsze – setka w 4,9 s (zamiast 5,4 s), a prędkość maksymalna to 250 km/h (bez zmian).
Jest jeszcze podwójnie doładowany silnik V12 o mocy 517 KM, a w późniejszym terminie pojawią się jeszcze mocniejsze modele CL63 i CL65 AMG.
Z nowinek technologicznych warto wspomnieć o systemie Lane Keeping Assistant, który wykorzystuje kamerę w lusterku wewnętrznym i radary skanujące pobocze. Po co? Po to, by kierowca pozostał na drodze. Czyżby nabywcy Mercedesa CL mieli z tym problem?