Pomimo rosnącej liczby miast wychodzących naprzeciw roszczeniom kierowców, nadal większość z nich wzbrania się przed dobrowolnym oddaniem nadpłaconych pieniędzy. Należy do nich m.in. wydział komunikacji w Kościanie (woj. wielkopolskie) i Gnieźnie, który na każdy wniosek odpowiada odmownie, a pieniądze zwraca dopiero wtedy, gdy zostanie do tego przymuszony przez wyrok sądu. Oznacza to konieczność złożenia cywilnego pozwu. Pieniądze za wydanie karty pojazdu samorządy pobierały na podstawie obowiązujących w całym kraju przepisów. Chodzi tu okres od 21 sierpnia 2003 r. do 14 kwietnia 2006 r. Wówczas za wydanie tego dokument trzeba było zapłacić 500 zł. Jeszcze w 2006 roku opłata ta została zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny i obniżona do 75 zł. Na skutek tej decyzji urzędy zostały zalane wnioskami o zwrot nadpłaty w wysokości 425 zł.

Pomiędzy samorządami, a stroną rządową trwa nieustanna walka o to z czyjej kasy powinny być zwracane pieniądze. Na wojnę ze Skarbem Państwa i Ministerstwem Infrastruktury poszło ponad 150 polskich powiatów. W najbliższych dniach do Sądu Okręgowego w Warszawie trafi pozew zbiorowy w związku z koniecznością zwrotu opłat za wydane karty pojazdów. Pozew w imieniu wszystkich polskich samorządów złoży powiat ostrzeszowski. Nad jego przygotowaniem pracuje jedna z warszawskich kancelarii adwokackich.

Zdaniem starostów winnym całego zamieszania jest strona rządowa, bo to ona jest odpowiedzialna za wdrożenie złego prawa, które nie tylko okazało się niezgodne z unijnymi przepisami, ale również z polską Konstytucją. Samorządy podpierają się argumentem, że w owym czasie stosowały się do istniejących przepisów. Z kolei Ministerstwo Infrastruktury stoi na stanowisku, że zwrotu musi dokonać ten urząd, który owe nadpłaty zainkasował i wykorzystał na własne cele. Szacuje się, że w skali całego kraju w grę wchodzi niebagatelna kwota przekraczająca miliard złotych. Konieczność zwrotu pieniędzy może wręcz zrujnować lokalne budżety. - Tylko mój powiat powinien zwrócić blisko pół miliona złotych. Nie jesteśmy jednak sprawcami tej całej sytuacji. Jeśli ktoś wydaje złe prawo, to powinien również ponieść tego konsekwencje - twierdzi Lech Janicki, starosta powiatu ostrzeszowskiego. - Stąd nasza decyzja o wystąpieniu na drogę sądową. Jest to stanowisko ustalone ze Związkiem Powiatów Polskich - dodaje.

W Poznaniu bezprawną opłatę pobrano od około 30 tysięcy właścicieli samochodów, co wiąże się ze zwrotem około 13 milionów złotych. Tylko w ubiegłym roku samorząd Kalisza z tytułu zwrotu części nienależnie pobranej opłaty za wydanie kart pojazdu musiał oddać blisko 200 tys. złotych.

W przygotowywanym pozwie powiaty chcą, by sąd ustalił, iż Skarb Państwa - Ministerstwo Infrastruktury "ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą tytułem szkody doznanej przez członków grupy w wyniku niewydania z dniem 1 maja 2004 roku rozporządzenia dostosowującego przepisy rozporządzenia z dnia 28 lipca 2003 roku w sprawie wysokości opłat za kartę pojazdu do przepisów prawa wspólnotowego".