Zacznijmy od początku – w odróżnieniu dla porównania od Dodge Caliber, który również należy do kategorii crossover, Qashqai oferuje możliwość napędu na cztery koła, czyli łowi raczej w wodach Subaru Forester – wygląda na to, że Nissan chce wykorzystać wszystkie luki na rynku samochodów 4x4.
Nazwa samochodu pochodzi od koczowniczego plemienia, żyjącego w pobliżu łańcucha górskiego Zargos w południowo-zachodnim Iranie. I chociaż pierwsze projekty pochodziły z Japonii, auto dokończono w europejskim centrum designu w Londynie i Nissan Technical Center w Granfield. Również produkcja auta odbywa się w północno-wschodniej Anglii. Zmniejszony SUV, jak od razu nazwali go niektórzy nasi koledzy, nie ma zbyt wyszukanej stylistyki, nawiązania do Murano są dystyngowane, a auto wygląda dojrzale, lecz niepozornie. Dokładnym porównaniem dowiadujemy się, że długość, szerokość i rozstaw osi zaliczają auto do segmentu C, od standardu odbiega wyłącznie wysokość.
Właśnie wysokość, oprócz większego prześwitu, ma największy wpływ na komfort i przestrzeń. Dostateczny poziom komfortu dostępny jest już podczas wsiadania: chociaż siedzenia są wyżej nad jezdnią, nadal dostarczają uczucie samochodu osobowego. Przestrzeń podłużna Qashqaia w danym segmencie należy do przeciętnej, zwłaszcza na tylnej kanapie. Z drugiej strony wysokość wnętrza, zwłaszcza z przodu, jest doskonała – co prawda za kierownicą nie można usiąść w cylindrze, ale nawet wysokie osoby nie muszą się obawiać o kontakt z podsufitką. Za dopłatą dostępny jest duży szklany dach panoramiczny. Mimochodem – klimatyzację można wyregulować tak, by zimne powietrze skierowane było właśnie na panoramiczny dach, dzięki czemu przesztrzeń pasażerska jest doskonale schładzana. Mogliśmy przetestować tę możliwość, a kataru nie dostaliśmy, więc pewnie jakoś to działa. Na pokładzie prym wiodą miekkie materiały, wskaźniki są standardowe, wszystkie przełączniki czytelne i w zasięgu ręki, negatywnym zaskoczeniem były dla nas tylko dwa kolory podświecenia. Kierownica ma trochę za cienki wieniec, ale regulacja jest możliwa w dwóch osiach. Bagażnik o pojemności 410 l jest dobrze dostępny, a po złożeniu tylnych siedzeń (nie trzeba wyjmować zagłówków) oferuje aż 1513 l.
Najpierw przetestowaliśmy 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 104 kW (141 KM) połączony z bezstopniową przekładnią CVT. Specyficzne właściwości dynamiczne tego rozwiązania doceniliśmy przede wszystkim w eksploatacji miejskiej, zużycie paliwa wynosiło wtedy ok. 10,5 l/100 km. Dużo lepiej zachowywał się 2-litrowy turbodiesel połączony z manualną skrzynią biegów i napędem 4x4. Wyższą cenę usprawiedliwia średnie zużycie paliwa na poziomie 7,5 l. Nissan Qashqai z tą jednostką przekonuje przede wszystkim precyzyjnym wyciszeniem i doskonałą elastycznością już na niskich obrotach.
Jeszcze przed włączeniem silnika musimy sobie przypomnieć, że nie siedzimy w zwykłym hatchbacku. Prześwit auta wynosi 200 mm, ponadprzeciętny jest także kąt natarcia. Oprócz zwykłego napędu na przednią oś Nissan oferuje także wersję z systemem All Mode 4x4. W takim wypadku do dyspozycji są trzy tryby: 2WD (napęd na przednią oś), tryb automatyczny (automatyczne dołączanie tylnej osi) oraz tryb Lock, kiedy załączony jest stały napęd na cztery koła, który rozdziela siłę napędową w stosunku 50:50 między obie osie. W standardzie oferowany jest system ESP.
Układ kierowniczy ma raczej komfortowy niż sportowy charakter, tak więc nie oferuje kierowcy zbyt wiele informacji o tym, co dzieje się pod kołami. Całkiem szybkie podwozie oczywiście nie może się równać z topowymi hatchbackami. Auto co prawda jest wyższe, ale zakręty pokonuje przykładowo, a podróżni nie odczuwają nadmiernie przechyłów nadwozia. Auto, zwłaszcza z silnikiem wysokoprężnym jest dosyć podsterowne, granica poślizgu jest jednak przy zwykłej eksploatacji nieosiągalna, Qashqai jest w stanie pokonywać zakręty przy zaskakująco wysokich prędkościach.