O skierowaniu do sądu apelacji od tego wyroku poinformował we wtorek rzecznik zarządzającej odcinkiem autostrady Katowice - Kraków spółki Stalexport Autostrada Małopolska (SAM) Rafał Czechowski.

We wrześniu 2007 r. katowicki adwokat Mariusz Fras jechał autostradą z Katowic do Krakowa. Przy wjeździe na płatny odcinek drogi w punkcie poboru opłat w Brzęczkowicach zapłacił 6,50 zł. W trakcie jazdy postanowił, że - ze względu na złą jakość drogi - drugiej części opłaty nie uiści.

Wytoczył proces o naruszenie dóbr osobistych spółkom SAM i STA, uznając, że przy bramkach w Balicach pozbawiono lub przynajmniej ograniczono jego wolność, odmawiając podniesienia szlabanu po tym jak się wylegitymował.

W kwietniu tego roku katowicki sąd okręgowy przyznał mu rację - uznał, że bezpodstawnie i bezprawnie ograniczono wolność powoda, przetrzymując go ponad godzinę w punkcie poboru opłat. Było to działanie wbrew procedurom, bo w przypadku odmowy zapłaty należało spisać dane kierowcy, a należności dochodzić później - wskazał sąd.

Sąd uznał, że powództwo jest zasadne, ale wyłącznie przeciwko spółce STA. SAM nie jest podmiotem, który może podnosić odpowiedzialność, bo czynności, których dotyczyła sprawa - powierzył STA. STA na zlecenie SAM pełni funkcję operatora autostrady, czyli odpowiada za wszelkie techniczne kwestie.

W złożonej apelacji pełnomocnik STA domaga się oddalenia powództwa, ewentualnie uchylenia wyroku i przekazanie sprawy ponownie Sądowi Okręgowemu w Katowicach.

Zdaniem adwokata Jacka Czarnohorskiego, w punkcie poboru opłat w Balicach nie doszło do ograniczenia wolności powoda, a tym samym brak było podstaw do uwzględnienia jego roszczeń.

Czarnohorski nie zgadza się też, że strona pozwana dopuściła się działań bezprawnych, bo zachowanie Frasa mogło świadczyć o "uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przez niego wykroczenia, a istniała obawa ukrycia się przez niego po opuszczeniu bramki przejazdu".

W opinii adwokata, istniały również przesłanki do przyjęcia, że strona pozwana działała w obronie słusznie uzasadnionego interesu społecznego - ze względu na administracyjno-prawny charakter opłaty za przejazd przez autostradę - a także prywatnego interesu koncesjonariusza.

Pełnomocnik podkreślił w założonej apelacji, że działanie pozwanego było następstwem zachowań powoda, które jego zdaniem było sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

Pełnomocnik nie zgadza się też z zasądzeniem 20 tys. zł na cel społeczny (na rzecz Fundacji Anny Dymnej "Mimo Wszystko"). Jego zdaniem nie ma podstaw do uznania, że powód doznał jakiejkolwiek krzywdy na skutek sytuacji, która rozegrała się w Balicach. Strona pozwana jest zdania, że Fras przyczynił się, a wręcz wywołał całą sytuację.

Zdaniem strony pozwanej, sąd przekroczył granice swobodnej oceny dowodów i dokonał ich jednostronnej, wybiórczej, powierzchownej i dowolnej analizy. W opinii Czarnohorskiego, sąd dokonał też błędnych ustaleń faktycznych.

W związku z wydarzeniami w Balicach, w maju ub. roku w procesie karnym krakowski sąd uniewinnił Frasa. Sąd orzekł, że kierowca nie dopuścił się wyłudzenia przejazdu, ponieważ w momencie wjazdu na autostradę nie miał takiego zamiaru. Sąd wskazał także, że należy respektować prawo konsumenta do kwestionowania jakości usługi.

Było to pierwsze takie rozstrzygnięcie w sprawie warunków przejazdu autostradą A4. W ostatnich latach trwały tam uciążliwe dla kierowców remonty nawierzchni i mostów, skutkujące zwężeniami i wydłużeniem czasu przejazdu. Mimo to opłaty za przejazd nie zostały zmniejszone.

To właśnie po korzystnym dla siebie wyroku sądu w Krakowie, Fras złożył w sądzie w Katowicach pozew o naruszenie dóbr osobistych. Pozwał spółkę zarządzającą płatnym odcinkiem autostrady A4 Kraków - Katowice Stalexport Autostrada Małopolska i później także Stalexport Transroute Autostrada. W trakcie procesu strona pozwana kwestionowała zarzuty, podnosząc m.in., że Fras - skoro był niezadowolony z jakości drogi - miał kilka możliwości, by z niej zjechać.

Prowadzone wcześniej w Krakowie postępowanie karne w sprawie pozbawienia Frasa wolności i zmuszania go do określonego zachowania zostało umorzone. Prokuratura uznała, że nie doszło do przestępstwa, bo kierowca od czasu zablokowania mu przejazdu miał możliwość podejmowania wszystkich normalnych czynności życiowych. Nikt też nie zamknął go w samochodzie, mógł swobodnie poruszać się po terenie autostrady. Decyzja o umorzeniu tego postępowania jest prawomocna.