Wszyscy zawodnicy ORLEN Team są dobrze przygotowani do startu. Ostatnie dni poprzedzające rajd spędzają głównie na lekkich treningach fizycznych oraz relaksie psychicznym, choć nadal trwają jeszcze prace przygotowawcze sprzętu. Przed nimi czternaście etapów rywalizacji.

- Cały czas jesteśmy w wirze przygotowań. Do ostatniej chwili pracujemy nad motocyklami. Przed chwilą docinaliśmy nawet kierownicę by motocykl wygodniej się prowadził na trasie. Do samego startu, aż do pierwszego odcinka będziemy coś zmieniać i przygotowywać. Patrzę jednak na kilka etapów w przód. Sprawdzam cały czas pogodę i trochę jestem zmartwiony. Na trasie drugiego i trzeciego etapu cały czas pada deszcz. Tam występują już górzyste tereny. Na odcinku specjalnym zrobi się więc błoto, które będzie bardzo trudno pokonać na dużym motocyklu, jakim startuję – powiedział Marek Dąbrowski.

- Jestem już przygotowany do rajdu, ale ekipa nadal bardzo ciężko pracuje. Nie trenujemy już na motocyklach, choć udało się nam przejechać po lokalnej autostradzie. Było sporo śmiechu, gdyż zapomnieliśmy gotówki, na stacji benzynowej nie można było płacić kartą i utkwiliśmy na tej stacji na kilka godzin. Staram się maksymalnie wypocząć i przygotować swoją psychikę do startu w tym długim maratonie. Dużo chodzimy i delektujemy się pysznymi, argentyńskimi stekami. Teraz jesteśmy w trakcie odbioru, jutro jest dzień wolny, a pojutrze start. Trzeba będzie szybko przejechać 370 kilometrów, a później być w rytmie rajdowym. Pomiędzy tymi dniami jest sylwester, zamierzam go spędzić w łóżku, by w pełni skoncentrowanym ruszyć na trasę – dodał Jacek Czachor.

- Cały czas mamy pełne ręce roboty. I quad i samochody serwisowe są jeszcze dostosowywane do rywalizacji. Czeka nas jeszcze wiele operacji logistycznych. Natomiast już nie przeprowadzam treningów fizycznych. Organizm wymaga teraz odpoczynku żebym mógł w pełni sił przystąpić do rajdu. Dużo korzystam z masaży, chodzę, trochę biegam i staram się jak najwięcej wypocząć – komentował Rafał Sonik.

- Najlepszym sposobem na relaks psychiczny jest dla mnie ruch. Dość solidnie przygotowywałem się fizycznie przed rajdem. Teraz już nie biegam natomiast dużo chodzę. To bardzo dobrze reguluje rytm mojego organizmu. Dzisiaj mieliśmy spokojny dzień, przed konferencją X-raid zrobiliśmy sobie zdjęcie całego zespołu. Dopiero wówczas uświadomiłem sobie, że na nasz sukces będzie pracowało aż 90 osób. Mam nadzieję, że wszyscy kierowcy zespołu dojadą do mety. Rajd rozpoczyna się za dwa dni, w sylwestra wypijemy jeszcze małą lampkę wina, a od pierwszego stycznia ORLEN Team rusza na trasę – powiedział Krzysztof Hołowczyc.

W tym roku na trasie Dakaru zabraknie najmłodszego spośród zawodników ORLEN Team Jakuba Przygońskiego. Kuba musiał wycofać się z rywalizacji na skutek kontuzji, której doznał podczas ostatniego dnia treningu w Maroko, gdzie wraz z pozostałymi motocyklistami z zespołu przygotowywał się do rajdu. Na jednej z pustynnych pętli, gdzie trenowali zawodnicy została zmieniona nieoczekiwanie nawierzchnia. Kuba wjeżdżając na nią mocno zahamował, stracił panowanie nad motocyklem i doznał poważnej kontuzji lewego nadgarstka. Musiał wycofać się z rywalizacji. Nie zabraknie go jednak w zespole. Podczas rajdu będzie pełnił rolę korespondenta i relacjonował przebieg rajdu na antenie telewizji. Kuba świetnie odnajduje się w nowej roli, dodatkowo pomaga kolegom załatwić formalności związane ze startem i jak twierdzi poznaje inne oblicze Dakaru.

- Już się pogodziłem z tym, że nie startuję. Teraz najważniejsze dla mnie zadanie to pomoc Markowi i Jackowi, by zajęli jak najlepsze miejsce. Jeśli zażyczą sobie złotych kamieni, to też postaram się im je zorganizować. Poza tym będę pełnił rolę dziennikarza. Wraz z Beatą Sadowską będziemy realizować program telewizyjny. Na razie mam na głowie wiele zadań. Od rana do nocy tkwię w biurze prasowym i załatwiam formalności, a jeszcze zostało wiele do zrobienia – powiedział Kuba Przygoński.