Funkcjonariusze z komendy powiatowej Policji w Miliczu na podstawie wcześniej uzyskanych informacji ustalili, że w jednej z miejscowości w powiecie milickim znajduje się "dziupla" samochodowa. Do "dziupli" przywożono, najczęściej w nocy, luksusowe samochody skradzione z terenu południowo-zachodniej Polski. Tam rozbierano i rozcinano je na części.

Kiedy policjanci wkroczyli na teren posesji, w dużej stodole przystosowanej na potrzeby warsztatu samochodowego ujawnili rozebrany na części samochód terenowy. Jak się okazało, auto, warte blisko 80 tys. zł, skradziono kilka dni wcześniej we Wrocławiu.

W stodole były również pocięte elementy karoserii innych luksusowych pojazdów. W szopie i w garażu obok stodoły policjanci zabezpieczyli m.in. nowoczesne silniki, pocięte karoserie, kompletne instalacje elektryczne oraz elementy zawieszenia różnych samochodów.

Na miejscu policjanci zatrzymali 32-letniego właściciela posesji. Okazało się, że mężczyzna od dłuższego czasu zajmował się rozbieraniem na części skradzionych pojazdów. Jak wstępnie ustalono, proceder trwał od stycznia 2007 roku - w tym czasie rozebrano i pocięto na części 30 samochodów różnych marek.

W sąsiedniej miejscowości, w pomieszczeniu gospodarczym należącym do innego mężczyzny, policjanci znaleźli kilkanaście pociętych karoserii luksusowych samochodów, silniki, elementy zawieszenia i inne podzespoły samochodowe przygotowane do wywiezienia i sprzedaży.

Szacuje się, że łączna wartość skradzionych, a następnie rozebranych i pociętych na części luksusowych samochodów może przekraczać dużo ponad milion złotych.

Za paserstwo grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Kara ta może wzrosnąć nawet do 10 lat w przypadku kradzieży pojazdu z włamaniem.

Źródło i zdjęcia: KWP we Wrocławiu