W dwudniowych zmaganiach pod nazwą Mercedes Truck Rally (dawny Rajd Jelcza) brali udział wszyscy zawodnicy, natomiast pierwszy, sobotni etap dla terenówek stanowił jednocześnie rundę mistrzostw Polski. Stworzenie kompaktowej, łatwej do obserwacji trasy (wymóg sponsora) okazało się trafnym pomysłem i sprawiło, że rajd był widowiskowy. Na starcie wrocławskiej rundy stanęły 23 pojazdy. Miały one do pokonania kilkadziesiąt kilometrów podzielonych na 9 odcinków specjalnych, przejeżdżanych w trzech pętlach. Zapowiadały się ogromne emocje, gdyż trzech kierowców miało szanse na tytuł. I faktycznie - nie zawiedli się ci, którzy dość licznie przybyli obserwować zmagania. Już od pierwszego odcinka widać było, że układ w tabeli wyników sezonu to nie przypadek. Pierwsze dwa odcinki padły łupem Oleszczaka. Tuż za nim plasowali się Małuszyński oraz Andrzejewski. Trzeci w klasyfikacji sezonu Małuszyński nie miał już właściwie nic do stracenia. Kibice przecierali oczy ze zdumienia, gdy pod koniec czwartego odcinka zaczął on doganiać Andrzejewskiego, wykonując 420-konnym Nissanem ewolucje niczym w autorodeo. Ryzyko nie opłaciło się. Podzespoły mechaniczne (mimo że odpowiednio wzmacniane) mają jednak swoją wytrzymałość. Na ostatniej prostej po efektownej hopie auto Małuszyńskiego stanęło ze złamanym mostem. OS 5 wygrał Szwagrzyk (klasa O1) prowadzący pojazd własnej konstrukcji. Pozostali zawodnicy także dawali z siebie wszystko. Chłoń i Kozdra pokazali, że woli walki im nie brakuje. Zaznaczyć warto, że tylko pięć aut (w tym dwa z klasy MT) wyeliminowały awarie bądź trudności terenu. Dzięki rozważnej, a zarazem bardzo szybkiej jeździe Paweł Oleszczak już na początku uzyskał przewagę nad Andrzejewskim i prowadzenia nie oddał aż do mety, wygrywając z przewagą 34,4 s. Doskonałe wyniki Oleszczaka, zwłaszcza w drugiej połowie sezonu, przestały dziwić, jednak wygranie słabszym samochodem klasy O1 (auta z silnikami o poj. do 2,5 l), trzech eliminacji jest godne podziwu. Tym samym młody kierowca wywalczył mistrzostwo Polski w klasyfikacji generalnej oraz w klasie O1. W pełni zasłużył na taki wynik. Równa jazda, doskonale przygotowany sprzęt oraz mocne nerwy procentują na mecie. O braku szczęścia może mówić Dariusz Andrzejewski, który przewodził stawce aż do siódmej eliminacji. Dwa zwycięstwa i zajmowanie miejsca w pierwszej trójce nie wystarczyły do pokonania Oleszczaka. Głównym problemem rajdów terenowych rangi mistrzostw Polski jest mała liczba zawodników. W całym sezonie 2002 sklasyfikowano ich zaledwie 17. Uzupełnieniem jest również niezbyt liczna klasa MT (kierowcy bez licencji) - tu regularnie pojawiało się tylko 2 zawodników. Kłopoty finansowe wynikają m.in. z mniejszego zainteresowania sponsorów tą bardzo przecież widowiskową dyscypliną.
Galeria zdjęć
Precedens w błocie
Precedens w błocie
Precedens w błocie