- W sporcie motorowym startuje Pan od niedawna?- Tak. Przed dwoma laty zacząłem ścigać się w zawodach quadów. W tej konkurencji wywalczyłem tytuł wicemistrza Polski. W ubiegłym sezonie debiutowałem w rallycrossie. Tamten rok potraktowałem wybitnie poznawczo. Mimo tego zająłem czwarte miejsce w dywizji 2. Zdobyte w ten sposób doświadczenie miało zaprocentować w bieżącym sezonie. Cel - mistrzostwo udało mi się osiągnąć na dwie rundy przed końcem. Niestety, konkurencja niezbyt dopisała. Było mniej aut, ale wynikało to z tego, że to ostatni rok tej klasy.- Równie udany sezon zaliczył Pan także w mistrzostwach Europy dywizji 2.- Starty w Europie potraktowałem tak jak sezon wcześniej w mistrzostwach kraju - typowo poznawczo. Dwie pierwsze rundy w Portugalii i Francji opuściłem. Wystartowałem dopiero w Austrii. Tam zająłem trzecie miejsce, co osobiście bardzo mnie zaskoczyło. Następne zawody w Czechach udało się wygrać. Po tych dwóch startach zdecydowałem się jechać cały serial do końca. Szwecja, w której byłem drugi, zamknęła pierwszą połowę sezonu. Już wtedy byłem czwarty w klasyfikacji generalnej.Pierwszy start w drugiej części mistrzostw był w Belgii. Tam znów wygrałem, ale potem były pewne kłopoty. Z przyczyn technicznych (zbyt późne zgłoszenie) nie zostałem dopuszczony do zawodów w Holandii. Następna eliminacja w Norwegii nie odbyła się, ponieważ nie zebrała się klasa. Zrobiliśmy sobie tylko wycieczkę. Na torze w naszym Słomczynie wygrałem i wszystko zależało od startu w Buxtenhude. W Niemczech musiałem dojechać w finale A, żeby zdobyć wicemistrzostwo. Chociaż uzyskałem tam najgorszy wynik, siódme miejsce, to udało mi się zrealizować moje zamierzenia.- Czy uważa Pan, że mogło być lepiej? Jak dużo brakowało do zwycięstwa?- Do Alesa Zazvorki straciłem 19 punktów. Nie jechałem w dwóch pierwszych eliminacjach, musiałem też zawrócić z drogi do Holandii. Być może mogło być lepiej, ale to był dopiero mój pierszy sezon w mistrzostwach Europy. Z osiągniętego wyniku jestem bardzo zadowolony. Oby tak dalej.- Sport samochodowy ma w Pańskiej rodzinie duże tradycje. - 90 procent zasługi w osiągnięciu mojego sukcesu ma mój ojciec Włodzimierz. Jest zawsze przy mnie i wspiera mnie swoimi radami. Sam też trochę startuje w rallycrossie, ale głównie dla zabawy i aby testować sprzętu. Kiedyś jeździł w rajdach. Mnie ta dyscyplina zupełnie nie pociąga. Za dużo miałem do czynienia z wypadkami w mojej rodzinie. Mam zbyt wiele do stracenie. Siedem miesięcy temu urodziła mi się córka Zosia. To mnie ustabilizowało. Kiedyś jeździłem bardziej po wariacku.- Plany na przyszły sezon?- W przyszłym sezonie planuję przede wszystkim udział w mistrzostwach Europy. Znam już specyfikę tego serialu, poznałem także sporo torów. Na pewno będę chciał również jeździć w Polsce, zależy mi na tych startach i na promowaniu tego widowiskowego sportu.
Próba generalna
Rozgrywki europejskiego rallycrossu zakończyły się na niemieckim torze Buxtenhude w okolicach Hamburga. Na tych zawodach Krzysztof Groblewski startujący Volkswagenem Polo, kierowca Automobilklubu Orski z Gdańska, wywalczył tytuł wicemistrzowski.