Biorąc pod uwagę dynamikę wzrostu cen, która sięga 40 proc. na 12 miesięcy, obroty i dochody koncernów nie są zagrożone. Nikt nie musi się także obawiać, że zmaleje nagle liczba samochodów. Sprzedaż co prawda maleje w stosunku do 1999 roku, ale aut na złomowiska trafia ciągle mniej, niż wyjeżdża ich z salonów. A jednak zaczął się bój o klienta. Wynika on z dbałości o przyszłość. Wiadomo, że stacji benzynowych jest w Polsce ciągle za mało. Mniej więcej o 2 tys. Wszyscy więc je budują. Nowoczesna stacja kosztuje około 1 mln dolarów. Za gotówkę zaś nikt nie buduje. Jest więc o co się bić. Kto będzie miał dużo stacji, ten zwiększy dochody. Trzeba jednak będzie spłacać inwestycje. Zapewnić sobie stały przypływ gotówki można zaś tylko przywiązując do siebie klientów. Na monopol w dobrych miejscach nie ma co liczyć. Przy wielkich skrzyżowaniach i głównych węzłach drogowych stoi po kilka stacji różnych koncernów.FlotaNajpierw zaczęto walczyć o firmy przewozowe. Praktycznie wszyscy detaliści benzynowi, poza prywatnymi stacjami, zaczęli wydawać tzw. karty flotowe. Można nimi płacić za paliwo na stacjach koncernów, które je wydają. Rachunki wystawiane są zbiorczo raz albo dwa razy w miesiącu. Praktycznie karta flotowa jest swoistą kartą kredytową, ale dostępna tylko dla firm mających po kilkanaście samochodów.Zagraniczne koncerny wydają karty ważne w całej Europie. BP, Aral i Statoil współdziałają w systemie Routex. Wzajemnie honorują swoje karty na swych stacjach. Płacić można nimi nie tylko za usługi koncernów. Routex powstał z założenia, iż należy ułatwiać życie kierowcom ciężarówek. Karty tego systemu uznawane są więc w wielu warsztatach, pozwalają regulować rachunki za wjazd na autostrady. Kartą Routexu można się posługiwać na 14,5 tys. stacjach w Europie. 5 tys. z nich ma specjalne, szybkoprzepływowe dystrybutory do tankowania TIR-ów. W Polsce 270 stacji przyjmuje karty z literką ?R?. Orlen, który stosunkowo najpóźniej przystąpił do tej walki, oferuje swe usługi tylko w kraju i nie przystąpił do współpracy z żadnym z konkurentów. Za to już karty floty PKN przyjmowane są na przeszło 300 stacjach.Dla KowalskiegoKarty flotowe mają jeden warunek: trzeba miesięcznie wykupić od 4 tys. litrów paliwa wzwyż. Takie limity spełnia w naszym kraju kilkaset firm. Przeszło 2 mln spółek to jednak tzw. Kowalski sp. z o.o. operująca ciężarowym "kombiakiem" o ładowności 500 kg. Choćby Kowalski był taksówkarzem międzymiastowym, 4 tys. litrów nie wyjeździ. 2 mln samochodów to liczba nie do pogardzenia. Zaczęły sie więc zabiegi o Kowalskich sp. z o.o.Pierwsze uczyniło to Neste. Na automatycznych stacjach tej firmy można używać kart indywidualnych. Nie są one płatnicze, a jedynie identyfikacyjne. Na ich podstawie wydawane są raz w miesiącu zbiorcze faktury VAT. To jednak duże udogodnienie. Właśnie właściciele jednoosobowych firm spędzają przy kasie najwięcej czasu dyktując swoje numery NIP do drukowanej faktury. Kompletują dziesiątki kwitów. Najpierw "ułatwiano" im żywot wpisując dane do komputera na każdej stacji. Wystarczyło zapamiętać numer pliku, w którym zapisano dane. Ale jeśli ktoś tankuje w kilkunastu miejscach, to musi wozić ze sobą ściągawkę z numerami wzorów rachunków na poszczególnych stacjach. W Neste tego problemu nie ma.Drugi do boju rusza Orlen. Tu planowane są indywidualne karty płatnicze. Flota stanie się jednoosobowa, w dodatku niekoniecznie jako firma. Karta dostępna byłaby dla każdego kierowcy. Czy jednak prywatni właściciele aut z tego skorzystają? Większość aut to samochody osobowe, z racji używania których nie przysługuje odliczanie podatku od zakupionej benzyny. Nie ma więc po co walczyć o faktury. Płacić bezgotówkowo na większości stacji można dzięki kartom Visa, Eurocard, Maestro i Visa electronic. Takich kart jest w Polsce wydanych kilka milionów. Orlen może więc nie ściągnąć wielu klientów, choć prywatne malutkie firmy być może skorzystają z oferty.Dla każdegoSystem kart stałego klienta wprowadziły u nas jako pierwsze Shell i BP. Tankując benzynę lub robiąc zakupy w sklepie na stacji otrzymujemy punkty. Według zasady jeden litr paliwa - jeden punkt. Później zebrane punkty można wymienić na towar wyszczególniony w katalogu wydanym do każdej karty. Praktycznie oznacza to, iż pieniądze wydane na benzynę można wydać jeszcze raz. Oczywiście, przeliczając pieniądze wydane na punkty i porównując je z cenami wybranych towarów w sklepie, widzimy, że dysproporcje wychodzą horrendalne. Wiertarka warta 500 zł "kosztuje" w systemie kart około 10 tys. zł, tyle że owych pieniędzy nie trzeba wykładać.Problem pojawił się z innej strony. Próbowaliśmy wymienić 550 pkt na pompkę samochodową. Zgodnie z katalogiem BP powina być ona dostępna na stacji. Niestety, asortymentu brakowało i nasze punkty okazały się puste. Niemniej system promocji jest zachęcający, gdyż sprowadza się do darowywania towarów. Za granicą w każdym razie się sprawdził.Lepsze paliwaCoraz częściej kuszeni jesteśmy oferowaniem lepszej benzyny od standardowej. Pierwszy z takim hasłem wystąpił Shell, reklamując szeroko swoje paliwo V-Power. Jest to benzyna znacznie droższa od zwykłej, ale trzeba przyznać, że dająca odczuwalne efekty. Nie we wszystkich samochodach. Przetestowaliśmy ją w Seacie Cordobie, Skodzie Felicii, Citroenie ZX i Hondzie Accord. Poza Hondą, która ma 140 KM, dała się odczuć zmiana. Przybywało trochę mocy i samochody były dynamiczniejsze. Można więc wnioskować, że w słabszych silnikach V-Power się sprawdza. Na mocne nie ma większego wpływu. Ulepszone paliwo zaczął sprzedawać także Aral i stacje Orlenu. Tu jednak nie należy spodziewać się cudów. Głównie dlatego, że prawie wszystkie koncerny paliwowe w Polsce kupują benzynę z Płocka, więc na wszystkich należy oczekiwać ulepszonych etylin. Na razie firmy paliwowe stawiają na szalę wygodę klienta i jakość obsługi. Jest nadzieja, że wkrótce dojdą do tego ceny oraz możliwość płacenia kartami kredytowymi na wszystkich stacjach. Jacek Wróblewski

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: