Logo
WiadomościAktualnościSalonik na kołach

Salonik na kołach

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Konkurencja ożywia interesy - nawet jeśli pochodzi z własnego obozu. Tak jest również z Nissanem Almerą Tino, który właśnie zaczyna na europejskich rynkach rywalizować z Renault Scénikiem.

Salonik na kołach
Zobacz galerię (2)
Auto Świat
Salonik na kołach

W zasadzie taka polityka dotycząca modeli nie należy do zręcznych, ale w tym wypadku nie ma to większego znaczenia. Dlaczego? Ponieważ segment kompaktowych vanów cieszy się wciąż rosnącą popularnością. Ponieważ możliwości produkcyjne fabryki Nissana w Barcelonie ograniczone są do 50 tys. szt. rocznie. I ponieważ oba modele dzielnie zbierają punkty w konkurencji z innymi vanami.Tino ma tylko pięć foteli i dlatego na pierwszy rzut oka wydaje się w gorszej sytuacji niż jego siedmio- i sześcioosobowi rywale. Ale liczba miejsc zdradza tylko połowę prawdy - większość właścicieli vanów chce transportować nie tylko ludzi, ale i bagaże. Dlatego chodzi przede wszystkim o to, jak obszerny jest przedział za pierwszym rzędem foteli i jak wszechstronnie może być wykorzystywany.W Tino w drugim rzędzie znajdują się trzy pojedyncze i dosyć wygodne fotele, osobno składane lub wymontowywane. Praktyczny detal: środkowy fotel po złożeniu oparcia służy za stół piknikowy z wbudowanym zagłębieniem na napoje. A ponieważ z tyłu podróżować powinny wygodnie nie tylko dzieci, ale i dorośli, fotele można przesunąć wzdłuż o 90 mm. Jeśli Tino używane będzie przez cztery osoby, zakres regulacji powiększy się nawet do 200 mm dzięki umieszczonym bliżej środka punktom kotwiczenia. W sumie mierzący 4,26 m długości van na bazie Almery oferuje 24 różne konfiguracje siedzeń. W wersji dwuosobowej, załadowany po dach zabiera pokaźne 1950 l bagażu. Wraz z pięcioma osobami na pokładzie mieści (do wysokości półki) przeciętny dla klasy 440-litrowy ładunek. Ponadprzeciętnie duży jest natomiast zbiornik paliwa (pojemność 60 l), pozwalający wydłużyć odcinki trasy pomiędzy tankowaniami. Wrażenie robi także ponad dwadzieścia różnych schowków. Oprócz siatek i półek Tino posiada także szuflady pod przednimi fotelami, tajną skrytkę pod tylnymi fotelami i wyjmowane kosze w przestrzeni dla nóg pasażerów podróżujących z tyłu.Do wyboru są na razie trzy wersje silnikowe - dwie benzynowe -1,8-litrowa o mocy 114 KM i 2,0-litrowa 136-konna (dostępna z bezstopniową przekładnią automatyczną CVT) oraz turbodiesel z bezpośrednim wtryskiem paliwa DI o pojemności skokowej 2,2 l i mocy 114 KM (por. tabela z danymi technicznymi). Prezentowana wersja napędzana była turbodieslem, który (zgodnie z normą EU, dane producenta) spala przeciętnie 6,4 l/100 km, co oznacza ponad 850-kilometrową podróż bez konieczności zaglądania na stację paliw. 2,2-litrowa jednostka przyspiesza 1555-kilogramowego vana w 12,5 s od ruszenia z miejsca do osiągnięcia prędkości 100 km/h. Przyspieszanie kończy się przy 180 km/h. Za wyborem wersji dieslowskiej przemawia dobra elastyczność w zakresie średnich obrotów, niskie zużycie paliwa i przekonujące osiągi. Poprawić należałoby wyraźnie słaby start, przeciętną kulturę pracy i za długie przełożenia skrzyni biegów.Nissan wyposażył Tino w cztery poduszki powietrzne i aktywne zagłówki na przednich fotelach, poza tym w ABS, wspomaganie układu kierowniczego i instalowane seryjnie już w modelu podstawowym elektrycznie sterowane szyby i zamek centralny. W opcji dostępne są takie elementy, jak klimatyzacja, otwierany szklany dach, radio z odtwarzaczem kaset lub płyt kompaktowych, reflektory przeciwmgłowe, aluminiowe obręcze kół. Niedostępne są natomiast poduszki powietrzne z tyłu i układ kontroli stabilności ESP.Zawieszenie jest stabilne i komfortowe, ale nie całkiem wolne od reakcji na zmianę obciążenia. Na krytykę zasłużył niezbyt precyzyjny układ kierowniczy i silnie podsterowne zachowanie na zakrętach. Dlatego Tino bardziej nadaje się do spokojnych rodzinnych podróży, do których został zresztą stworzony, niż do nerwowego ścigania się. Jego zdecydowanie mocnymi stronami są stylistyka i funkcjonalność wnętrza.Nissan zapowiada wprowadzenie Almery Tino na polski rynek dopiero na początku przyszłego roku.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: