Logo

W imię ojca

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Klap - zamknęły się drzwi. Jestem sam w środku piekielnej maszyny.

W imię ojca
Zobacz galerię (4)
Auto Świat
W imię ojca

Sam na sam z jednym z najmocniejszych, najszybszych i najdroższych aut świata. Teraz mogę po prostu ruszyć i pojeździć. Tak w każdym razie mi powiedziano. Zupełnie bez żadnych wskazówek, zakazów czy nakazów. Zobaczymy, jak śmiga to cudo!Włączyć zapłon, dociągnąć do kierownicy obydwie manetki, aż na wyświetlaczu zabłyśnie pomarańczowe N, następnie nacisnąć czerwony przycisk startowy. "Dwunastocylindrowiec" zapala błyskawicznie. Na biegu jałowym pracuje dźwięcznie i zaskakująco cicho. Jednak to tylko cisza przed burzą. Jak tylko zgaśnie czerwone, a zabłyśnie zielone światło na fabrycznym torze Pista di Fioriano, wciskam pierwszy bieg prawym palcem wskazującym i dodaję gazuuuuuuuu..... Ufff! Trochę za mocno. Tył kreśli dziwne zawijasy, a Launch Control (urządzenie startowe znane z F1) zaznacza na asfalcie położenie ekstremalnie szerokich opon Bridgestone. Jednak pierwszy akt przedstawienia kończy się bardzo szybko, ponieważ po niecałych trzech sekundach ogranicznik zdecydowanie informuje o za wysokich obrotach i gwałtownie żąda zmiany przełożenia na wyższe. Na pewno już zauważyliście, że Enzo nie jest autem dla kierowców o słabych nerwach i powolnych reakcjach. Cały czas jestem na pierwszym okrążeniu. Kręcę na drugim biegu do prawie 9000 obrotów. Na trzecim czerwone monstrum przyspiesza, aż zaczynam się bać. Potem śmiałe wyhamowanie z prędkości 160 km/h przed ostrym zakrętem w prawo, o lata świetlne za wcześnie. Musiałem przejechać cztery pełne okrążenia, zanim pomiędzy mną a nieokiełznanym układem hamulcowym dzikiego ogiera z Modeny pojawiła się nić porozumienia. Zbyt wielka jest różnica pomiędzy konwencjonalnymi stalowymi tarczami a hamulcami Brembo z ceramiki łączonej z włóknami węglowymi, zbyt gwałtowana jest reakcja, zbyt wielki energetyczny potencjał. Auto może osiągać pręd-kości, jakie mogliśmy obser-wować tylko z kamery zain-stalowanej w bolidzie Michaela Schumachera. Na końcu pięćsetmetrowego, prostego odcinka testowego Enzo osiąga 250 km/h! Ferrari 575M w tym samym punkcie jechało z prędkością "ledwie" 210 km/h. Podczas pełnego przyspieszenia 660 KM wyciąga kierowcy ramiona nawet na trzecim biegu, wciska głowę w zagłówek oraz rzeźbi małe wgłębienia na dotychczas płaskich policzkach. Najszybsze Ferrari wszech czasów dopuszczone do ru-chu na drogach publicznych wystrzela od zera do 100 km/h w 3,65 sekundy. Prędkość 200 km/h ze startu zatrzymanego osiąga już po 9,5 sekundy. Prędkość maksymalna to ponad 350 km/h. Nawet tak egzotyczne motoryzacyjne twory, jak McLaren F1, nie potrafią dotrzymać mu kroku. Jazda Enzo to wyjątkowo bogata uczta dla prawie wszystkich zmysłów. Poza zbliżającymi się z ogromną prędkością jak na monitorze Play Station obiektami, które jeszcze przed chwilą były gdzieś na horyzoncie, oko obserwuje także łańcuch diod na górnej części koła kierownicy, które połyskują czerwono przy każdej zmianie przełożenia, na krótko przed momentem, kiedy "dwunastocylindrowiec" osiągnąłby maksymalne obroty. Uszy z prawdziwym przerażeniem rejestrują nigdy dotąd nie słyszaną heavymetalową kakofonię wrzasku przewodów dolotowych, pisku po wciśnięciu gazu "do dechy", "kopnięć" przy zmianach obciążenia i dudnienia układu wydechowego. Na szczęście kierowca może mieć poczucie panowania nad bestią dzięki bardzo bezpośredniemu układowi kierowniczemu i nie mniej spontanicznie reagującym manetkom sześciobiegowej skrzyni sekwencyjnej. Bezpiecznie siedząc w fotelu kubełkowym, można na własnej skórze odczuć prawa fizyki. Napięte ciało bezskutecznie walczy z przyspieszeniem poprzecznym, wzdłużnym oraz opóźnieniem hamulców. Dwa razy w ciągu okrążenia można wyczuć po zapachu obszar graniczny przyczepności, ponieważ nawet skrojone na wymiar, 19-calowe koła Potenza-Scuderia nie mają szans w walce z ogromnym momentem obrotowym o wartości 657 Nm. Tak jak podczas konstruowania bolidów startujących w Formule 1, także twórcom Enzo przyświecało motto: "Kierowca kieruje, auto myśli". Elektronika nie tylko umożliwia przekazanie olbrzymiej mocy z silnika na oś napędową, ale także dba o odpowiednią twardość zawieszenia oraz w zależności od potrzeb reguluje prędkość zmiany przełożeń. Jednak ukoronowaniem technicznych fajerwerków w Enzo jest "zmienna aerodynamika". Układy elektroniczne stale zapewniają optymalną siłę dociskającą, a tym samym dużą stabilność podczas jazdy dzięki regulowanym elementom kierującym strumieniami powietrza opływającego nadwozie oraz ruchomemu spoilerowi tylnemu. Pod koniec testu o wiele trudniej niż zazwyczaj było wysiąść z auta, ponieważ Enzo jest jak narkotyk - chociaż z małym niebezpieczeństwem uzależnienia. I to nie tylko dlatego, że zostanie wyprodukowana tylko limitowana liczba ezgzemplarzy. Nawet nie z powodu astronomicznej ceny 645 000 euro. Dlatego, że nabywcy Enzo musieli wykazać się posiadaniem Ferrari F40 lub F50.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: