Logo
WiadomościAktualnościWizja na Żerań?

Wizja na Żerań?

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Niespodziewany polski akcent to concept car Rovera, na bazie którego być może będzie produkowany nowy model na Żeraniu. Po tym, jak wspólnicy Daewoo-FSO 23 października w Warszawie uznali, że przedsięwzięcie z angielskim MG Roverem jest możliwe, aczkolwiek pod pewnymi warunkami, projekt zwrócił na siebie większą uwagę.

Wizja na Żerań?
Zobacz galerię (3)
Auto Świat
Wizja na Żerań?

Anglicy uznali decyzje w Warszawie za "very good news", czyli za bardzo dobrą wiadomość. Ile w tym było dyplomacji, nie wiadomo, wiadomo natomiast, że obie strony czeka wiele pracy, aby osiągnąć porozumienie. Salon w Birmingham jest bardzo brytyjski, choć na dobrą sprawę honoru rodzimego przemysłu motoryzacyjnego broni nie należący do potentatów w branży MG Rover i kilka mniejszych firm jak TVR. Marki symbolizujące różnorodność, siłę i piękno motoryzacji w Anglii, jak Aston Martin, Jaguar i Land Rover występują w barwach amerykańskiego Forda, Mini pod flagą niemieckiego BMW, a Bentley - Volkswagena. Wyspiarze nie bardzo są chyba z tego dumni, ale też nie zauważyłem, by byli nieszczęśliwi. Salon tłumnie odwiedzali starzy i młodzi, przedstawiciele różnych klas i zawodów. Oblegali co ciekawsze stanowiska, głównie z autami sportowymi, gdyż Anglicy, jak się wydaje, w tej dziedzinie od lat konkurują z Włochami. Dowodem tego był sportowy model MG Rover XPower SV. Na stoisku zaprezentowano wersję o ekstremalnym, sportowym stylu, z silnikiem o mocy 965 KM. To dwumiejscowe auto zostało zaprojektowane przez włoskich stylistów pod kierunkiem Steve'a Randle'a, odpowiedzialnego za stylistykę aut zespołu McLaren F1, i produkowane jest przez firmę Qvale Automotive kupioną przez Rovera, a mającą siedzibę w Modenie. Klienci mogli w trakcie zwiedzania stoiska kupić auto za gotówkę albo na kredyt. Do dyspozycji mieli wersje z silnikiem V8 o poj. 4,6 l o mocy 326 KM i 410 albo z lekkim tuningiem z silnikiem V8 5.0 o mocy 465 KM. Najtańsza wersja kosztuje 65 tys. funtów, czyli ok. 416 tys. zł. W ciągu dwóch dni sprzedano 10 sztuk tych samochodów, co uznano za dobry wynik wobec planowanej na 150 sztuk rocznej produkcji. Na stoisku MG Rovera zwracały też uwagę najpopularniejszy obecnie zespół muzyki pop Atomic Kitten, czyli atomowe kociaki, promujący limitowaną serię modelu MG ZR o większej mocy i lepszych osiągach. Największy chyba tłok panował przy stoisku TVR, gdzie światową premierę miał model T350C Coupé. Typowo sportowe coupé o nisko umieszczonym środku ciężkości wyposażone jest w sześciocylindrowy silnik o mocy 350 KM. Bardzo dynamiczny, sportowy styl przyciągał ludzi młodych. Inna sprawa, że kierowcy rośli i o słusznej posturze z trudem pomieszczą się w tym aucie. Zupełnie innego rodzaju zainteresowanie towarzyszyło prezentacji aut, których używał słynny agent 007 James Bond. Dwa modele Astona Martina Vanquisha z wymyślnym uzbrojeniem oglądały tłumy dorosłych, nastolatów i dzieciaków. Kolce w chłodnicy, karabiny na masce silnika, rakiety w progach, granatnik w bagażniku. Zamiast przerażać wzbudzały podziw. Tak, jakby ludzie chciali takie auto kupić. I to w czasie, gdy snajper szalał w Waszyngtonie, używając białej furgonetki. Taka widocznie przewrotna jest natura ludzka... Jeszcze większy paradoks to cena tych aut. Pierwsza wersja auta Bonda kosztowała 4,2 tys. funtów, ostatnia ponad 165 tys. funtów. Z zainteresowaniem obejrzałem concept car Rover TCV (Tourer Concept Vehicle), czyli koncepcyjne kombi, ale sylwetką zbliżone zarówno do aut typu kombi, vana, jak i SUV, o bardzo futurystycznym stylu i interesujących rozwiązaniach technicznch. Według szefów firmy jest to pierwsza zapowiedź tego, co może być produkowane na Żeraniu w 2004 roku. Po warunkiem, że dojdzie do skutku kontrakt w sprawie utworzenia NSC. Projektanci założyli, że ma to być auto o oryginalnym stylu, komfortowe, zapewniające przyjemność jazdy, z pięciomiejscową kabiną pasażerską, ale z możliwością dowolnego kształtowania części pasażerskiej i bagażowej. Jeśli ma to być auto tanie, to z zaprezentowanej wizji zostanie niewiele. Na salonie w Birmingham byli obecni wszyscy liczący się producenci ze swoimi nowościami. Każdy chce być obecny na jednym z bogatszych rynków w Europie. Rozmach, z jakim wystawiały się najpoważniejsze firmy, świadczy o tym, że nikt nie przewiduje kryzysu. Przynajmiej w Anglii.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: