• Premiera Tonale została przesunięta po to, by zapewnić jak najwyższą jakość
  • Giulia na pewnym etapie będzie wyłącznie elektryczna. Jeszcze nie wiadomo, czy z napędem na tył, czy 4x4
  • Nowa „mała” Alfa Romeo będzie produkowana w Polsce – przygotowania już ruszyły
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Jakie cechy dziedzictwa Alfy Romeo są według Pana najważniejsze i najbardziej warte zachowania?

Historia. Historia marki. To jest coś wspaniałego. Z jednej strony takie dziedzictwo to duża zaleta, z drugiej – wyzwanie. Bo kiedy próbujesz zmierzyć się z przeszłością Alfy Romeo i postanawiasz np. odwiedzić muzeum w Arese, to na dzień dobry czujesz się lekko onieśmielony. Co model, to ikona. Co model, to wielka nazwa albo historyczny design. I wtedy zdajesz sobie sprawę z tego, że masz na swoich barkach duży ciężar i że stoi przed tobą duże wyzwanie. Nie możesz więc ot tak pchnąć marki od razu w daleką przyszłość. Nie, musisz ją rozwijać, ale mając cały czas w pamięci to, co było kiedyś. Najważniejsze dla mnie jest więc to, by idąc do przodu w żadnym wypadku nie odciąć się od historii. Od włoskiego ducha i sportowej natury. To właśnie Alfa Romeo – sportowy duch obecny na drogach już od 1910 r.

A jak dokładnie widzi Pan ten rozwój?

Jednym z zadań, jakie przede mną postawiono, jest „restart” marki. A przez to rozumiem uzupełnienie gamy modelowej i sprawienie, że Alfa Romeo znów stanie się ważnym graczem na rynku. Plan jest więc taki, że w nadchodzących pięciu latach zamierzamy wprowadzać co roku jeden nowy model. Zaczynamy od 2022 r. i wydarzeń związanych z debiutem Tonale, a potem co 12 miesięcy będziemy się spotykali na wydarzeniach przy okazji premier kolejnych nowych aut Alfy Romeo. Wychodzimy więc od dwóch modeli segmentu D (Giulia i Stelvio – przyp. red.) i na początek pokazujemy wspomniane już Tonale. Czyli kompaktowego SUV-a premium. A w Polsce lekkie SUV-y to aż 21 proc. rynku nowych samochodów.

Kolejny etap naszej nowej drogi to dołączenie do grona producentów, którzy mają w swej ofercie samochody elektryczne i hybrydowe. No bo fakty są dziś takie, że jak nie masz w swoim portfolio pojazdów tego typu, to się nie liczysz. Jesteś martwy. W ramach rozwijania marki chcemy wprowadzić też nowoczesne, ale zarazem przyjazne interfejsy obsługi auta. Postawimy na zupełnie nowe oprogramowanie (software), ale w żadnym wypadku nie mamy też zamiaru sprzedawać samochodów, które będą czymś rodzaju iPada na kołach. Nie, ma być ciekawie i nowocześnie, ale w centrum uwagi nadal będzie przyjemność płynąca z jazdy Alfą Romeo. Owszem, korzystając z zasobów koncernu Stellantis, będę chciał na jakimś etapie wprowadzić system sztucznej inteligencji, który będzie wspomagał kierowcę w kluczowych momentach. Ale – podkreślam to wyraźnie – w marce Alfa Romo w pierwszej kolejności chodzi o radość z jazdy.

Co roku nowy model na rynku. Czy to naprawdę możliwe? Jak zamierza Pan to osiągnąć? No bo z tego co rozumiem, platforma Giorgio (korzystają z niej Giulia i Stelvio – przyp. red.) nie będzie dalej rozwijana, a na nową trzeba będzie jeszcze poczekać.

Zacznijmy od tego, że platforma Giorgio na chwilę obecną nie jest martwa. Wiem, że tak sądzicie, ale nie wiecie wszystkiego. Tak, to prawda, że będziemy też korzystali z nowych platform Stellantis, bo to najprostsza droga do tego, bym mógł zaoferować szeroką gamę samochodów hybrydowych i elektrycznych. Tak, od 2022 r. będziemy co roku wprowadzali nowy model. Zaczynamy od Tonale, a to fantastyczny samochód. Sami się wkrótce zresztą o tym przekonacie. I rzeczywiście, auto miało trafić na rynek wcześniej, ale osobiście zdecydowałem o tym, by przesunąć premierę. Bo chcę żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, bo chcę, żeby w momencie debiutu Tonale oferowało kupującym najnowsze możliwe technologie. To dla nas bardzo ważny model, bo dzięki niemu wkraczamy do niezwykle ważnego na europejskim rynku segmentu. Do segmentu, w którym do tej pory nas jeszcze nie było. Będziemy też pracowali nad rozwojem Stelvio i Giulii, bo to dwa fantastyczne samochody. Nie chcę się z nimi rozstawać.

Także plan jest sztywny, ustalony i nie zamierzamy go zmieniać. Będziemy regularnie pokazywali nowe modele – zgodnie z obietnicą. Będzie to możliwe też dlatego, że mam teraz dostęp do ogromnych zasobów technologicznych koncernu Stellantis.

Na razie głównie mówimy o elektryfikacji i nowych SUV-ach, a o Giulii i Stelvio raczej niewiele. Chciałbym się w związku z tym dowiedzieć, czy jest w planach następca Giulii, zwłaszcza, że nowa platforma Stellantis będzie zapewne przednio- i czteronapędowa, a siłą tego modelu jest właśnie fakt, iż bazowo ma on napęd na tył.

Dobre pytanie. Tak, ja też kocham sportowe sedany. I tak, Giulia kiedyś faktycznie będzie tylko elektryczna. Chcemy stworzyć piękny i rasowy model, ale decyzja, czy zostawimy napęd na tył, czy postawimy na 4x4, nie została jeszcze podjęta. Zobaczymy, czego będą oczekiwali od nas klienci, bo o ile w Europie model z napędem na tył to ważna kwestia, o tyle np. w USA – niespecjalnie. Nie chcemy wrócić to sytuacji, kiedy wszyscy mówią „Hej, ale jesteście fajni w tej Alfie Romeo”, ale za tym nie idzie dobra sprzedaż. Otwartą pozostaje też kwestia wersji Quadrifolglio i elektryfikacji. Jeśli uznam, że dany model z napędem elektrycznym spełnia moje wymogi i jest godny tej nazwy, to Quadrifoglio będzie. Jeśli nie, to… nie.

Alfa Romeo chce być wiodącą marką premium w koncernie Stellantis. Będziemy obecni na wielu rynkach – w Europie, Ameryce Północnej oraz w Chinach i Japonii. Musimy więc znaleźć odpowiedni kompromis między przyjemnością dla kierowcy a wynikami sprzedaży. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, gdzie się nas chwali, ale sprzedaż nie idzie tak, jak powinna.

Czy nie boi się Pan, że w ten sposób Alfa Romeo może zyskać nowych klientów, ale też i stracić tych, którzy są tu głównie dla napędu na tył?

Nie, bo musimy też odzyskać ludzi, którzy byli z nami, ale odeszli, gdy z rynku zniknęły nasze mniejsze pojazdy. Czyli np. MiTo czy Giulietta. Teraz w portfolio mamy dwa wspaniałe auta, ale są one droższe niż oba wspomniane modele i jednym z naszych zadań jest odzyskanie tych, którzy chwilowo nas opuścili. W tym kontekście lubię przypominać sytuację z lat 70. – wtedy Alfa Romeo sprzedawała się dobrze, bo kupowali ją ludzie, którzy oczekiwali czegoś wyjątkowego, a nie było ich stać np. na Porsche czy Ferrari. A już zupełnie przy okazji – nie przepadali za BMW. I właśnie tym kierował się wówczas mój ojciec, który stał się wtedy właścicielem Alfy Romeo. Wiem też dobrze, że są klienci, którzy czekają na nasz powrót do segmentu mniejszych aut – nie chcą nic niemieckiego, ale pragną przy okazji czegoś, co da im radość z jazdy i wyróżni ich na drodze.

A z jakich marek ci klienci mieliby do was wrócić? Z MINI? BMW?

Wrócą zewsząd, gdziekolwiek teraz są. Jestem pewien, że to zrobią, bo chcemy mieć naprawdę szeroką ofertę. Naszą zaletą jest to, że mamy wielu przywiązanych klientów, a i rozpoznawalność marki jest w wielu krajach i regionach wręcz znakomita. Kiedy zadzwonił do mnie Carlos (Tavares – przyp. red) i powiedział, że będę się zajmował Alfą, od razu wskoczyłem w samolot i poleciałem do Turynu. Jedno z pierwszych pytań jakie zadałem, brzmiało: „jaką mamy rozpoznawalność jako marka?”. Okazało się, że jest to imponujące 97 proc. Także świadomość marki jest, a nasi byli klienci też są – tylko przesiedli się np. do Audi A1, Mini Countrymana i BMW X1. Teraz musimy ich odzyskać, a jeśli zabierzemy się za to tak, jak trzeba, to z pewnością nam się uda. A tak na marginesie, to na włoskim rynku nie straciliśmy wielu klientów – oni nadal z nami są, jeżdżą, m.in. Giuliettami. I czekają na nasze nowe propozycje.

Dalsza część wywiadu pod materiałem wideo

Sęk w tym, że odważne zapowiedzi już ze strony Alfy Romeo padały, a planów nie udawało się w większości przypadków zrealizować. Co zamierza Pan zrobić, by przełamać ten schemat i faktycznie osiągnąć sukces? I jak Pan sądzi, czemu to akurat panu powierzono zadanie odbudowy marki?

(Imparato gwiżdże). Po pierwsze, musicie mi zaufać. A musicie to zrobić, mimo iż nie pokażę wam teraz prezentacji w PowerPoincie, z której wynikałoby, co dokładnie będziemy robić w nadchodzących latach. Najważniejsze czego potrzebujemy, żeby osiągnąć sukces, to stabilizacja. I trzymanie się obranej strategii. Zaczęliśmy od tego, by przywrócić marce rentowność. Od tego zależy nasze dalsze funkcjonowanie w grupie Stellantis. Potem opracowaliśmy i zatwierdziliśmy plan rozwoju na najbliższe pięć lat. Co więcej, uczestniczył w tym procesie sam Carlos Tavares. A teraz pora przejść do realizacji planu. Dlatego dziś moim zadaniem nie jest już tworzenie planów, tylko wcielenie ich w życie. Pamiętajmy też o tym, że nie przyszedłem tu z Peugeota, czyli z marki sprzedającej miliony samochodów po to, by się lansować czy robić karierę. Nie, moim zadaniem jest wprowadzenie stabilizacji i konsekwencji w dążeniu do celu.

Jaka będzie dokładnie rola Alfy Romeo w grupie Stellantis? Nie ma Pan wrażenia, że marek w koncernie jest teraz tyle, że będą się nawzajem kanibalizować?

Alfa Romeo nie ma żadnego wyjątkowego statusu w koncernie. Każda marka będzie mogła liczyć na taką samą ilość uwagi ze strony Carlosa Tavaresa. I nie, żadna z marek nie będzie miała negatywnego wpływu na pozostałe – mamy w sumie 14 marek, a każda z nich ma jasno nakreślone cele. Jestem absolutnie przekonany co do tego, iż za wiele lat marka Alfa Romeo wciąż będzie miała się znakomicie.

Może Pan coś więcej powiedzieć o tej nowej „małej” Alfie, która ma być produkowana w Polsce? Jakie są plany w stosunku do tego auta?

Nie mogę na razie za wiele zdradzać. Jesteśmy na etapie zatwierdzania designu tego samochodu, to dzieje się właśnie teraz (wywiad nagrywaliśmy pod koniec listopada – przyp. red). To piękne auto, bardzo mi się podoba. Wyszło spod ręki Alejandro Mesonero-Romanosa, który od lipca pełni rolę dyrektora działu projektowego Alfy Romeo. Alejandro pracował wcześniej m.in. dla Dacii, Seata i Cupry, a teraz – gdy do nas przyszedł – powiedziałem mu, że ma 40 dni na stworzenie projektu. I zrobił to, a efekt jest świetny.

Powiedział Pan, że dla Alfy nie liczą się liczby, ani nie zamierzacie się bić o jak najwyższą sprzedaż? Czy to nie skazuje marki na rolę trochę niszowej w grupie Stellantis?

Nie bijemy się o wyniki, ale musimy też sprzedawać na tyle dużo, by móc się cały czas rozwijać. Nie jest to jeszcze przesądzone do końca czy ten projekt wypali, ale gdy nadejdzie odpowiedni moment, będę chciał stworzyć model odwołujący się wprost do naszej wspaniałej historii. Ale zanim pójdę do Carlosa i powiem, że chciałbym spełnić swe marzenie i zrobić następcę modelu Duetto, musimy najpierw zająć się stabilnym rozwojem marki. Będziemy działać krok po kroku, a na końcu jest gdzieś marzenie o stworzeniu czegoś ekstra.

W Peugeocie stawiał Pan w pierwszej kolejności na design, dopiero potem na technologię. A co będzie najważniejsze w przypadku Alfy Romeo?

Nasza filozofia designu opiera się na czterech fundamentach. Po pierwsze, to oświetlenie. Po drugie, design i wielkość obręczy kół. Po trzecie, kierownica. I po czwarte – zegary oraz kokpit. Z tym że w Peugeocie mieliśmy ekran oraz Peugeot i-Cockpit, a w Alfie, co jasne, będzie to wyglądało inaczej.

Mam wrażenie, że kiedy Alfa Romeo wprowadzała na rynek Stelvio i Giulię, to gdyby trochę bardziej popracowano nad jakością wykonania niektórych elementów, auta zebrałyby dużo lepsze recenzje. Co zamierzacie zrobić, by w przyszłości uniknąć takich błędów?

Cóż mogę powiedzieć – Tonale wejdzie na rynek dopiero wtedy, gdy uznam, że spełnia moje wymagania co do jakości. Cały czas nadzorujemy to, co dzieje się w fabryce Pomigliano d’Arco i jeśli w marcu przyszłego roku poziom będzie odpowiedni, to ruszymy z produkcją. Alfa chce być marką premium, w związku z czym w kwestii jakości nie możemy sobie pozwolić na żadne uchybienia. Jeśli zaś chodzi o modele już dostępne na rynku, czyli Giulię i Stelvio, to choć jesteśmy z nich zadowoleni, to na bieżąco monitorujemy sytuację i gdyby tylko pojawiły się jakieś problemy, to będziemy od razu reagowali. Podkreślam jeszcze raz wyraźnie – jeśli uznam, że Tonale nie jest gotowe, to nie zawaham się ani sekundy i premiera zostanie odłożona.

A co z designem przyszłych modeli Alfy Romeo – będą się one odwoływać do tradycji, czy zamierzacie jednak poszukać zupełnie nowej drogi?

Musimy znaleźć złoty środek między tradycją a przyszłością. Jestem przekonany, że jeśli poszlibyśmy drogą zbyt konserwatywną, to zewsząd rozległyby się głosy, że za mało robimy i że się boimy. W związku z tym motto, jakie przyświeca naszemu szefowi designu, brzmi: szanuj historię, ale przyj naprzód. Chcemy was zaskoczyć wyglądem nowych aut, bo przez lata to właśnie Alfa Romeo była jedną z tych firm, która wyznaczała trendy we wzornictwie. Świat się zmienia, a my chcemy – przy poszanowaniu tradycji naszej marki – zmieniać się wraz z nim. Dobry przykład to kwestia auta, które już wcześniej wspominałem – na dniach będziemy zatwierdzać ostateczną wersję jego designu i jednocześnie musimy dokonać kilku kluczowych wyborów. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni, choć niektóre wybory naprawdę nie są łatwe.

Kim jest nowy szef Alfy Romeo? Jean-Philippe Imparato posiada 30-letnie doświadczenie w branży motoryzacyjnej, głównie w sprzedaży, jakości i działalności detalicznej. Po ukończeniu edukacji i odbyciu szkolenia w szkole biznesu (GEM 1988), pierwsze dziesięć lat spędził pracując na przemian dla Peugeota i Citroëna w działach Field Sales Management we Francji. W 1998 roku Jean-Philippe był odpowiedzialny w Citroënie za Mercosur, następnie w 2000 roku dołączył do centralnego zespołu korporacyjnego odpowiedzialnego za organizację międzynarodową i audyty w grupie PSA. W 2003 r. został mianowany wiceprezesem ds. jakości w nowym joint venture DPCA PSADFM w Wuhan w Chinach. W 2006 roku objął stanowisko dyrektora ds. jakości dostawców w dziale zakupów globalnych grupy PSA.

W 2007 roku został wiceprezesem odpowiedzialnym za markę Citroën na rynku włoskim.Na początku 2010 roku, Jean-Philippe został dyrektorem ds. operacji międzynarodowych Peugeot,a następnie dyrektorem sprzedaży i marketingu na Europę w 2012 r., a we wrześniu 2013 r. objął stanowisko dyrektora sieci PSA. We wrześniu 2016 roku, Jean-Philippe Imparato został wiceprezesem wykonawczym, dyrektorem generalnym marki Peugeot, a w styczniu 2021 roku, w nowej strukturze Stellantis, został mianowany dyrektorem generalnym Alfy Romeo.