Ale nie dlatego, że jest zepsuta. Widzicie, powstanie tylko 100 sztuk granatowej Alfy Romeo Mito, a każda z nich będzie „pracować” dla serwisów Maserati.
Jeśli więc jesteś Joanną Liszowską i masz Maserati, to gdy oddasz je do serwisu na przegląd lub do naprawy, wówczas Twoim autem zastępczym będzie właśnie Mito z tej limitowanej serii.
Dzięki nowej, na wskroś homoseksualnej bryce na pewno zaczniesz wyrywać fajnych chłopaków jak rolnik buraki. Unikalne Mito ma charakterystyczny dla modeli Maserati kolor, piękne felgi, smakowitą tapicerkę, bogate wyposażenie (nawigacja, klima, niezłe audio i tak dalej) oraz 170-konny silnik.
Na podobny pomysł wpadł wcześnie Fiat, oferując klientom serwisów Ferrari namiętnie czerwony model 500. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że właściciele Ferrari są gorzej traktowani niż ci, którzy mają Maserati.
Po pierwsze, dostali Fiata 500, który bazuje na iście lumpenproletariackiej Pandzie.
Po drugie, limitowana seria Fiacika liczy 200 egzemplarzy, co wygląda masowo przy 100 sztukach Mito (może trzeba więcej Fiatów, bo Ferrari się częściej psują?).
Po trzecie, zastępczy Fiat 500 miał tylko 100 KM pod maską, a to tyle, co nic w porównaniu z mocą Mito, nie wspominając już o potędze silników Ferrari.