- Innowacje w branży moto przyspieszają szybciej niż same auta. Zmienia się to, co pod maską, jak ładowana jest energia, jak auto przewiduje manewry i jak komunikuje się z otoczeniem
- Coraz więcej producentów przestawia się na zupełnie nowe tory. Ale ci, którzy traktują rozwój poważnie, nie stawiają wszystkiego na jedną kartę. Widać bowiem, że przyszłość nie będzie jednorodna; ani pod względem napędów, ani potrzeb kierowców
- Przykładem jest Toyota, która nie patrzy w jedną stronę. Rozwija elektryki, ale jednocześnie inwestuje w wodór, ulepsza hybrydy i nie porzuca spalin. Strategią jest tu równoległa praca nad technologiami, które wciąż mają sens
- A efekty? Już widać na liniach produkcyjnych. Toyota C-HR+, bZ4X i Urban Cruiser to tylko początek ofensywy, która pokazuje, że auto elektryczne może być dopracowane w każdym calu. Do tego dochodzi milion kilometrów gwarancji na baterię i konkretne rozwiązania, które realnie zmieniają jazdę
W halach, których nie widać
Rewolucje w motoryzacji nie zaczynają się na stoiskach w Genewie. Przez większość czasu rozwój jest niewidoczny. Pozostaje zamknięty w laboratoriach, w kodzie algorytmów i prototypowych wersjach aut, które nigdy nie trafią do salonu. I chociaż z zewnątrz zmienia się najczęściej tylko linia reflektorów, pod spodem dzieje się rewolucja. Bo dziś samochód to nie tylko silnik i blacha – to układ nerwowy złożony z czujników, procesorów i coraz bardziej zaawansowanych systemów zarządzania energią.
Dlatego właśnie tempo rozwoju mierzy się dziś inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Nie w przyspieszeniu do setki czy liczbie koni mechanicznych, lecz w liczbie testów, iteracji i... w dolarach. I tu warto spojrzeć na kilka liczb, które wykręca Toyota – producent, który na badania i rozwój wydaje dziś ponad 1,3 biliona jenów rocznie. To milion dolarów na godzinę. Tak, tak... na 60 minut!
Nie tylko elektryfikacja, ale też architektura przyszłości
22 ośrodki badawczo-rozwojowe Toyoty rozmieszczone na czterech kontynentach to dziś ekosystem, w którym jednocześnie pracuje się nad kilkudziesięcioma rozwiązaniami – od nowego systemu łączności między pojazdami, przez algorytmy wspomagające prowadzenie, aż po technologię foteli z dynamiczną amortyzacją. Tylko w ubiegłym roku Toyota zgłosiła 15 tysięcy patentów. 18% z nich dotyczyło baterii, kolejne 18% zelektryfikowanych układów napędowych, ale większość – bo aż połowa – obejmowała inne obszary: zawieszenia, podwozia, konstrukcje nadwozia, aerodynamikę czy kabinę.
Taka struktura pokazuje, że producent nie traktuje jednej technologii jako uniwersalnej odpowiedzi. Zamiast tego rozwój rozłożony jest na wiele obszarów – od baterii i układów napędowych po nadwozia, zawieszenia i systemy łączności. To podejście, które pozwala reagować na zróżnicowane potrzeby rynku, a nie narzucać jeden model przyszłości. Co istotne, nie jest to wynik jednego udanego roku, gdyż Toyota po raz jedenasty z rzędu zarejestrowała najwięcej patentów spośród wszystkich producentów samochodów w Stanach Zjednoczonych. W ogólnym rankingu "Top 300 Organizations Granted U.S. Patents" opracowanym przez Intellectual Property Owners Association uwzględniającym wszystkie branże uplasowała się w pierwszej dziesiątce.
Trzy SUV-y, trzy potrzeby, ale wspólny kierunek
Już wiemy, że do końca tego roku Toyota wprowadzi na rynek europejski trzy nowe modele elektryczne, które odpowiadają na konkretne potrzeby różnych grup kierowców. Toyota C-HR+ – nowy elektryczny przedstawiciel segmentu C – powstał jako ukłon w stronę klientów, którzy chcą SUV-a o dynamicznej sylwetce i komfortowym wnętrzu, ale nie zamierzają rezygnować z osiągów. Co tutaj mamy? Zasięg do 600 kilometrów, baterie o pojemności do 77 kWh, opcjonalny napęd AWD i wnętrze, które aspiruje do klasy premium – to wszystko w aucie, które zachowuje tożsamość swojej spalinowej poprzedniczki.
Z kolei Urban Cruiser – czyli najnowszy crossover segmentu B – został zaprojektowany z myślą o gęstej miejskiej zabudowie, ale bez kompromisów w kwestii przestronności. Przesuwana tylna kanapa i dwie wersje baterii (49 i 61 kWh) czynią z niego jednego z najbardziej elastycznych graczy w swojej klasie.
Wreszcie mamy bZ4X – flagowy D-SUV Toyoty, który w nowej odsłonie oferuje nawet 343 KM mocy, rozbudowany system zarządzania energią i pakiet udogodnień wspierających komfort jazdy na długich dystansach. A wszystko to pozostaje zamknięte w nadwoziu, które przeszło lifting zgodny z aktualnymi trendami, ale nie straciło SUV-owego charakteru.
Innowacja, która zostaje z tobą na lata
Toyota nie chce wypuszczać auta, jeśli nie jest przekonana, że wytrzyma próbę czasu. Dowodem jest Battery Care Program, czyli rozszerzona ochrona akumulatorów trakcyjnych do 10 lat lub miliona kilometrów. Taka polityka serwisowa pokazuje też, że marka wierzy we własne technologie. I że trwałość nie stoi w sprzeczności z innowacją.
Ale na horyzoncie są kolejne przełomy: nowa generacja akumulatorów, także tych ze stałym elektrolitem, oraz jeszcze bardziej zaawansowane układy napędowe. Jednak sedno pozostaje bez zmian. W końcu nie chodzi o to, żeby produkować najnowsze auta. Chodzi o to, żeby produkować je najlepiej.