W pierwszym dniu tegorocznej edycji Auto Moto Show odbył się pierwszy Eko-wyścig. Importerzy wystawili najoszczędniejsze na rynku samochody. Na starcie pojawiło się siedem aut: Toyota Yaris, Skoda Fabia Greenline, Volkswagen Passat BlueMotion, Fiat Panda, Volvo V50 i dwie Hondy Insight. Większość tych samochodów to turbodiesle. Silniki benzynowe miały tylko Hondy, ale w ich przypadku były one połączone w układ hybrydowy z silnikami elektrycznymi.

O 11.45 ruszyły w trasę o długości około 250 km. Trasa wiodła drogą krajową nr 1 do Częstochowy, stamtąd w stronę Strzelec Opolskich, a potem autostradą z powrotem do Katowic.

Zawodnicy musieli zmierzyć się z codziennym ruchem roboczego dnia i miejskimi korkami. Jadąc musieli starać się nie tylko o najniższe spalanie, ale i najlepszy czas przejazdu. Dodatkowo, przez stały monitoring byli zmuszeni do zachowywania obowiązujących limitów prędkości. Regulamin miał zmusić kierowców do w miarę agresywnej jazdy, zgodnie z przepisami.

Przebieg wyścigu na bieżąco mogli obserwować zarówno odwiedzający targi, jak i internauci. Przed startem każdy samochód został wyposażony w satelitarne moduły, które pozwoliły na bieżąco obserwować położenie uczestników rajdu. System namierzał biorące udział w imprezie samochody co 20 sekund, zapisywał ich położenie i prędkość, co pozwoliło potem dokładnie określić ile razy zawodnicy przekraczali dopuszczalną prędkość. Każde przekroczenie powodowało doliczenie załodze punktów karnych.

Na mecie pierwsze zameldowało się volvo, przed volkswagenem i jedną z Hond. To jednak był dopiero pierwszy z branych pod uwagę elementów wyścigu. Kolejnym było zużycie paliwa. Podczas komisyjnego tankowania na stacji benzynowej najlepiej wypadła Toyota Yaris, która jak się okazało spaliła nieco ponad 2,6 l/100 km. Ta jednak, co dziwne, najgorzej wypadła pod względem jazdy zgodnej z limitami prędkości. Pod tym względem jednak nikt nie przejechał całej trasy bez błędu.

Tabela eko wyscig Foto: Samar
Tabela eko wyscig

Załoga, która jechała "w miarę" zgodnie z przepisami przekroczyła prędkość 20 razy, a "rekordzista" przekroczył dopuszczalną prędkość ponad 100 razy, zbierając przy tym tak dużą liczbę punktów karnych, że ogromna przewaga z oszczędnej jazdy okazała się niewystarczająca.(za każde przekroczenie prędkości o 10 km/godz. podczas jednostkowego pomiaru, dawało jeden punkt karny) Mimo różnego podejścia przez zawodników do ograniczeń prędkości (jak widać w tabeli), czasy osiągnięte przez poszczególne załogi były zbliżone. Po podliczeniu punktów uzyskanych we wszystkich trzech kategoriach okazało się, że zwycięzcą została załoga Skody Fabii Greenline. Na drugim miejscu sklasyfikowano Volvo V50, a na trzecim jedną z dwóch egzemplarzy Hondy Insight.

Podczas rozdania nagród zwycięzca Radosław Jaskulski (instruktor Szkoły Auto) powiedział, że biorąc udział w takich imprezach od lat, zauważył, że niezależnie od tego czy jedzie bardzo agresywnie czy zgodnie z przepisami osiąga podobne czasy, a przy agresywnej, szarpanej jeździe traci znacznie więcej paliwa. Warto zwrócić uwagę, że samochód, który miał najmniej punktów karnych, wcale nie ma najmniejszej średniej prędkości, a różnica w dotarciu do celu między nim i samochodami, które miały najwięcej kar, to około kwadransa na trasie o długości 250 km.