Galeria zdjęć
Aplikacje pozwalające wyświetlać i kasować kody błędów, sprawdzać bieżące parametry pracy i odczyty czujników monitorujących pracę silnika wymagają dodatkowego interfejsu, który zapewnia połączenie między tabletem lub smartfonem a komputerem sterującym w aucie. Przejściówki najczęściej mają moduł Bluetooth (cena: 40-50 zł), ale w przypadku urządzeń firmy Apple konieczny będzie droższy interfejs, pracujący w standardzie Wi-Fi. Niestety, darmowe aplikacje mają ograniczoną funkcjonalność, a za pełnowartościowy program trzeba zapłacić. Funkcje bezpłatnych aplikacji ograniczają się do skanera błędów – za ich pomocą nie da się zmienić nastawów silnika.
Yanosik to jedna z najpopularniejszych polskich aplikacji. Ponad 500 tys. pobrań robi wrażenie i jednocześnie sprawia, że program zaczyna być coraz lepszy – jego skuteczność rośnie wraz z liczbą użytkowników, bo to na ich informacjach buduje się bazę o wypadkach, nieoznakowanych patrolach, fotoradarach i „suszących miśkach”. O ile w trasie aplikacji nie warto przesadnie ufać, o tyle w większych miastach informacje o zdarzeniach drogowych są zwykle aktualne i wiarygodne. Im więcej użytkowników, tym wyższa skuteczność.
Jeśli zdarzyło ci się zapomnieć, gdzie zaparkowałeś samochód, to powinieneś jak najszybciej zainstalować na swoim smartfonie lub tablecie lokalizator. Liczba aplikacji tego typu jest ogromna. Zazwyczaj darmowe programy działają jak turystyczny GPS. Wystarczy, że przed wyjściem z auta zapiszecie swoją lokalizację (wystarczy jedno kliknięcie), a komórka później doprowadzi was do pojazdu. Niestety, aplikacje tego typu nie działają w miejscach, do których nie dociera sygnał GPS, np. na parkingach podziemnych.
Legalne wysyłanie esemesów podczas jazdy? Jest to możliwe dzięki takim programom, jak SMS by Voice. Wystarczy odpalić aplikację – oczywiście, w telefonie umieszczonym w uchwycie samochodowym – i podyktować treść esemesa. Program bardzo dobrze radzi sobie z odczytywaniem mowy, nawet w przypadku osób z niezbyt dobrą dykcją (test na tablecie Galaxy Tab 2). Takimi rozwiązaniami chwali się aktualnie BMW, z tym że bawarski program ma gorszy „słuch” i wymaga płacenia dodatkowego abonamentu.
Konkurencją dla polskiego Yanosika jest Waze – aplikacja, która także opiera się na wymianie informacji pomiędzy jej użytkownikami. Tak samo ma funkcję nawigacji z opcją informowania o natężeniu ruchu (podaje średnią prędkość i zatory na drodze) oraz ostrzegania przed patrolami. Zaletą Waze jest bardziej przyjazny interfejs – kierowców znajdujących się w pobliżu widzimy na mapie jako emotikony. Dzięki ikonkom można nawet informować innych użytkowników o swoim nastroju. Od razu widać, z kim lepiej nie zadzierać.
Samochód to studnia bez dna i nic tego nie zmieni, jednak dzięki takim aplikacjom, jak My Cars, można spróbować utrzymać wydatki pod kontrolą. Ten program jest swego rodzaju dziennikiem pokładowym, zbierającym informacje o wydatkach na: paliwo, naprawy, przeglądy, ubezpieczenia itd. W każdej chwili można sięgnąć do statystyk wyliczanych na podstawie dodawanych informacji. Jednak czy warto się denerwować? Program obliczy też średnie spalanie i przypomni o zbliżającym się przeglądzie technicznym.
Aplikacje takie jak iSymDVR 2 pozwalają zmienić smartfon lub tablet w pokładowy rejestrator i trzeba przyznać, że testowany przez nas program robi to całkiem sprawnie. Darmowa wersja oczywiście ma ograniczoną funkcjonalność – tnie nagranie na minutowe filmy, a pojemność pamięci wynosi tylko 1 GB, co oznacza, że nagracie wyłącznie kilkanaście minut podróży. Na szczęście aplikacja nie wyłącza się po tym czasie, lecz nadgrywa pliki w miejsce najstarszych. Można jednak zachować klip – wystarczy dotknąć ekranu. Możliwe jest też wykonanie zdjęcia podczas nagrywania. Najciekawszą opcją testowanej aplikacji jest śledzenie nagranej trasy na mapie. Przejazd wyświetla się w małym oknie w rogu ekranu. Kamera może także nagrywać w tzw. trybie onboard – wystarczy przestawić widok na kamerę zainstalowaną z przodu smartfona lub tabletu, żeby nagrać obraz z wnętrza pojazdu. Podczas testu nie zanotowaliśmy problemów z przegrzewaniem się urządzeń czy też samoczynnym wyłączaniem podczas podróży. Zainteresowani pełną wersją aplikacji muszą dopłacić 3,99 dolara.
Za postój w płatnych strefach parkowania można już rozliczać się za pomocą smartfona. Potrzebna do tego jest aplikacja moBILET. Wcześniej jednak trzeba się zarejestrować, pobrać specjalną naklejkę na szybę i doładować konto. Taki sposób płacenia jest wygodniejszy i tańszy. W każdej chwili można skrócić lub wydłużyć wybrany czas postoju bez konieczności wracania do pojazdu. Dzięki temu płaci się tylko za faktycznie wykorzystany czas. Niespożytkowane środki można wydać na bilety komunikacji miejskiej.