OK, i ja mam mieszane uczucia w tej sprawie. Jednak wydaje mi się, że warto na to wydarzenie spojrzeć chłodno i bez emocji.

Od lat obserwuję u nas dwa gatunki motocyklistów. Pierwszy z nich to ludzie rozsądni, którzy nawet w największe upały nie wsiadają na motocykl bez wszystkich elementów ochronnego stroju. Wiedzą bowiem, że w ich przypadku strefa kontrolowanego zgniotu to całe ich ciało. Jeżdżą szybko, nawet bardzo szybko, ale z dumą zdobywają coraz większe umiejętności. Do tej grupy zaliczę też właścicieli chopperów, którzy przez cały tydzień noszą w pracy krawat i wcale nie głupieją, wsiadając na jednoślad. I na pewno nie potrzebują napadać na sklepy czy stacje benzynowe.

I jest grupa druga. Często na motocyklach, których nie powinno się, ze względów bezpieczeństwa, przerabiać nawet na kosiarki do trawy, w szortach, klapkach i bez rękawiczek. Frakcja ludzi, na których nie działa fizyka, którzy są pewni, że po dramatycznym "dzwonie" ożyją, niczym bohater gry komputerowej. Podginają tylne tablice rejestracyjne, żyją w przeświadczeniu całkowitej bezkarności. To znaczy żyli tak do teraz. Dziwne, że nie myślą choć przez chwilę o kierowcach samochodów, którzy już wiedzą, że źle kończy się sytuacja, w której nie zatrzymują się na żądanie umundurowanego policjanta, stojącego przy oznakowanym radiowozie. Blokada, kolczatka, strzały, trup.

Motocykliści, podobnie zresztą jak wielu polskich przestępców (UWAGA! nie mówię wcale, że wszyscy motocykliści to przestępcy!), uważają, że policję można kompletnie zlekceważyć. Fotoradary są dla samochodziarzy, kontrole drogowe też, a pościgi za motocyklistami często kończą się źle dla gliniarzy, których radiowozy nie mają ubezpieczenia auto casco. Taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność, bo stróże prawa nie mogą demonstrować własnej bezsilności całemu społeczeństwu. Polska policja jest daleka od ideału, ale nie może wypowiadać komunikatu: "wsiądź na motocykl, a nigdy cię nie złapiemy", bo to dla sił pilnujących porządku prawnego po prostu samobójstwo.

Więc będą strzelać, mam nadzieję, że nie tylko do motocyklistów, za to coraz częściej do uciekających złodziei i bandziorów. Motocyklista z prowincji popełnił błąd, był pewien, że będzie "jak zawsze". Dlaczego nie zatrzymał się na policyjnej blokadzie? Nie wiadomo. Przypomnijcie sobie jednak sytuację z Nowego Jorku z czasów burmistrza Giulianiego: zero tolerancji. Grozisz policjantowi bronią - jesteś trupem, to twoja decyzja. Uciekasz autem przed policjantami - mogą cię zastrzelić. Wybieraj. Owszem, zginęło na początku kilka niewinnych osób, ale później N.Y. stał się bezpiecznym miastem. Ludzie uwierzyli, że policja nie zrezygnuje z egzekwowania prawa wszystkimi dostępnymi sposobami.

Nie chcielibyście, żeby tak było u nas?  Fakt jest taki, że gość UCIEKAŁ i żaden świetlany życiorys tego nie zmieni. Stało się. Następni może przez chwilę pomyślą, nim zrobią coś równie durnego. Żarty się skończyły, policjanci BĘDĄ strzelać. I gdy pomyślimy logicznie, to nie jest do końca takie złe.

Zobacz więcej wpisów w blogu Piotra Frankowskiego