Na początku była turystyka offroadowa. Pierwszą przygodą był wyjazd do Ameryki Południowej i pokonanie trasy śladami Dakaru. Później zaczęła się zabawa w rajdy, ale bardziej amatorskie. Po nich naturalnym posunięciem było zainteresowanie startami w profesjonalnych zawodach z cyklu Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych.
Punktem zwrotnym był prezent na 40. urodziny. Podarkiem od żony było szkolenie pod okiem Krzysztofa Hołowczyca. Mariuszowi spodobało się auto i wkrótce został właścicielem białego Land Cruisera, swojej obecnej rajdówki.
Chrzest na zawodnika przeszedł na Rajdzie Baja Carpatia. Już po kilku kilometrach skończył jazdę w ogromnym bajorze. Efektem była ponadgodzinna strata. Dalszą jazdę potraktował w kategorii rozrywki. Seria błędów popełnionych przez rywali sprawiła jednak, że pierwszy rajd skończył na doskonałym, nie tylko dla debiutanta, trzecim miejscu w klasie. Miała być zabawa, zbieranie doświadczeń, sprawdzanie samochodu, a niespodziewanie stanął na pudle. „To podziałało jak impuls – wyznaje Mariusz. – Pomyślałem, że może mam jednak szansę na przyzwoite miejsca w kolejnych rajdach i końcowej klasyfikacji mistrzostw”.
Równa jazda, a także dobre miejsca w kolejnych rajdach sprawiły, że cały sezon rajdowy zakończył na świetnym drugim miejscu, a jednocześnie był najlepszym zawodnikiem wśród Polaków. Jak podkreśla, starty w eliminacjach RMPST wiele go nauczyły. Poznał możliwości samochodu, podpatrzył techniki doświadczonych kierowców.
Skuszony sukcesem planuje udział w tegorocznym cyklu mistrzostw Polski i Europy Centralnej. Zimową przerwę przeznaczył na rozbiórkę, gruntowny przegląd i przeprowadzenie niewielkich modyfikacji samochodu. To również czas na poszukiwanie sponsorów. W minionym sezonie głównym z nich było Miasto Wrocław, które finansowo wspierało lokalną załogę.