Na początku tego roku przed krajami członkowskimi Unii Europejskiej przedłożono dyrektywę, według której udział energii wytwarzanej przez źródła odnawialne, która trafia do ostatecznego klienta ma wynosić co najmniej 20 procent. Tak sprawa będzie wyglądać do 2020 roku. Zaś udział komponentów pochodzenia roślinnego w paliwach ma wynosić 10 procent. Zatem recepta na spełnienie tych wymagań wydaje się być banalna - zwiększenie udziału biododatków w procesie produkcji paliw płynnych. Koniunkturę wyczuli już wcześniej producenci aut, którzy z roku na rok coraz odważniej podchodzili do tematu napędzania choćby mieszanką bioetanolową E85. Jednak trzeba sobie postawić pytanie, czy paliwo tego typu jest do końca ekologiczne?

Zdanie osób uczonych jest w tej kwestii bardzo podzielone. W zeszłym roku grupa naukowców z niemieckich uniwersytetów zrzeszona w Radzie Specjalistów ds. Ochrony Środowiska przedstawiła raport. Stwierdzono w nim, iż produkcja i zastosowanie biokomponentów do wytwarzania paliw daje stosunkowo niewielki wpływ na zmniejszenie emisji CO2 do atmosfery, a tym samym ochronę klimatu. Przy okazji niesie to za sobą różne inne zagrożenia dla natury.

Naukowcy stwierdzili też, że używanie biomasy w specjalnie przygotowanych do tego elektrowniach może być kilkakrotnie bardziej efektywne niż wydobywanie z niej biododatków, a następnie stosowane do napędzania czterech kółek. Jak łatwo się domyślić, taki obrót spraw niezbyt dobrze wpisywał się w lansowany, ekologiczny trend. Pod znakiem zapytania postawiono sens dodawania do benzyny i oleju napędowego biokomponentów. Podstawowym argumentem, jakim posiłkują się obrońcy biopaliw jest zerowy bilans CO2, czyli spalone w silnikach biopaliwo dostarczyć ma do atmosfery tyle samo dwutlenku węgla, ile roślina zużyła podczas wzrostu. Nie jest to jednak do końca prawda. Eksperci stwierdzili, że zanim zostanie wyciśnięta choć jedna kropla oleju, pracujące na polu traktory spalą olej napędowy, który pochodzi z mineralnych surowców. Przy okazji plantacje rzepaku sprzyjają powstawaniu ogromnych ilości podtlenku azotu, który jest gazem cieplarnianym, kilkanaście razy bardziej szkodliwym niż CO2.

Podczas całej tej ekologicznej debaty zapomina się o jednym. Powinien zostać opracowany niezależny ekobilans, czyli norma mówiąca jak należy wyliczać emisję CO2. Wygląda na to, że nie tylko pod uwagę powinno być brane spalanie paliwa w samochodzie, ale raczej moment posadzenia rośliny służącej do wytworzenia biokomponentu.

Inna sprawa, to wspomniany wcześniej udział biokomponentów. Według założeń, którymi kieruje się Unia Europejska, wszystko powinno następować stopniowo aż do 2020 roku, gdzie zostanie osiągnięty poziom 10 procent. Pojawia się tutaj pytanie, czy rolnicy ze Starego Kontynentu będą w stanie sprostać zwiększającemu się zapotrzebowaniu na biododatki. Według raportu organizacji COPA w najbliższym czasie przy  udziale biokomponentów na poziomie 5,75 procent nie uda się pokryć zapotrzebowania z obecnych upraw w Europie. Przy laboratoryjnych warunkach uda się wytworzyć 75 procent niezbędnych surowców. Konserwatywna Europa powinna pójść śladem Ameryki Południowej, a konkretniej Brazylii.

Tam od lat stawia się na cukier. Destyluje się tam etanol z trzciny cukrowej, co według specjalistów jest najbardziej efektywnym i ekologicznym sposobem pozyskiwania biodadtków. W dodatku 1/5 tych surowców została wyeksportowana. Jednak nie ma róży bez kolców. Taka koniunktura spowodowała, że wiele rolników nastawionych na duże zyski w sposób niekontrolowany zaczęło zwiększać powierzchnie upraw. To z kolei ma również degradujący wpływ na środowisko. Plantacje wkraczają na tereny lasów i pastwisk. Ginie wiele gatunków zwierząt, a homeostaza w środowisku zostaje zaburzona. Naukowcy znaleźli również zależność polegającą na tym, że  związku z przerabianiem biopaliwa z części zbóż rosną ceny podstawowych produktów spożywczych. W niektórych krajach doszło też do protestów związanych z drastycznym zwiększeniem cen. Spowodowało to skupowanie kukurydzy na światowych rynkach przez USA. Była ona potrzebna do produkcji bioetanolu. W Europie również ta tendencja jest wyczuwana, tylko że w nieco mniejszej skali.

Kluczowym celem organizacji ekologicznych, które są przeciwne paliwom i dodatkom ze źródeł odnawialnych, jest zmniejszenie wycinki lasów tropikalnych. Dlatego też trwają prace na stworzeniem specjalnego certyfikatu pochodzenia paliwa, który ma zagwarantować fakt, że surowiec został wytworzony w warunkach sprzyjających klimatowi. Wyraźna poprawa w kwestii zmniejszenia emisji CO2 jest spodziewana w momencie wprowadzenia do produkcji biopaliw 2. generacji, czyli takich które postają na skutek przetworzenia całych roślin, a nie tylko owoców. Wtedy wydajność może wzrosnąć nawet dwukrotnie. Jednak będzie to możliwe nie wcześniej niż w 2015 roku. Na razie w celu ochrony środowiska nie pozostaje nam nic innego jak "eco-driving".