Fernando Alonso (Renault), Jarno Trulli (Toyota) i Giancarlo Fisichella (Renault) - tak właśnie wyglądała pierwsza trójka kierowców po niedzielnej, rannej sesji kwalifikacyjnej na torze w Sepang. Po pierwszym wyścigu sezonu, po którym można było wnioskować, że tegoroczna F1 będzie nadal piekielnie szybka, a do tego bardziej konkurencyjna, można było przywidywać różne rzeczy.
I faktycznie - na ponad 5,5-kilometrowym torze działo się wiele, ale z tyłu stawki. Uprzedzając fakty - niemal od początku do końca (poza zmianą w trakcie pit-stopu) na niezagrożonej pozyjcji lidera wyścigu jechał Hiszpan, który nie zawiódł tym samym swoich kibiców po wygranych kwalifikacjach i zdobył drugie w dwóch pierwszych wyścigach zwycięstwo dla francuskiego teamu.
Po starcie zaraz za nim znaleźli się Trulli, partner Hiszpana z zespołu i dalej Mark Webber z Williamsa BMW, który po zajęciu piątego miejsca w Australii rzucił się do ataku od początku wyścigu. Za tą czwórką podążali młody Schumacher i Jenson Button. Niestety w aucie Brytyjczyka oraz jego partnera z zespołu BAR Honda Anthony Davidsona już na trzecim okrążaniu posłuszeństwa odmówiły jednostki napędowe.
Zresztą, w trakcie całego wyścigu doszło do serii przeróżnych defektów w wielu bolidach. Czyniły one spektakl bardziej dramatycznym, ale znacznie utrudniały kierowcom profesjonalną walkę na torze.
Na jednym z okrązeń Kimi Räikkönen z McLarena Mercedes stracił prawą tylną oponę i został tym samym zmuszony do zjechania do boksu na wymianę - zgodnie z nowym regulaminem - tylko jednego koła. Trudno sobie wyobrazić jak przy prędkości ponad 250km/h prowadzi się samochód F1 - Fin dojechał jednak bezpiecznie do mety na dziewiątym miejscu.
Chwilę po tych przygodach Jacques Villeneuve miał wypadek (dla kanadyjczyka z Saubera to już drugi start w nowym teamie i ponownie 0 punktów), a Fisichella uszkodził przód samochodu i zniszczył przednie opony. Skutkiem tego było wyprzedzenie Włocha w podsterownym aucie przez Marka Webbera, Ralfa Schumachera oraz Nicka Heidfeld. Ten trzeci skorzystał na tym najbardziej, wyprzedzając na rozpędzie obu pozostałych, kiedy Niemiec nieudanie próbował ominąć Webbera.
W dalszej części wyścigu również Barrichello w Ferrari miał problemy z oponami, został objechany przez Coultharda i Kliena. Jak by tego nie było dość Brazylijczyk i tak skończył zawody w boksie po 20 okrążeniach bez bieżnika tylnych gum. W tym czasie lider wyścigu dublował już maruderów. Jednym z niewielu, który tego uniknął był Räikkönen, który ostatecznie skończył na 9 miejscu.
Wspólnie z Christianem Klienem naciskali oni starszego z Schumacherów i skończyli dwie sekundy za nim. Michael znowu odbiegał od swojej formy sprzed roku.
Oto ostateczna dziesiątka GP Malezji na torze w Sepang:
1. Fernando Alonso Renault / 10
2. Jarno Trulli Toyota / 8
3. Nick Heidfeld Williams BMW / 6
4. Juan Pablo Montoya McLaren Mercedes / 5
5. Ralf Schumacher Toyota / 4
6. David Coulthard Red Bull Racing Cosworth / 3
7. Michael Schumacher Ferrari / 2
8. Christian Klien Red Bull Racing Cosworth / 1
9. Kimi Räikkönen McLaren Mercedes / -
10. Felipe Massa Sauber / -
I klasyfikacja kierowców oraz konstruktorów po dwóch wyścigach:
1. Fernando Alonso 16 Renault
2. Giancarlo Fisichella 10 Renault
3. Jarno Trulli 8 Toyota
3= Rubens Barrichello 8 Ferrari
3= David Coulthard 8 RedBull Racing Cosworth
3= Juan Pablo Montoya 8 McLaren-Mercedes
7. Nick Heidfeld 6 Williams BMW
8. Ralf Schumacher 4 Toyota
8= Mark Webber 4 Williams BMW
10. Christian Klien 3 Red Bull Racing Cosworth
11. Michael Schumacher 2 Ferrari
12. Kimi Räikkönen 1 McLaren-Mercedes
1. Renault 26
2. Toyota 12
3. Red Bull Racing 11
4. Ferrari 10
4=Williams BMW 10
6. McLaren-Mercedes 9