Dziecko może się wyślizgnąć z fotelika. W skrajnych przypadkach maluch zaplątany w pas może nawet udusić się.Podkładki na siedzeniu bez oparć są mniej bezpieczne Nie oznacza to, że prawidłowo zapiętym dzieciom w razie wypadku nic nie grozi. Prawda jest jednak taka, że ryzyko poważnych kontuzji jest bez porównania mniejsze.Niebezpieczne: przepisy dopuszczają korzystanie z podstawek bez oparcia, które nie zapewniają należytej ochrony. W ich przypadku przebieg pasów nigdy nie jest optymalny, nie zapewniają też właściwego podparcia w zakrętach. Dlatego właśnie przetestowaliśmy wyłącznie foteliki wyposażone w oparcie. Wszystkie wykorzystują pasy zamontowane w samochodzie.Bardzo ważnym kryterium w naszym teście były zagłówki. Muszą przede wszystkim mieć regulację wysokości, ważne są również duże "uszy" z uchwytami na pasy. Poza utrzymywaniem pasów we właściwej pozycji zabezpieczają też kręgosłup i głowę dziecka. Tylko foteliki firm: Concord, Maxi-Cosi, Recaro dają się regulować w odpowiednim zakresie. Fotelik Graco zalecany jest przez producenta dla dzieci o wzroście do 145 cm.
Czyżby sumienni rodzice musieli kupować na kolejne kilka miesięcy, zanim dziecko nie dorośnie do 150 cm, kolejny, większy fotelik? Większość sprawdzonych przez nas fotelików da się przynajmniej łatwo regulować. W przypadku Concorda wraz ze wzrostem dziecka można regulować nawet boczne osłony. Za to w Recaro element do regulacji ukryto tak, że nie da się go obsłużyć, kiedy dziecko siedzi na foteliku. Trudno znaleźć optymalną pozycję dla pociechy.Dobrze pomyślany, kiepsko wykonany: uchwyt na napoje w foteliku Graco. Butelki nie trzymają się w nich wystarczająco pewnie, w razie wypadku mogą wypaść z uchwytu, a nawet ranić pasażerów.Mimo niedoskonałości każdy z testowanych fotelików spełnił przynajmniej swoje podstawowe zadanie, zapewniając bez porównania większy poziom bezpieczeństwa niż w przypadku przewożenia dziecka bez fotelika lub też tylko na podstawce bez oparcia.