Francuzi startujący Mitsubishi Lancerem Evo IX zapewnili sobie triumf, pokonując na ostatnim odcinku specjalnym Tomasza Kuchara i Daniela Dymurskiego w Peugeocie 207 S2000.

Po zakończeniu pierwszej pętli dzisiejszego dnia Bouffier tracił do Kuchara 3,6 sekundy. Na drugim przejeździe Podgórzyna dołożył jednak rywalowi 1,8 sekundy, a następnie, mimo drobnych problemów technicznych, wygrał o 5 sekund Wleń 2 pieczętując tym samym swój triumf w całej imprezie. - Jestem bardzo szczęśliwy! To fantastyczne zwycięstwo ponieważ walka była zacięta przez cały weekend. Finisz również był bardzo emocjonujący zwłaszcza, że na ostatnim odcinku musiałem poradzić sobie bez czwartego biegu - przyznał przed zorganizowaną na jeleniogórskim rynku ceremonią zakończenia rajdu mistrz Polski. Bouffier utrzymał prowadzenie w klasyfikacji RSMP i z 82 punktami na koncie wyprzedza o 13 oczek Tomka Kuchara.

- Końcówka była bardzo szybka, ale kolega z francuskim obywatelstwem wyprostowuje nogę niesamowicie i jest chyba takim naszym lokalnym Loeb'em, który po prostu potrafi zrobić jakiś kosmiczny czas - oznajmił na mecie Tomek Kuchar, który dzięki drugiemu miejscu w Karkonoskim awansował na pozycję wicelidera w tabeli RSMP.

Zacięty pojedynek o trzecie miejsce stoczyli Michał Sołowow z Kajetanem Kajetanowiczem. Obaj rywale uzyskali ten sam czas (3.) na Podgórzynie 2, natomiast na drugim przejeździe Wlenia szybszy o 9,5 sekundy okazał się popularny Kajto. Do wyprzedzenia lidera mistrzostw Europy zabrakło jednak 2,6 sekundy w klasyfikacji rajdu i 2,1 w walce o 10 punktów dnia. - Pojechaliśmy pierwszy oes rozsądnie, a drugi jeszcze bardziej rozsądnie i chyba trochę przesadziliśmy - skomentował małą przewagę nad kierowcą SPRT Sołowow.

- Nie jestem zawiedziony. Dawaliśmy z siebie wszystko, pojechaliśmy najszybciej jak tylko umieliśmy i jesteśmy z siebie zadowoleni - przyznał na mecie Kajetanowicz. - Ostatni oes wygraliśmy z Michałem Sołowowem około 10 sekund. Rozmawiałem z nim, on też powiedział, że jechał szybko, ale ja jechałem na granicy. Myślę że szefostwo zespołu nie byłoby zadowolone gdybyśmy wypadli.

Jako piąty metę rajdu osiągnął Radosław Typa. - Rajd był trudny dla wszystkich i równie dobrze to ja mogłem popełnić błąd. Jechałem swoim tempem, ciągle uczę się tego auta. Wynikiem jestem zaskoczony, przed Rajdem wziąłbym go w ciemno, ale mam świadomość, że brakuje mi jeszcze kilometrów, żeby w czystej walce rywalizować w grupie N - przyznał kierowca z Ornety, który dopiero w przed metą w Jeleniej Górze dowiedział się, że część ostatniego oesu pokonywał z pękniętą felgą. Dziesięć sekund do Radka stracił ukraiński kierowca Protasov. Kamil Butruk próbował cisnąć mocniej, jednak różne awarie pozwoliły mu dojechać dopiero na siódmym miejscu.