Sceptycy pytają: do czego to służy? Nie daje ochrony przed deszczem i śniegiem, kosztuje niemało, do tego trudno wykorzystać quada na co dzień. Wiele złego dla środowiska czynią też „niedzielni upalacze”, którzy każdy kilometr jazdy (nieważne czy po drodze, czy po świeżo zasianym polu) traktują jak wyzwanie. Rzeczywiście, quady mają trochę wad, ale również niezaprzeczalne zalety: to pojazdy niesamowicie skuteczne w terenie i stosunkowo tanie. Z powodzeniem nadają się do pracy (leśnicy, rolnicy, odśnieżanie zimą), ale dają też niezmierzoną ilość frajdy podczas rekreacji.
Najnowsza propozycja Hondy w klasie „quady użytkowe” to model TRX420FA Rancher AT. Jego przeznaczeniem jest jazda w trudnych warunkach terenowych. Nie znajdziemy tu co prawda reduktora, sztywno dołączanego napędu przedniej osi i „pełnych” blokad dyferencjałów (przedniego i centralnego, na tylnej osi nie ma mechanizmu), ale do amatorskich wycieczek pojazd w zupełności wystarczy.
Napęd przedniej osi można dołączyć w czasie jazdy i to nawet przy niedużym uślizgu tylnej osi. Plusy takich rozwiązań? Odciążenie mniej doświadczonego kierowcy, wzrost bezpieczeństwa („spięty na sztywno” quad nie prowadzi się dobrze) i ochrona mechanizmów. Nie ma przy tym obawy, że Rancher będzie się tak miał do przeprawowych quadów jak Jeep Compass do Wranglera. Honda bez problemu pokonuje głęboką wodę, piaszczyste odcinki czy błoto. Dopóki pojazd nie siądzie na „brzuchu” (prześwit wynosi aż 240 mm), trakcji mu nie zabraknie. Niesamowite wrażenie daje szybka jazda po nierównej drodze. Prędkości będące granicznymi dla auta terenowego na Hondzie nie czyniły żadnego wrażenia. Zadbano również o zabezpieczenie podwozia, ochraniacze znajdziemy też na półosiach itp.
Ciekawostką jest nowa skrzynia biegów. Mechaniczną, 5-biegową przekładnię obsługują dwa sprzęgła (jak DSG w autach VW). Zmiana biegów jest wyczuwalna, ale odbywa się spokojnie i sprawnie, pojawił się tryb pracy „Auto”. Rancher zyskał też niezależne zawieszenie tylnej osi.
Kierowca ma przed sobą duży, centralny wyświetlacz. Ilość informacji ograniczono do minimum: to wskaźnik załączonego biegu, prędkościomierz i kilka kontrolek. Załączenie biegu wstecznego wygląda na skomplikowane – wrzucamy luz, wciskamy specjalny czerwony przycisk przy dźwigni hamulca po lewej stronie kierownicy, a następnie wciskamy tę dźwignię i strzałką wyboru przełożenia załączamy wsteczny. To jednak procedura konieczna ze względów bezpieczeństwa. Za to program „drive” włącza się używając tylko przycisku, bez trzymania ręki na hamulcu. Ponieważ – pomimo niewysokiej mocy – Honda jest bardzo zrywna, może to nas zaskoczyć.
Nie zapominajmy o bezpieczeństwie: jeździmy bez pasażera (niestety), zawsze korzystając z kasku (wskazane są też gogle). Polecić możemy, przetestowany przy okazji kask Shoei. Nie jest tani (około 1850 zł) ale można go perfekcyjnie dopasować do głowy i daje poczucie bezpieczeństwa. Niestety, Honda nie oferuje Ranchera z homologacją umożliwiającą rejestrację.