"Koreańczyk" z silnikiem Diesla nie jest już tak tani jak poprzednik. Cena wyjściowa 139 990 r. (za odmianę Style na początku 2007 r.) to strefa, w której jeszcze kilka lat temu nie było SUV-ówz Korei. Testowany egzemplarz miał wiele dodatków (m.in. elektryczna regulacja siedzeń, skórzana tapicerka) właściwych odmianie Executive, co podniosło cenę do 159 tys. zł. Ponieważ zamówiliśmy dodatkowo m.in. szyberdach, hak holowniczy oraz lakier metalik, cena wzrosła o kolejne 10 tys. zł. Rachunek urósł do niemal 170 tys. zł! Czy Santa Fe oferuje również wyższy poziom jakości? Musiał udowodnić to w teście na odcinku ponad 100 000 km.Podróżom na długich trasach często towarzyszyły niepochlebne wpisy w dzienniku testu, dotyczące świateł mijania - w tej dziedzinie prosimy o poprawki. W kwestii siedzeń opinie były podzielone. Podczas, gdy jeden z redaktorów uważał, że są wygodne, inny wolałby, aby miały bardziej zdecydowany profil i lepsze trzymanie boczne. Jednak nawet najbardziej krytykujący znajdowali słowa pochwały- np. za wspaniałą ofertę miejsca dla pasażerów, dużą przestrzeń na ładunek oraz praktyczne schowki pod podłogą. W dzienniku testu pojawiły się również pochwały kierowane pod adresem precyzyjnego układu kierowniczego oraz pewnej zmiany biegów. Chwalone było także radio z nawigacją firmy Becker. Podobał się dobry odbiór radia, brzmienie oraz dynamiczne prowadzenie nawigacji, która szybko i logicznie reagowała na zakłócenia w ruchu. Szkoda, że na koniec testu CD z nawigacją nie dało się odczytać. Duży rodzinny SUV był też chętnie... nadgryzany przez kuny. Pierwszy przegląd po 16 981 km ujawnił liczne, niezauważone wcześniej przez kierowców uszkodzenia przewodów i kabli spowodowane ugryzieniami. Przy każdym przeglądzie stałym punktem stała się wymiana jednego lub kilku przewodów, ponieważ kuny lub ich koledzy ciągle powracali. Sprzęgło Hyundaia poradziło sobie bez problemów w czasie okazjonalnej pracy jako pojazd pociągowy - również wtedy, gdy przewieźliśmy dwa konie z Węgier. Zablokowanie przy pomocy przycisku 4WD LOCK sprzęgła napędu 4x4 pomogło bez problemu wyciągnąć ciężką przyczepę z końmi z mokrej łąki. "Perfekcyjną wartość użytkową dla posiadaczy koni" kierowca potwierdził w dzienniku testu. Właściwości pociągowe Santa Fe są trochę powyżej średniejw tej klasie. 2,2 t dopuszczalnego obciążenia to dobry wynik. 2,2-litrowy turbodiesel Common Rail bazujący na konstrukcji włoskiego producenta VM zużył na całym dystansie średnio 10,2 l na 100 km - w obliczu wielu km pokonywanych z dużą prędkością na autostradzie to dobry wynik. Ważący 1,8 t Santa Fe nie ma jednak problemu z osiągnięciem wyniku poniżej 9 l na 100 km. Ślad oleju, który "Koreańczyk" pozostawił na podjeździe, okazał się jedynie łatwą do usunięcia nieszczelnością obudowy filtra oleju - czyli nic poważnego. W zasadzie w czasie testu było praktycznie tylko kilka małych wpadek i usterek. Np. rura wydechu uderzająca o podłużnicę w czasie skręcaniaw lewo lub zapalająca się czasami kontrolka ESP, która wyłączała się po ponownym uruchomieniu silnika. Raz musieliśmy wymienić przełącznik świateł stopu - zapewne awaria w elektronice użytej przez nas przyczepy przeniosła się na samochód. Pod koniec testu długodystansowego zaczęło coś stukać z okolic słupka przedniego i konsoli środkowej, wzrosła też intensywność hałasu przy zamkniętym szyberdachu. Pod koniec testu Hyundai miał dwie nieplanowane wizyty w serwisie. Przyczyną jednej z nich było unieruchomienie pojazdu. Przy 95 876 km zaświeciły się wszystkie kontrolki jak na choince, a silnik zgasł. Auto odholowano do warsztatu, w którym stwierdzono uszkodzenie alternatora. Ze względu na oszczędność czasu warsztat wymienił urządzeniew ramach gwarancji, ale usterkę można było usunąć bez dużych nakładów - zepsuty był tylko regulator, który można wymienić oddzielnie. Później Hyundai stracił ciecz chłodzącą. Przyczyna- wyłamana śruba spustowa, która widocznie została osłabiona ciągłym wkręcaniem i odkręcaniem wynikającym z uszkodzeń spowodowanych przez kuny. Trudy pokonanych 100 000 km uwidoczniły się już po 2 latach. Na dość zużyte wyglądały skórzane siedzenia. Konsola środkowa okazała się wrażliwa na zadrapania. Końcowa kontrola w firmie Dekra ujawniła słabsze działanie hamulca postojowego z lewej strony oraz cienką powłokę oleju na misce olejowej. Dużo pochwał inżynierów dotyczyło solidnej ochrony przed korozją. Po dwóch latach żadnych śladów rdzy na krawędziach, podłodze oraz elementach podwozia. Również test spalin i amortyzatorów nie wykazał "niespodzianek".Wielu pracowników redakcji odczuwa brak Santa Fe i nie zmieniła tego awaria, która unieruchomiła pojazd. Duże wnętrze i przestrzeń bagażowa, pierwszorzędne hamulce oraz komfortowe, nie za miękkie zawieszenie - w tym samochodzie można podróżowaćw pełnym odprężeniu. Dłuższe mogłoby być jedynie przełożenie główne, 6. bieg byłby pomocny też przy oszczędzaniu paliwa. Potwierdzamy - Hyundai osiągnął nie tylko wysoki poziom cen, ale również jakości.
Hyundai Santa Fe - Krzepki charakter
Hyundai Santa Fe był ulubionym autem testowym. Oprócz redaktorów polubiły go również... kuny gryzące przewody. Oto podsumowanie testu po 100 tysiącach km