Na początku testu w naszym kalendarzu wypadło kilka dalszych wyjazdów, auto służyło też intensywnie do codziennej jazdy po mieście. Ponieważ tak właśnie jest użytkowana większość pikapów, postanowiliśmy przedstawić wrażenia z jazdy asfaltowej, a także napisać, jak Isuzu D-Max sprawdza się w roli pojazdu rodzinnego.
Samochód zadziwia komfortem. Jeżdżąc bez ładunku (pamiętajmy że tylną oś na stałe obciąża zabudowa), auto nie podskakuje na wybojach i nie traci stabilności. Prędkość trzeba ograniczyć dopiero na bardzo dziurawej drodze z hopkami. Nigdy jednak nie odczuliśmy braku elektroniki wspomagającej stabilność, ABS w zupełności wystarcza. Tylną kanapę bez kłopotu zaakceptowały nasze żony z dziećmi. Mogą się tu zmieścić dwa foteliki i osoba dorosła, skrajne miejsca wyposażono w uchwyty isofix. Nawet na środku podróżujemy wygodnie.
Trzylitrowa jednostka napędowa pokazuje za to doskonale, jak różne mogą być nastawienia testujących – ile zależy od osobistych preferencji i posiadanego na co dzień auta.
O ile w przypadku zawieszenia opinie są zgodne (bardzo miło, wręcz delikatnie się prowadzi), o tyle silnik budzi kontrowersje. Czasem przeczytamy „spory zapas mocy”, ale na innej stronie dzienniczka znajdziemy mało dynamiczny silnik – spodziewałem się czegoś więcej.
Gdzie jest prawda? Jak zwykle – pośrodku. Zważając z jednej strony na pojemność motoru oraz konkurencję, z drugiej zaś na klasę i robocze przeznaczenie auta, stwierdzamy, że silnik jest porządny, choć nieprzesadnie wyrywny. Trochę więcej precyzji można by wymagać od dźwigni zmiany biegów. Bez wątpienia pozytywnie wypada za to zużycie paliwa. Nawet zmuszanie kolosa do dynamicznej jazdy rzadko wiąże się ze spalaniem przekraczającym 10 l – czego chcieć więcej?
Długie kilometry pokonywane jednym autem pozwalają wychwycić różne drobiazgi. Na początek musieliśmy np. przypomnieć sobie dawne czasy, jak biegało się z pilotem od radia w ręku – ze sprzętem oferowanym przez Isuzu jest to niestety konieczne. Mała antenka na dachu trochę nie radzi sobie ze ściąganiem fal, w głębokiej Polsce dość często wyraźnie słychać tylko pewną rozgłośnię z Torunia...
Kolejnym minusem radia są zbyt małe przyciski. Za to przynajmniej pod względem jakości dźwięku wszystko jest w porządku. Pasy bezpieczeństwa przygotowano dla osób odpowiedzialnych – rozwiązanie bez uciążliwego sygnału w przypadku niezapięcia pasa przyda się z pewnością w terenie czy podczas manewrów (np. podłączania przyczepy), w mieście może kusić pasażerów do pomijania pasów na krótkich odcinkach.
Dobrym wyborem okazała się zabudowa Roller Pack. Co prawda, jeśli chcemy ukryć bagaże pod roletą, nie można zabrać ich zbyt dużo, ale manewrowanie jest zdecydowanie łatwiejsze niż przy pełnej zabudowie, poza tym cieszymy się klasyczną sylwetką pikapa. Bez obaw zostawiamy na pace torby i walizki, jeszcze nic się nie potłukło i nie zamokło. Roleta jest bardzo solidna.
Oczywiście 5-metrowej długości auto (średnica zawracania nie imponuje) wymaga przyzwyczajenia. W opanowaniu gabarytów pomagają duże lusterka, przydają się też czujniki parkowania (ściszanie sygnału okazało się proste – pokrętłem na głośniku). Co ważne: ani razu nie trzeba było zmienić planów w związku z brakiem miejsca postojowego, auto zjeżdża na parkingi podziemne pod marketami i wcale nie potrzebuje kilku miejsc.
D-Max trudny egzamin asfaltowy zdaje bez kłopotu, choć warto zaznaczyć, że jeżeli miasto ma być jedynym jego terytorium, to zakup nie ma sensu – w starciu z SUV-em jest bez szans.
W kolejnym odcinku: pikap Isuzu w terenie, następnie: zdolności przewozowe (również z przyczepą).