Czasem warto zacząć czytać książkę od tyłu – od razu wiadomo, czy warto jej poświęcić czas, czy nie. Podobnie jest z BMW serii 3 GT – kto zacznie przyglądać się temu samochodowi z perspektywy tylnej klapy, od razu zauważy jego zalety.
Opadająca linia dachu ładnie przechodzi w pokrywę bagażnika. Wystarczy przesunąć stopą pod zderzakiem, a klapa uniesie się automatycznie (opcjonalny pakiet Smart Opener). Za nią znajdziemy kufer o pojemności 520 l. Jedno pociągnięcie dźwigni przy rancie bagażnika spowoduje położenie oparć kanapy i powstanie powierzchni ładunkowej o objętości 1600 l.
Ale kufer to nie wszystko! Kto zajmie miejsce z tyłu, od razu zrozumie, że „trójka” GT to auto na długie podróże. W porównaniu z Touringiem ma o 11 cm większy rozstaw osi, dzięki czemu wyciągnięcie nóg nie stanowi żadnego problemu.
Duże drzwi ułatwiają wsiadanie do wnętrza. Siedzisko kanapy umieszczono o 6 cm wyżej niż w limuzynie, co ułatwia także montaż dziecięcych fotelików. Za mało miejsca nad głowami? W żadnym wypadku – GT jest o 8 cm wyższe niż kombi.
Pod maską naszego testowego auta znalazł się benzynowy, 305-konny silnik biturbo, o którym można powiedzieć wszystko (superdynamiczny, cichy, żwawy, elastyczny itd.), ale nie to, że jest oszczędny. Przy próbie sprawdzenia możliwości samochodu wyświetlacz komputera pokładowego pokazał średnie spalanie 19,2 l/100 km.
Podsumowanie
Początkowo podchodziliśmy do serii 3 GT nieufnie – w końcu „piątka” Gran Turismo nie jest szczególnie udanym samochodem. Liftback w mniejszym formacie okazał się znacznie ciekawszym i lepszym rozwiązaniem.