Peter Lehmann zajmujący się na co dzień w firmie Mercedes budową aut koncepcyjnych i pokazowych postanowił połączyć karoserię leciwej „190” z jednostką napędową pochodzącą z nowiutkiej klasy C 250 CDI – silnikiem OM 651 o mocy 204 KM i momencie obrotowym sięgającym 500 Nm.
Potężny motor, który wbrew oznaczeniu nie ma wcale 2,5, a jedynie 2,1 litra pojemności, ledwo zmieścił się pod maskę staruszka. Każdy centymetr sześcienny komory silnika został wykorzystany, a i tak nie obyło się bez przeróbek. Żeby zostało miejsce dla przekładni kierowniczej, trzeba było zastosować miskę olejową ze Sprintera. Akumulator powędrował do bagażnika, żeby zrobić miejsce dla elektroniki. Z plastikowych osłon silnika trzeba było całkiem zrezygnować. Dzięki temu można zobaczyć, nad czym przez lata pracowali konstruktorzy – teraz widać, jak niezwykle skomplikowane są współczesne silniki. Żeby ocenić efekt przeróbki, zmodyfikowane auto porównaliśmy ze Mercedesem 190 w wersji oryginalnej, wyposażonym w silnik OM 601 o mocy 72 KM. W 1983 roku uchodził on za niezwykle nowoczesną konstrukcję. W porównaniu z leciwym silnikiem OM 615 z popularnej „beczki” był znacznie mocniejszy, a przy tym lżejszy i bardziej oszczędny.
Ówcześni testerzy doceniali też jego kulturę pracy – nazywano go wręcz „szepcącym dieslem”. Najwyraźniej szalone lata 80. były wyjątkowo głośne – 25 lat później klekot tego silnika wydaje się co najmniej natarczywy. 123 Nm momentu obrotowego staruszka zapewniają mu dosyć flegmatyczny temperament. Łamanie ograniczeń prędkości to w tym przypadku nie kwestia nieuwagi – tu, przynajmniej poza terenem zabudowanym wymaga uporu i premedytacji. Do „setki” auto rozpędza się ponad 18 sekund, a osiągnięcie prędkości maksymalnej (160 km/h) wymaga naprawdę dużego rozbiegu. Przynajmniej jednak zużycie paliwa nie jest wygórowane: 7,3 l/100 km to całkiem przyzwoity wynik. Nowe auta wbrew temu, co możemy przeczytać w ich danych technicznych, w praktyce często nie palą wcale mniej.
A jak zachowuje się staruszek po „transplantacji serca”? Zupełnie inaczej! 500 Nm momentu obrotowego sprawia, że silnik bez oznak najmniejszego wysiłku wprawia auto w ruch przy akompaniamencie głośnego klekotu – na wygłuszenia nie starczyło miejsca. Zużycie paliwa? Fenomenalne! Jedynie 4,9 l/100 km. I to w aucie osiągającym 100 km/h w ciągu 6,2 s, mogącym się rozpędzić do 240 km/h! Nowa klasa C nie ma z tak zmodyfikowaną „190” żadnych szans. Dlaczego? Bo starszy model jest o niemal pół tony lżejszy. Brakuje mu jednak mnóstwa dodatków poprawiających komfort i bezpieczeństwo. Tylko czy naprawdę wszystkich ich potrzebujemy?