Miał być przekręt doskonały i wielka fortuna jak z filmu sensacyjnego, a zakończyło się rozbiciem interesu i wakacjami w więzieniu. Jak donosi lokalna prasa, policjanci z hiszpańskiej Girony przeprowadzili udaną akcję schwytania oszustów, którzy zajmowali się produkcją sportowych samochód na dość szeroką skalę. W specjalnie przygotowanym hangarze urządzili sobie malutką fabryczkę podrabianych Ferrari i Lamborghini. Podczas wtargnięcia oddziału specjalnego do pomieszczenia, mieściło się w nim czternaście różnych podróbek włoskich sueperaut. Część z nich była już gotowa do sprzedaży, pozostałe dopiero w fazie produkcyjnej.
Jak to miejsce funkcjonowało i jak budowano kitcary? W bardzo prosty sposób. Oszuści przygotowali całą gamę nieoryginalnych podzespołów: elementy deski rozdzielczej, fotele, kierownice, przyciski, emblematy, reflektory, zderzaki, felgi itd. Mieli rozplanowane etapy produkcji, aby w trakcie roboty nie zapomnieć czegoś zamontować lub dokręcić.
Karoserie tworzono z włókna węglowego, szpachli, a czasem z blachy na podstawie wcześniej opracowanego modelu 3D lub pomiarów dokonanych „gołym okiem”. Gotowe elementy nadwozia nanoszono na podwozie dostępnych na rynku modeli Peugeota, Citroena czy Toyoty. Co tam, że rozstaw osi czy kół nie zgadzał się z oryginałem. Auto miało przypominać prawdziwy model, a nie stanowić jego kopię 1:1. Dlatego też „producenci” nieszczególnie byli zainteresowani modyfikacjami napędu. Większość aut zostawała z fabrycznymi silnikami czterocylindrowymi Peugeota, Toyoty czy innych marek. Właściciele replik mogli też zapomnieć o napędzie na tył lub 4x4, dwusprzęgłowej skrzyni, soczystym dźwięku włoskich superaut i wszystkich pozostałych urokach, które niesie jazda Ferrari lub Lamborghini.
Policjanci zabezpieczyli kopie m.in. Ferrari 430 Scuderia,, F430 Spider, 458 Italia, F355, California i Lamborghini Gallardo. Dla kogo miały być te samochody? Kto je kupował i dlaczego był w stanie zapłacić ponad 40 000 EUR za taki badziew? Czy klienci byli świadomi, że kupują przez internet „kota w worku”, czy naprawdę wierzyli w superokazję?
Należałoby zapytać jednego z właścicieli podrabianego Ferrari, którego policja zatrzymała na kontrolę drogową w Benidormie jakiś czas temu. Od tego zatrzymania ruszyła akcja poszukiwawcza nielegalnej fabryki. Co ciekawe, to nie pierwszy raz kiedy Hiszpanie otworzyli taki biznes. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce w 2013 roku w innym mieście. Wówczas oszuści produkowali kopie Ferrari i Astona Martina. Czy to ci sami panowie? Takich informacji hiszpańska policja nie udziela.