Nissan Pathfinder to dość dziwne auto. W podwoziu pozostawiono ramę nośną, ale wszystkie koła zawieszone są niezależnie. Układ napędowy wyposażono w reduktor, ale dołączanie przedniej osi odbywa się za pomocą sprzęgła. To wszystko okraszono silnikiem dysponującym ponad 400 Nm momentu obrotowego.
Duże gabaryty Nissana Pathfindera przekładają się na pojemność wnętrza. Jeśli czyjeś potrzeby przekroczą możliwości Pathfindera, niech kupi… auto dostawcze. Po złożeniu oparcia przedniego fotela zabierzemy przedmioty o długości nawet 3 m! Możliwość przewozu 7 pasażerów (dwa fotele z trzeciego rzędu oczywiście głównie dla dzieci), porządna szerokość kabiny, sporo miejsca na nogi – czego chcieć więcej? Ewentualnie bardziej wyrafinowanych tworzyw sztucznych. Na poznanie wszystkich gadżetów systemu multimedialnego przeznaczyć trzeba chyba kilka godzin.
Silnik Nissana Pathfindera jest bardzo mocny, ale musi walczyć ze sporą nadwagą auta. Nie pomaga mu automatyczna skrzynia. 5 przełożeń to w tej chwili mało (wielu konkurentów ma 6 biegów), skrzynia nie nadąża za intencjami kierowcy i przetrzymuje zbyt niskie biegi. W efekcie zmieszczenie się w 10 l na 100 km nie uda się bez przypomnienia sobie zasad ecodrivingu. Jeśli dynamiczny start i walka o kropelkę nie są naszym życiowym mottem – ten zestaw może być.
Zadziwiająco korzystny kompromis osiągnięto w jeździe na szosie bowiem Nissan Pathfinder zapewnia niezły komfort, jest stabilne nawet przy wyższych szybkościach. Dobre hamulce.
Zapewnienia Nissana, że prześwit przekracza 250 mm, można włożyć między bajki. Auto osiąga 220 mm, co i tak jest niezłym wynikiem. Koła mogłyby trochę bardziej oddalać się od nadwozia, a tak układ hamulcowy ma sporo pracy z wychwytywaniem swobodnie obracających się kół.
Cena 195 tys. za Pathfindera jest nieco myląca – niemal cały czas obowiązują w Nissanie spore rabaty, ostatnio sięgające 20 tys. zł. Poza tym mamy bogate wyposażenie, za dopłatą tylko nawigacja, kamera cofania i zestaw audio.