Lancia Thema to Chrysler 300C, a Lancia Flavia to Chrysler 200. Oznacza to, że są po amerykańsku imperialistyczne z wyglądu i mają tyle wspólnego z Włochami co Big Mac. Generalnie to bierze mnie na wymioty, że Fiat (właściciel Lancii i partner Chryslera), w walce o obniżenie kosztów, robi takie rzeczy. To takie złe!
O Themie powiem tyle, że wygląda jak Chrysler 300C, ma napęd na tył, jeden z dwóch silników V6 (benzynowy 292 KM, wysokoprężny 224 KM) i pojawi się w salonach jesienią. Flavia też ma pewnie jakiś silnik pod maską, ale kogo to obchodzi?! Przepraszam, ale jestem zły, zniesmaczony, porażony, zawiedziony i w ogóle na nie wobec tych Lanslerów lub Chranci. Jak zwał, tak zwał. Te auta są straszne!
Jest jeszcze model Ypsilon, ciut mniej straszny. Bazuje na płycie Fiata Pandy, ale o 300 mm przedłużonej, ma pięciodrzwiowe nadwozie o wyglądzie godnym Lancii (choć będzie też sprzedawany jako Chrysler na niektórych rynkach) i dostępny będzie z silnikiem 1,2 l 69 KM, 0,9 l 85 KM lub wysokoprężnym 1,3 95 KM.
Ypsilon jest totalny w swojej kobiecości, więc panie się ucieszą, że mogą wybrać jeden z siedemnastu kolorów nadwozia (w tym cztery dwukolorowe kombinacje), jedną z trzech wersji wyposażeniowych, jedną z czterech wersji tapicerki i jedne z trzech rodzajów aluminiowych felg. Będzie w czym wybierać!
W tej całej motoryzacyjnej mizerii jest jeszcze Lancia Grand Voyager. Tu nawet nazwy nie zmienili! ARGH!