Dawno nie było w klasie średniej samochodu, który tak jak Opel Insignia mimo atrakcyjnej ceny zakupu zapewniałby tak udane połączenie designu i własności jezdnych.
Opel wyszedł z założenia, całkiem zresztą słusznie, że nie samą praktycznością i funkcjonalnością człowiek żyje. W przypadku testowanej Insignii zabrakłonieco konsekwencji – 195 KM powinno dawać więcej frajdy. Gdyby nie ten „automat”...
Bez dwóch zdań – Opel Insignia ma w sobie to coś
Coś, czego zabrakło Vectrze, a o czym wielu rywali z segmentu D wciąż może tylko pomarzyć...O co chodzi? O emocje. Opel Insignia jest ładny, bardzo dobrze wykonany i nieźle się prowadzi. A od teraz chce też wyznaczać standardy, jeśli chodzi o zaawansowanie techniczne.Techniczne nowinki...
Testowanego Opla Insignia napędzał dwulitrowy diesel CDTI, w którym inżynierowie niedawno zamontowali drugą, niewielką turbosprężarkę (wspomaga większą w zakresie od 1500 do 3000 obr./min).
Efekt to wysoka moc (195 KM) i potężny moment obrotowy (400 Nm). Napęd na obie osie przenosi najnowsza, IV generacja systemu Haldex, wyposażona m.in. w elektronicznie sterowany tylny „dyfer”. Długa lista wyposażenia dodatkowego – z doskonałymi adaptacyjnymi biksenonami AFL na czele (5200 zł) – mało kogo pozostawi obojętnym.
W tym towarzystwie archaicznie działający „automat” sprawia nieco dziwne wrażenie
W trybach normalnym i Tour Opel Isignia potrzebuje długiej chwili, by się namyślić i w końcu zmienić bieg na niższy. Jasne, dzięki wysokiemu momentowi obrotowemu Insignia „ciągnie” od samego dołu, lecz niekiedy bez szybkiej redukcji się po prostu nie obejdzie.
Nieco lepiej wygląda to w trybie Sport (przy okazji utwardza się też zawieszenie), ale mimo to przy wysokich prędkościach kierowca zaczyna się zastanawiać, czy w dowodzie rejestracyjnym zamiast 195 KM nie powinno widnieć maksymalnie 150 KM.
Możliwość ręcznej zmiany przełożeń (łopatkami przy kierownicy) nie daje zbyt wiele – Insignia i tak sprawia wrażenie nieco zaspanej.
Poza tym kombinacja automatycznej skrzyni, wysokiej masy własnej (niemal 1,8 t!), napędu 4x4 i opon o szerokości 245 mm znacznie podnosi spalanie. Sprawna jazda w trasie oznacza zużycie paliwa na poziomie 8,5 l/100 km, a w mieście nietrudno osiągnąć 10/l 100 km.
Trzeba jednak przyznać, że podczas spokojnej jazdy, zwłaszcza w trybie Tour, Opel Insignia robi dobre wrażenie
Komfort resorowania jest wysoki jak na auto z 20-calowymi oponami o profilu 35, a doskonałych własności jezdnych może Oplowi zazdrościć wielu rywali. Wady?
Niewielka ilość miejsca z tyłu i mało funkcjonalny, płytki kufer. Da się jednak z tym żyć, zwłaszcza w obliczu ceny – od 141 tys. zł (bez „automatu” – o niecałe 3 tys. zł mniej).
Galeria zdjęć
Dynamiczny design, bogate wyposażenie, napęd 4x4 i cena niewywołująca palpitacji serca. Niestety, Opel w tej wersji ma pewną wadę
Bez dwóch zdań – Opel Insignia ma w sobie to coś. Coś, czego zabrakło Vectrze, a o czym wielu rywali z segmentu D wciąż może tylko pomarzyć...
O co chodzi? O emocje. Insignia jest ładna, bardzo dobrze wykonana i nieźle się ją prowadzi.
A od teraz chce też wyznaczać standardy, jeśli chodzi o zaawansowanie techniczne.
W wersji Cosmo uwagę zwraca nie tylko bogate wyposażenie, lecz przede wszystkim bardzo wysoka jakość materiałów. Efektowna „skóra” kosztuje aż 17,4 tys. zł!
Dawno nie było w klasie średniej samochodu, który mimo atrakcyjnej ceny zakupu zapewniałby tak udane połączenie designu i własności jezdnych. Opel wyszedł z założenia, całkiem zresztą słusznie, że nie samą praktycznością i funkcjonalnością człowiek żyje. W przypadku testowanej wersji zabrakło nieco konsekwencji – 195 KM powinno dawać więcej frajdy. Gdyby nie ten „automat”...
Opel Insignia 2.0 CDTI: test wersji z napędem 4x4
Przestronność nie należy do najmocniejszych stron Insignii – ciasno jest zwłaszcza w drugim rzędzie siedzeń
Opel Insignia 2.0 CDTI: test wersji z napędem 4x4
Opel Insignia 2.0 CDTI: test wersji z napędem 4x4
Opel Insignia 2.0 CDTI: test wersji z napędem 4x4
Tryb sport utwardza zawieszenie i (teoretycznie) przyspiesza działanie skrzyni