Miotany zimnymi podmuchami wiatru stoję na szczycie strzelistej wieży widokowej zbudowanej na 329-metrowej Wieżycy- najwyższej góry północnej Polski. - Góra? - spytałem kpiąco, gdy mój przewodnik - Andrzej Derengowski, kilka godzin wcześniej opowiadał mi o atrakcjach, które na mnie czekają. Jako rodowitemu mieszkańcowi południowej Polski północ dotąd kojarzyła mi się z jeziorami, nizinami, Żuławami Wiślanymi położonymi raczej... poniżej poziomu morza, no i oczywiście zimnym Bałtykiem. Nie przekonały mnie nawet sprzęt narciarski i zdjęciaz białego szaleństwa, które Andrzej zaprezentował mi w swojej komórce. - Pewnie z Beskidów... - pomyślałem wtedy w duchu, nie wierząc, że Kaszubi na co dzień mogą jeździć na nartach. Co za fanaberie! Andrzej Derengowski - utytułowany off-roader, który m.in. zająłII miejsce w rajdzie Transsyberia 2003 (w duecie z Martyną Wojciechowską), a od 2001 roku w niedalekim Miastku organizuje najtrudniejszy rajd przeprawowy w Polsce, Magam Trophy - wcale jednaknie żartował. Na Kaszubach mieszka od wielu lat, do domu codziennie dojeżdża szutrówką przez las, a do sklepu po bułki wyskakuje quadem (ech, marzenie...). Zimą jeździ na nartach na pobliskich stokach (okazuje się, że wyciągi mają tu nawet po kilkaset metrów!), a latem odpoczywa, pływając po jeziorach kajakiem. Wszystko to na wyciągnięcie ręki od domu! Miejsce to bowiem niezwykłe. Powiadają, że powstało z resztek, które zachowały się na dnie wora urodzajów, jaki Pan Bóg nosił, obdarowując stwarzane przez siebie krainy. Dlatego góry sąsiadują tuz jeziorami, dolinami płyną bystre rzeki, a gęste lasy otaczają rozległe łąki i pola. Nie wiadomo, czy to dzieło znudzonego Stwórcy, a może zaradnego Racjonalisty, który nie podarowałby sobie zmarnotrawienia cudów tego świata. W każdym razie efekt jego prac jest znakomity! Niezwykła jest również zwyczajowa nazwa tej krainy (funkcjonująca już od przeszło stu lat): Szwajcaria Kaszubska, która nawiązuje do bajecznie różnorodnego krajobrazu państwa, szczycącego się najbezpieczniejszymi bankami na świecie. W kaszubskiej Szwajcarii banki są takie same jak w Krakowie czy Warszawie, szosy zdecydowanie gorsze, ale widoki - zniewalające! I - co dla nas najważniejsze - nie brakuje tu dopuszczonych do ruchu dróg - czasem szutrowych,a czasem bardzo błotnistych, które prowadzą przez lasy, fundując nam mnóstwo off- -roadowych emocji. Po konsultacjach w Nadleśnictwie Kartuzyi wzięciu "na spytki" niesamowicie przyjaznego szefa leśniczówki Mirachowo przygotowaliśmy trasę, która gwarantuje miłe spędzenie weekendu w terenie. Wystarczy do tego zwykły samochód z napędem 4x4. Taki jak nasz Opel Antara. Naszą eskapadę rozpoczynamy w sercu polskiej Szwajcarii - Kartuzach, które słyną z kolegiaty nakrytej charakterystycznym dachemw kształcie... trumny. Pomimo dobrego humoru, który nie opuszczał mnie oraz Andrzeja, dziwnym trafem miejsce startu wyznaczyliśmy na przycmentarnym parkingu: po lewej nagrobki, po prawej krucyfiksy, a w oddali majaczące, gigantyczne wieko trumny. Mimo to Kartuzy zapamiętałem jako pogodne miasteczko, z miłym rynkiem, pyszna lavazzą i rozpływającymi się w ustach bezami. Przyznam szczerze, że nigdy nie fascynowałem się ceramiką. Źródłem mej obojętności podszytej niechęcią były zapewne wazony PRL--owskiej proweniencji, które notorycznie unicestwiałem w zamierzchłych czasach dzieciństwa,a mimo to moi rodzicie wciąż dostawiali na kredens nowe. Do dziś zresztą cierpię na syndrom słonia w składzie porcelany, zdolnegow skutek swej niezgrabności rozbić rzeczy uważane powszechnie za nierozbijalne. Podczas wizytyw Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów każdy mój krok zapowiadał niechybną katastrofę, ale na szczęście skończyło się tylko na przyspieszonej akcji serca i obfitych kroplach potu na czole. Warto było podjąć to ryzyko, bowiem muzeum Neclów to zarazem prężnie funkcjonujący warsztat rzemieślniczy, w którym nieustannie wre praca,a ciekawscy uczestnicy wycieczek mogą zaglądać przez ramię garncarzy zajętych ręcznym formowaniem gliny. Spadkobiercy Franciszka Necla, który blisko sto lat temu założył w tym miejscu pracownię, do dziś tworzą ceramikę, wykorzystując do tego tradycyjne środkii metody. Naczynia formowane są ręcznie i wypiekane w ogromnych piecach, w których wnętrzu spokojnie zmieściłaby się nasza Antara. Znacznie bliższe moim młodzieńczym fascynacjom były za to miejsca związane z działalnością partyzancką Gryfa Pomorskiego. Warto zwłaszcza przespacerować się (autem nie można tam dojechać) do bunkra "Ptasia Wola" nad Jeziorem Lubygość, w którym przez wiele dni ukrywali się przed Niemcamiw czasie wojny nasi dzielni żołnierze. W ich gronie znalazł się zdrajca, który doniósł gestapowcom, gdzie znajduje się schronienie. Wróg uderzył z zaskoczenia, wcześniej otaczając bunkier przygniatającą liczbą żołnierzy. Partyzanci podjęli straceńczą obronę, która uczyniła z nich bohaterów. Dziś podziwiać możemy zrekonstruowany fragment schronu, w którym obozowali w spartańskich warunkach. Replikę bunkra Gryfa Pomorskiego można zaś zwiedzać w Centrum Edukacji i Promocji Regionu, które znajduje się w Szymbarku.Największym atutem naszej wycieczki jest ponad 40 kilometrów dróg terenowych, które stanowią dokładnie połowę wyznaczonej przez nas trasy. Obok szerokich szutrówek czekają tu na was wąskie leśne ścieżki, trochę skał i całkiem dużo błota. Niektóre miejsca wyglądały na tak trudne, że zaryzykowaliśmy przejazd przez nie tylko dlatego, że zjeżdżaliśmy w dół stoku. W przeciwnym kierunku zwykły SUV bez reduktora mógłby już sobie nie poradzić. Warto było jednak nie odpuszczać, gdyż te zapomniane ścieżki nie raz doprowadzały nas w miejsca rzadko odwiedzane przez innych turystów, na widok których usta same zastygają w niemym zachwycie. Polecam zwłaszcza ponad 8-kilometrowy przejazd przez Kaszubski Park Krajobrazowy, który wskazał nam szef leśniczówki Mirachowo (początek na kratce nr 7). Nie sądziłem, że w Polsce można wjechać legalnie samochodem w tak piękne okolice. Korzystajmy, póki to jeszcze możliwe! Po drodze mijamy m.in. Rezerwat Kurze Grzędy, do którego należy Jezioro Wielkie i największe torfowisko wysokie Pojezierza Kaszubskiego. Trasa nie jest trudna i oferuje przepiękne widoki na jeziora i lasy. Należy jechać głównym traktem, kierując się na Karwację - słupki zdrogowskazami znajdują się przy newralgicznych skrzyżowaniach. Pamiętajmy o zasadach - w lesie nie wolno zatrzymywać się gdzie popadnie. Można to uczynić jedynie na wyznaczonych miejscach parkingowych. Czasem naprawdę warto się przespacerować i poodychać świeżym powietrzem. I przy okazji zebrać parę grzybów. Choć mam daleko, na pewno będę wracał na Kaszuby. Pomimo rozbudowanej infrastruktury turystycznej, miejsce to wciąż pozwala odpocząć od cywilizacji. Relaks możliwy jest na wiele sposobów- na off-roadowych wycieczkach, żaglówkach, kajakach. A zimą- oczywiście na nartach!
Oplem Antarą odwiedzamy piękne miejsca na Kaszubach
Szwajcaria to kraj piękny i bogaty.Równie piękne i bogate w atrakcje jestPojezierze Kaszubskie, na którym nie brakuje ciekawych tras off-roadowych