Auto Świat Oświetlenie do jazdy w terenie

Oświetlenie do jazdy w terenie

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Latarki i dodatkowe reflektory to chyba najbardziej ulubione dodatki off-roaderów. Profesjonalne produkty są drogie, ale bardzo dobre jakościowo. Od kilku lat w oświetleniu samochodowym rządzi technologia LED, która wyparła ksenony

Oświetlenie do jazdy w terenie
Auto Świat
Oświetlenie do jazdy w terenie

Nocna jazda w terenie to prawdziwe wyzwanie. Niełatwo dostrzec przeszkody czy ocenić ich trudność, a rola nawigatora staje się kluczowa dla osiągnięcia celu. Brak widoczności doskwiera mocno, a użycie seryjnych świateł drogowych niewiele zmienia. Ciekawym rozwiązaniem jest zamontowanie dodatkowej, LED-owej listwy świecącej.

W nasze ręce trafił produkt firmy Vision X – model XMITTER XIL-200. Gama dostępnych świateł jest bardzo szeroka. Wybieramy ilość diod (1 w szperaczach do blisko 100!), ich moc (3, 5 lub 10 W) oraz kształt (okrągłe, prostokątne lub listwy). Co ciekawe, zestawu takiego można użyć równie skutecznie do oświetlenia domu, łódki czy magazynu.

Są też wady – po pierwsze: to drogie urządzenia – dwie lampy 20-diodowe kosztują łącznie ponad 3 tys. zł! Po drugie: nie ma homologacji drogowej, przez co uruchomienie lamp na drodze publicznej jest nielegalne. Aby nie narazić się na konflikt z policją mamy dwa rozwiązania – przygotowanie szybkozłączek i montaż „w razie potrzeby” lub zakładanie pokrowców. Gdy będziemy na rajdzie czy na wyprawie, światła te posłużą nieocenioną pomocą.

W przypadku samochodwej instalcji elektrycznej pobór prądu nie ma tak dużego znaczenia jak np. na quadach, więc zrezygnowaliśmy z pomiarów. 20-elementowa listwa z 3-watowymi LED-ami zużywa około 60 W, czyli tyle, ile klasyczna żarówka.

Warto o tym pamiętać, gdy auto zostanie unieruchomione, a silnik nie pracuje – światła są rewelacyjne, ale i one zużywają prąd, więc w końcu doprowadzą do rozładowania akumulatora. Kolejna zaleta to mocna obudowa, dzięki czemu drogi sprzęt nie ulegnie uszkodzeniu po starciu z gałęzią.

Przy okazji oświetlenia dachowego postanowiliśmy też przyjrzeć się nowoczsnym, LED-owym latarkom. Wybraliśmy kilka sztuk z oferty Varty – dwie ręczne (małą i większą, z linii Professional) oraz czołówkę (Power Line). Produkty okazały się trwałe i przydatne. Test wytrzymałości zakończyliśmy szybko – latarki można zniszczyć, ale nie podczas jakkolwiek rozumianej normalnej eksploatacji.

Podobnie jest z czasem świecenia. Rozładowanie dużej latarki, zasilanej 4 bateriami LR14, w trybie ekonomicznym (wszystkie mają dwa: normalny i energooszczędny) zajmie ponad 3 dni! Fakt że cena blisko 100 zł za latarki ręczne może wydać się wysoka, ale to produkt „na całe życie”.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy:
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków