Potrzeba matką wynalazków: jeśli nie mamy dostępu do odpowiedniego narzędzia czy też środka, który potrzebny nam jest w samochodzie „na wczoraj”, szukamy zamienników.
Wówczas często okazuje się, że wymyślony naprędce patent jest lepszy i tańszy niż rzeczy specjalnie stworzone do tego celu. Albo że jeden środek może mieć wiele zastosowań, gdyż jego liczne „klony” różnią się od siebie głównie zapachem, kolorem, opakowaniem, a czasem także – dość drastycznie – ceną.
Obok przedstawiamy kilka pomysłów: jedne ułatwią nam korzystanie z auta, inne zaoszczędzą czasu lub miejsca w garażu – to ostatnie szczególnie dotyczy chemii samochodowej. Wystarczy bowiem wiedzieć, z czego składa się dany specyfik, by móc używać jednego środka do trzech różnych zastosowań.
Jeśli coś zawiera sylikon, to może być używane i jako nabłyszczacz, i jako środek konserwujący gumę oraz plastik; jeśli jest to preparat w spreju, opakowanie zawiera na pewno gaz pędny – zwykle propan-butan, a często inne łatwopalne substancje. Skoro tak, można go użyć do uruchomienia zmarzniętego silnika!
Uwaga: niektóre z podanych przez nas (i nawet powszechnie stosowanych) sposobów mogą być niebezpieczne. Owszem, sprej do kokpitu może być wykorzystany jako samostart do silnika z częściowo rozładowaną baterią, ale jest to w ogóle ryzykowna metoda odpalania silnika. Cofnięcie się płomienia może poniszczyć komponenty elektroniczne, np. przepływomierz!
Z kolei nieszkodliwy – jak się powszechnie uważa – sylikon (smaruje, ale nie brudzi, nie niszczy gumy) może zrujnować pracę lakiernika, jeśli ten nie wyczyści dokładnie malowanej części. Warto zatem uważać!