Wreszcie znalazłem – wersja E 220 z 1996 roku (końcówka produkcji), silnik 150 KM, szeroka listwa, tapicerka welurowa, radio Becker – i to wszystko za 11 tys. złotych. Auto sprowadzone z Niemiec od pierwszego właściciela. Marzenie!
Był tylko jeden problem – ostatni właściciel był człowiekiem w mocno podeszłym wieku i przez ostatnich kilka lat nie dbał o auto, które więcej stało na parkingu niż jeździło. Czarny kiedyś lakier był… prawie szary, wyblakły, zmatowiały, z zaciekami. Przy nadkolach i przy bocznych ozdobnych listwach przylepione były jakieś resztki smaru czy asfaltu.
Gdyby nie mój znajomy mechanik, z którym wybrałem się do komisu obejrzeć Mercedesa, nie zdecydowałbym się na ten model. Mechanik obejrzał dokładnie auto, zajrzał pod maskę, do wnętrza, posłuchał silnika, obejrzał ze wszystkich stron karoserię i zdecydował, że warto je kupić.
Kupiłem Mercedesa, wstawiłem do garażu, ale ten marny lakier nie dawał mi spokoju. To miało być auto marzeń, a nie jakiś zapyziały strucel.
Zadzwoniłem do firmy oferującej autodetailing – kompleksowe pucowanie samochodu, ale cena okazała się zaporowa. Mój znajomy mechanik polecił mi kosmetyki K2, powiedział bym porządnie umył auto i resztę zrobimy sami. Umówiliśmy się na sobotę. Kolega przywiózł torbę kosmetyków, stos miękkich szmatek i kilka par bawełnianych rękawiczek.
Zaczęliśmy od mleczka K2 Venox, pomoże nam usunąć zwietrzałą warstwę lakieru, zarysowania, plamy po benzynie i oleju – instruował. Wystarczy jedno opakowanie 180 gram, które kosztuje około 20 złotych.
Naniesiemy cieniutką warstwę na lakier i przepolerujemy szmatką z mikrofibry. Nie mogliśmy użyć polerki, bo to narzędzie dla profesjonalistów. Wystarczy przez sekundę potrzymać wirującą tarczę z pastą w jednym miejscu i lakier będzie starty do podkładu. Ręcznie nic nie można zepsuć – a co najwyżej zmęczyć się …
Polerowanie całej karoserii zajęło nam około godziny. Ale efekt był zdumiewający – szary i zmatowiały lakier odzyskał dawny czarny kolor. Byłem zmęczony, ale zadowolony z efektów naszej pracy.
Następnie użyliśmy wosku do nabłyszczania lakieru K2 Quantum. Nałożymy cienką warstwę wosku na lakier, odczekamy chwilę i gdy go wypolerujemy uzyskamy lustrzaną powierzchnię. Co ważne – powłoka ochronna na lakierze jest bardzo trwała, utrzymuje się nawet po kilkunastu myciach karoserii. Opakowanie kosztuje około 25 złotych.
Nałożenie wosku i polerowanie zajęło nam kilkanaście minut.
Kolega miał rację – nawoskowana karoseria wyglądała tak, jakby samochód wyjechał od lakiernika. Żadnych rys, przebarwień, jednorodna, głęboka czerń przypominająca polerowany czarny marmur.
Dopieszczenie karoserii mojego Mercedesa zajęło mnie i koledze mniej niż 1,5 godziny, koszt kosmetyków wyniósł 45 zł. Efekt? Bezcenny!
Materiał przygotowany we współpracy z firmą Melle - dystrybutorem kosmetyków marki K2.