• Zaostrzenie norm emisji spalin i dokładniejsze kontrole spowodowały, że auta muszą zużywać znacznie więcej AdBlue niż kiedyś
  • Coraz łatwiej uzupełnić płyn AdBlue. Możesz zrobić to samodzielnie!
  • Jeśli zasięg na AdBlue spadnie do zera, silnika po zgaszeniu nie uda się uruchomić do czasu uzupełnienia płynu

Kilka lat temu, kiedy na rynku pojawiły się pierwsze auta osobowe wyposażone w układy oczyszczające spaliny z pomocą płynu AdBlue, ich kierowcy w zasadzie nie musieli przejmować się jego dolewkami. Najczęściej wystarczało, że przy okazji rutynowego przeglądu pamiętał o tym mechanik. Teraz to się już zmieniło, bo tylko w nielicznych autach można liczyć na to, że zapas czynnika wystarczy od przeglądu do przeglądu.

Od czasu tzw. afery dieslowskiej, która zaczęła się od wykrycia przekrętów w koncernie Volkswagena, powszechnie wiadomo, że w wielu autach montowano układy oczyszczania spalin tak skonfigurowane, żeby działały przede wszystkim podczas oficjalnych badań emisji, a już w czasie normalnej jazdy pracowały tylko „na pół gwizdka” albo niemal wcale. Ten proceder dotyczył również silników wyposażonych w tzw. układy selektywnej redukcji katalitycznej, czyli właśnie tych, w których jest wykorzystywane AdBlue.