Układy dozujące do układu wydechowego preparat AdBlue montowane obecnie w większości aut z silnikami Diesla bardzo łatwo zepsuć – np. dolewając do układu nieodpowiednią ilość płynu. Konsekwencją jest albo skrócenie zasięgu auta na jednym tankowaniu AdBlue, albo nawet konieczność holowania auta do warsztatu
Choć z technicznego punktu widzenia AdBlue nie jest potrzebny do jazdy, jego brak powoduje zablokowanie możliwości uruchomienia silnika
Zbyt mała dolewka preparatu, która teoretycznie powinna wystarczyć na 2-3 tys. km jazdy, może nie przedłużyć zasięgu auta nawet o kilometr
Usterkę może wywołać także nalanie preparatu zbyt długo wożonego w bagażniku
Za litrowe opakowanie AdBlue na stacji benzynowej zapłacimy nawet tyle, ile kosztuje 10-litrowa bańka płynu w innym sklepie
Teoretycznie o tym, że kończy nam się AdBlue w zbiorniku, dowiadujemy się z ogromnym wyprzedzeniem – pierwsze komunikaty mogą pojawiać się na wyświetlaczu już wówczas, gdy szacowany przebieg do opróżnienia zbiornika to ponad 2 tys. km. Z czasem częstotliwość ostrzegawczych komunikatów narasta. Gdy poziom płynu w zbiorniku spada na tyle, że szacowany przebieg to już tylko kilkaset km, ostrzegawcza kontrolka zapala się stałe, a przy każdym uruchamianiu silnika widzimy komunikat: Dolej AdBlue – rozruch niemożliwy za 700 km. Dolej AdBlue – rozruch niemożliwy za 600 km. I tak dalej.
Dlaczego auto bez Adblue nie pojedzie?
Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Im zbiornik na AdBlue bardziej pusty, tym komunikaty ostrzegawcze pojawiają się częściej i są bardziej „krzyczące”
AdBlue to preparat wtryskiwany do układu wydechowego w sytuacji, gdy z powodu wysokiej temperatury spalania i temperatury wydechu w spalinach pojawia się dużo szkodliwych dla środowiska tlenków azotu. AdBlue – wodny roztwór mocznika – wchodzi w reakcję z tlenkami azotu, a w efekcie szkodliwe dla środowiska substancje są skutecznie neutralizowane. Oczywiście, preparat dodawany jest już za silnikiem, a zatem silnikowi ilość i w ogóle fakt dodawania AdBlue do wydechu są obojętne.
Jednak przepisy nakazują producentom tak programować układy, aby bez tego środka samochód nie mógł jechać. Precyzując, zagrożenia, że auto zatrzyma się bez ostrzeżenia na autostradzie nie ma, ale jeśli wyłączymy silnik przy pustym zbiorniku AdBlue, to zgodnie z powtarzanym wcześniej ostrzeżeniem silnika nie da się uruchomić. I jest tak, pomimo iż zbiornik fizycznie nie zawsze jest pusty – czasem jest w nim dość płynu na przejechanie jeszcze np. 2 tys. km – ale to już... najczęściej wina użytkownika.
Dlaczego AdBlue sprawia tyle problemów?
Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Tankowanie AdBlue z dużych kanistrów jest stosunkowo tanie, ale niewygodne. Opakowanie o poj. 10 l na stacji będzie i tak dwa razy droższe niż „na mieście”
Poznając fizyczne właściwości tej cieczy, dowiadujemy się, dlaczego kłopoty powodowane przez układ SCR (ang. Selective Catalytic Reduction) czyli właśnie układ dozowania AdBlue do wydechu, są niemal nieuniknione. AdBluye to wodny, 32,5 proc. roztwór mocznika – a zatem dwie trzecie tej substancji to woda. AdBlue zamarza przy ok. minus 11 stopni Celsjusza, a zatem aby układ działał zimą, musi być wyposażony w grzałki. Co więcej, jako że wodny roztwór mocznika to substancja wywołująca korozję, większość elementów układu musi być wykonana z tworzyw sztucznych. Najgorsze jest to, że jeśli AdBlue jednak zamarznie, to już nigdy nie wraca do „pełnej formy”: krystalizacja nie jest całkowicie odwracalna, dlatego czasem na opakowaniach tej substancji można zaobserwować kryształki podobne do kryształków soli (takich opakowań nie powinno się kupować ani używać!) – w praktyce jest to już płyn o jeszcze mniejszym stężeniu mocznika, narażony jeszcze bardziej na zamarzanie niż dobry płyn AdBlue.
By to jednak działało, system dozowania płynu musi działać w ściśle określonych warunkach, pompa jest zabezpieczana przed zapowietrzeniem poprzez utrzymywanie odpowiednich ciśnień i podciśnień w poszczególnych częściach układu, no i oczywiście system musi „wiedzieć”, ile ma płynu i na ile on wystarczy. Zwykły pływak w zbiorniku na AdBlue? Nie, to byłoby za proste!
Ile powinien kosztować AdBlue i i ile go kupić?
Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Prawie 20 zł za litr AdBlue – powiedzieć, że to przesada, to nic nie powiedzieć!
Ciężarówki, które mają zbiorniki na AdBlue o poj. rzędu 100 litrów, najczęściej tankowane są z dystrybutora na stacji za ok. 2 zł/litr. Można też kupić duże bańki (20-30-litrowe) w cenie ok. 2,10-2,20 zł za litr. Ale jeśli pojedziemy autem osobowym na stację benzynową, spanikowani, że auto już stanowczo domaga się dolewki, często zastaniemy ofertę sprzedaży AdBlue w butelkach o pojemności... jednego litra. Taka litrowa butelka AdBlue potrafi kosztować 20 zł (czyli płyn jest 10-krotnie droższy od tego z dystrybutora), więc, nie mając alternatywy, jesteśmy gotowi kupić jedną, dwie takie butelki – i od razu wlać to do zbiornika na AdBlue w aucie. Niestety... to może nam nie pomóc! Bardzo wiele układów AdBlue jest tak skonstruowanych, że minimalna „zauważalna” przez układ dolewka AdBlue to np. 3,8 litra, a czasem nawet 5 litrów. Dolewając mniej, rozregulujemy układ – nawet gdy będzie napełniony w połowie, gotów jest przyjąć, iż płyn się skończył i nie pozwoli uruchomić silnika. Rada: będąc np. na stacji Orlen i widząc na półce wyłącznie 1-litrowe butelki AdBlue po blisko 20 zł, warto dopytać obsługę o większe opakowania – zwykle są dostępne np. 10 litrowe po 49 zł, tylko pan z obsługi musi pójść na zaplecze albo sięgnąć za regał. Takie opakowanie jest oczywiście niewygodne przy tankowaniu, optymalne są kilkulitrowe opakowania „niekapki”, ale jednak 4,9 zł za litr to nie 20 zł. Uwaga: niektórzy producenci samochodów osobowych nie pozwalają tankować aut z dystrybutorów dla ciężarówek!
Za mało, dużo, w złym momencie – jak jeszcze zepsujesz Diesla, tankując AdBlue?
Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
Literek lub dwa nie uratują w potrzebie – system tak małej dolewki nie widzi!
Oprócz tego, że nie powinno się wlewać jednorazowo mniej niż kilka litrów płynu (minimum jest różne w przypadku różnych aut, to może być 4, ale też 5 litrów płynu), np. Toyota w przypadku modelu Proace zaleca, by jednorazowo nie wlewać więcej niż 10 litrów płynu.
Groźniejsze od „przedawkowania„ (prawdopodobnie chodzi głownie o ryzyko rozlania płynu) jest otwarcie zbiornika i napełnianie go podczas pracy silnika. Prowadzić to może do zapowietrzenia układu i uszkodzenia pompy – zawsze przed otwarciem zbiorniczka należy wyłączyć silnik i zapłon!
A gdy się już zepsuje... wcale nie znaczy to, że nigdzie nie pojedziesz – wiemy już, iż sprawność układu SCR nie jest z technicznego punktu widzenia kluczowa dla samochodu. Otóż system po stwierdzeniu permanentnej usterki zacznie odliczać nam kilometry – „usterka układu SCR – uruchomienie silnika za 1000 km niemożliwe”; usterka układu SCR –uruchomienie silnika za 800 km niemożliwe... I jeśli nie stawimy się w serwisie, to w końcu naprawdę nigdzie nie pojedziemy.
W aucie z AdBlue pamiętaj!
Nigdy nie dolewaj niewielkich ilości płynu rzędu 1-2 litrów – system tego nie zauważy, za to może się trwale rozkalibrować
Nie woź AdBlue w bagażniku – latem jest w nim za gorąco, a zimą zbyt zimno
Uzupełniaj AdBlue z wyprzedzeniem, nie przepłacając be zpotrzeby
Jeśli płyn się rozleje, należy dokładnie zmyć go wodą
Płynu nie wolno rozcieńczać przed zatankowaniem, do zbiornika nie wolno dolewać też wody
Zużycie AdBlue przez auto w dużym stopniu zależy od warunków jazdy – 20-litrowy zbiornik może wystarczyć na 4-15 tys. km (w warunkach autostradowych mniej)
Jeśli opakowanie ma ślady białego nalotu wokół korka, nie kupuj go
AdBlue to preparat wystandaryzowany – tak samo jak paliwo. Nie należy liczyć więc na to, że droższy płyn jest lepszy niż tańszy