Letnie burze i opady gradu to w naszym klimacie nic nadzwyczajnego – w tym roku dały się nam jednak wyjątkowo mocno we znaki.
W wielu miejscowościach spadające z nieba bryłki lodu były niewiele mniejsze od kurzych jaj. W starciu z takimi pociskami cieniutka blacha (często zaledwie 0,5 mm!), z której zrobione są nowe auta, musi przegrać! Na karoserii pozostają szpecące wgniecenia, a przy mocnych opadach potłuc się mogą nawet szyby. Autocasco zapłaci, ale stracisz zniżki
Jeśli właściciel samochodu wykupił polisę autocasco, to w przypadku szkód spowodowanych przez grad może liczyć na odszkodowanie. Zgłaszający się do ubezpieczyciela muszą jednak pamiętać, że stracą przy okazji część zniżek za bezszkodowość, mimo że szkoda była przez nich niezawiniona. Warto policzyć, czy takie rozwiązanie się opłaci.
Ubezpieczyciel wszystko sprawdzi
Firmy ubezpieczeniowe często sprawdzają, czy w miejscu, w którym miało dojść do zniszczenia auta, rzeczywiście padał grad. Lepiej nie kręcić przy opisie okoliczności zdarzenia, bo grozi to nie tylko odmową wypłaty odszkodowania, ale nawet konsekwencjami karnymi.
Dilerzy samochodowi, którzy ponoszą olbrzymie straty z powodu gradu, bo mają setki aut stojących na odkrytych placach, są częstymi klientami firm oferujących prostowanie blach bez lakierowania – sami zwykle proponują swoim klientom droższe naprawy blacharsko-lakiernicze. Jeśli lakier auta nie ucierpiał, lepiej zrobić tak, jak dilerzy, i skorzystać z usług fachowców od usuwania wgnieceń.