• Jak w każdej branży, także i w naszej znajdzie się kilka wyświechtanych stereotypów, powtarzanych w rozmowach i na internetowych forach, a niemających wiele wspólnego z prawdą
  • Postanowiliśmy je zebrać i raz na zawsze obalić! Oto pierwsza częśc cyklu o motoryzacyjnych stereotypach

Szukasz najlepszego używanego diesla na rynku? Nic prostszego, odpalasz internet i już wszystko wiesz (uwaga, pisownia po części oryginalna!): „1.9 TDI to dopiero silniki, a zwłaszcza ten 130 KM – bardzo oszczędny a zarazem dynamiczny jak benzyna. Ma on 310 Nm (!!!), więc wciska w fotel i nieczeba go żyłować.” A gdybyś jeszcze nie był przekonany, czytasz dalej: „(...) ładujesz familię i jedziesz na wczasy, nie bojąc się, że zaraz coś padnie. Bezawaryjny, żywotny, oszczędny.” Po głowie chodzi ci zakup Alfy Romeo? Szybko przypominasz sobie znany dowcip o kierowcach tej marki niepozdrawiających się na drodze i... jest po sprawie.

Internet – kopalnia głupot

Przykłady tego typu obiegowych opinii można mnożyć, sęk w tym, że wiele z nich nie ma z rzeczywistością wiele wspólnego, a część jest całkowicie od czapy. Czasem nawet trudno się domyślić, skąd niektóre przesądy się wzięły, np. ten mówiący o tym, żeby zimą nie stosować felg wykonanych ze stopów aluminium (!). W naszym nowym cyklu zbieramy internetowe i obiegowe mądrości i dajemy im odpór. Oto pierwszy odcinek, w którym odczarowujemy m.in. mit dotyczący legendarnego 1.9 TDI Grupy VAG.

Alufelgi nie nadają się na zimę?

MIT! Fakt: to „stalówki” są bardziej podatne na korozję.

Źródła tego przesądu wydają się co najmniej niejasne. Otóż część osób nadal uważa, że zimą trzeba używać tylko felg stalowych, bo aluminiowe od razu skorodują, popękają i w ogóle w czasie jazdy odpadną od samochodu. Nie ma to jednak nic wspólnego z prawdą, bo odpowiednio dobrana alufelga idealnie sprawdzi się zimą. Należy zwrócić tylko uwagę na dwie kwestie: po pierwsze, musi to być felga pokryta lakierem odpornym na sól i pozbawiona elementów polerowanych, a po drugie – najlepiej wybrać wzór z niewielką liczbą ramion, żeby w obręczy nie gromadziło się zbyt dużo zanieczyszczeń. Jedyna przewaga „stalówki” to koszty: naprawa lub wymiana zazwyczaj okazują się tańsze.

„Japończyki” się nie psują?

MIT! Fakt: nieudanych silników nie brakuje także w japońskich modelach.

To prawda, wiele modeli z Kraju Kwitnącej Wiśni nadal przekonuje trwałością, ale wpadek różnych marek z Japonii było zbyt wiele, żeby móc mówić o wzorcu bezawaryjności. Wiele starszych modeli atakuje rdza, to już nie nowość, ale kilka firm pozwoliło sobie na duże wpadki mechaniczne: Toyota i awaryjne diesle 2.0, 2.2 D-4D, Mazda i nieudany motor 2.0 CD, bokser diesel od Subaru, skrzynie Hondy z nietrwałymi łożyskami.

1.9 tdi to najlepsza jednostka świata?

MIT! Fakt: silniki 1.9 TDI bywają awaryjne oraz drogie w naprawach.

Kiedy 20 lat temu zaczynał się boom na diesle, każdy chciał mieć autoz 1.9 TDI pod maską. Silniki chwalono za trwałość, dynamikę i niskie spalanie – konkurencja mogła się schować. Tyle że od tego czasu wiele się zmieniło: starsze wersje z pompą rozdzielaczową (90 i 110 KM), mimo że proste konstrukcyjnie, mają już przeogromne przebiegi, zaczynają sypać się w oczach, a remont pompy tani nie jest. Nowsze odmiany z pompowtryskiem oprócz wysokich przebiegów i ogromnych kosztów napraw borykają się też z kilkoma usterkami, np. w odmianie BXE nagminnie dochodzi do obrócenia panewek, a w wersjach ze skrzyniami DSG jak muchy padają „dwumasy”.

Alfiści spotykają się w serwisach?

MIT! Fakt: nie każda Alfa to piękna nierucho- mość. Wiele z nich nieźle jeździ!

Marka Alfa Romeo nie bez przyczyny przez wiele lat uchodziła za wzorzec awaryjności, a poszczególnym modelom włoskiej marki, na zmianę z Renault Laguną II, przyznawano zaszczytny tytuł królowych lawet. Tyle że to było już jakiś czas temu, bo mniej więcej od 10-15 lat jakość i trwałość poszły w Alfie znacząco do góry, a np. niemieccy rywale znacznie się pogorszyli. Efekt jest taki, że Alfa Romeo – choć nadal potrafi zaskoczyć idiotyczną awarią – nie odstaje już pod tym względem od większości innych europejskich modeli. Dowcip wyjaśniający nam, dlaczego kierowcy siedzący za kierownicami modeli Alfy nie pozdrawiają się na drodze (bo widzieli się rano w serwisie!), można odłożyć do lamusa.