- W najbliższych tygodniach na hulajnogach elektrycznych w niektórych miastach Wielkiej Brytanii pojawią się tablice rejestracyjne – z przodu i z tyłu pojazdu
- Wjazd hulajnogą elektryczną na chodnik może się skończyć zakazem korzystania z urządzeń poszczególnych operatorów
- Na razie na drogach publicznych w tym kraju można jeździć tylko na hulajnogach z wypożyczalni – tylko one gwarantują, że spełniają wymagania określone w przepisach
„Raz podpadasz i wypadasz” – to jedno z założeń programu, który ma ucywilizować sposób korzystania z hulajnóg elektrycznych w Wielkiej Brytanii, co sprowadza się do kwestii przestrzegania kilku prostych, ale jedna ograniczających wolność zasad. Ci, którzy się nie chcą się podporządkować i łamią zasady, trafiają na czarną listę – i już sobie nie pojeżdżą.
Inaczej niż w Polsce: najpierw prawo, potem jazda
Zupełnie inaczej inaczej niż w Polsce, firmy oferujące elektryczne hulajnogi na minuty w Wielkiej Brytanii nie próbowały zdobyć rynku z zaskoczenia, korzystając z luki w przepisach. Szansa na to, że pojazdy z silnikami elektrycznymi byłyby tolerowane przez policję na chodnikach w tym kraju była bliska zeru...
O ile w Polsce firmy te, bez konsultacji choćby z lokalnymi władzami, po prostu wyładowały hulajnogi na chodnikach i udostępniły użytkownikom aplikację, nie bacząc choćby na brak przepisów mówiących o tym, kto, gdzie i w jakich warunkach, a także na jakim sprzęcie może jeździć, to w Wielkiej Brytanii czekano na stosowne przepisy. Pandemia skłoniła wreszcie władze do przetestowania hulajnóg: czy są alternatywą dla niewydolnego transportu publicznego?
Tylko na sprzęcie z wypożyczalni
Tymczasowe przepisy, które mają obowiązywać od lipca przez rok, przewidują możliwość korzystania z hulajnóg oferowanych na minuty przez osoby mające co najmniej 16 lat i jakiś rodzaj prawa jazdy. Dopuszczalną prędkość tych pojazdów ograniczono do 15,5 mili na godzinę (ok. 25 km/h) i, co ciekawe, aby upewnić się, że pojazdy te spełniają wymogi przepisów, dozwolono korzystanie na drogach publicznych jedynie z pojazdów oferowanych na wynajem przez zaakceptowane firmy. Masz własną hulajnogę? Na razie możesz pojeździć po własnej działce! Hulajnogą „publiczną” można jeździć jedynie po drogach, na których dopuszczalna prędkość to nie więcej niż 30 mil na godzinę (ok. 50 km/h) oraz po drogach dla rowerów. I ważne: tylko w wyznaczonych strefach.
Start wynajmu i... od razu kłopoty
W Coventry (a także w 11 innych miastach Wielkiej Brytanii) dostawcą elektrycznych hulajnóg jest szwedzka firma Voi, która kładzie duży nacisk na bezpieczeństwo i współpracę z lokalnymi władzami. Voi po czterech dniach od „wypuszczenia” elektrycznych hulajnóg na ulice Coventry zdecydowała się je „zwinąć”. Powód? Hulajnogi na chodnikach, w centrach handlowych, niebezpieczne przejazdy dwóch osób na jednej hulajnodze. Wypadki. Porzucanie hulajnóg poza wyznaczoną strefą. – Jeden wypadek to o o jeden za dużo – oświadczyli przedstawiciele firmy i zawiesili usługę. Do czasu. Hulajnogi wrócą, ale... wyposażone w tablice rejestracyjne.
Kontrola, śledzenie i tablice rejestracyjne
Według przedstawicieli firmy agresja użytkowników hulajnóg w miastach Wielkiej Brytanii jest na tle innych państw Europy szczególna, i nawet jeśli dotyczy tylko niektórych użytkowników, jest nie do zaakceptowania. Postanowiono zacieśnić kontrolę, a w rezultacie:
- Hulajnogi zostaną wyposażone w tablice rejestracyjne z przodu i z tyłu m.in. na potrzeby monitoringu miejskiego. Ma to ułatwić identyfikację sprawców wykroczeń
- Podwoi się liczba „asystentów” operatora na ulicach – będą kontrolować sposób korzystania ze sprzętu, pomagać, zwracać uwagę lub wykluczać wybrane osoby z grona klientów
- Elektronika uniemożliwi korzystanie z hulajnóg poza wyznaczoną strefą
- We współpracy z władzami miast powstaną strefy, gdzie wjeżdżać wolno jedynie z ograniczoną prędkością, zaś elektronika dopilnuje, aby hulajnogi w tych miejscach nie mogły jeździć szybciej. Potrafimy zdalnie zatrzymać hulajnogę w sposób bezpieczny dla użytkownika – powoli.
Tablice rejestracyjne na hulajnogach w Wielkiej Brytanii nie są wymagane przez prawo i nie ma pewności, czy wszyscy operatorzy zdecydują się na ich montaż – ale w tym kierunku to zmierza.
Tymczasem w Polsce propozycja zawarta w projekcie „ustawy o UTO”, która nakazuje operatorom hulajnóg porozumieć się z zarządami dróg w miastach w zakresie korzystania m.in. z chodników i ponoszenia opłat z tego tytułu, budzi szczególną niechęć. Najlepiej jest tak, jak jest: przepisów nie ma, hulajnogi są. Wypadki się zdarzają, ale lepiej nie liczyć, ile. Prywatyzacja zysków i uspołecznienie strat?