Jechał drogą, po której wolno jeździć rowerem – obok przystanku uderzył w kobietę, albo to ona weszła mu pod koła, upadł na chodnik i zginął. Ranna 75-latka mogłaby nawet odpowiadać za przyczynienie się do śmierci rowerzysty, ale... w tym miejscu wprawdzie wolno jeździć rowerem, ale nie takim. Zanim wsiądziesz na rower elektryczny upewnij się, czy – z formalnego punktu widzenia – rzeczywiście jest to rower...
Wypadki na rowerach elektrycznych są poważnym problemem m.in. w Niemczech – giną w nich często ludzie starsi, którzy mają problem z opanowaniem sprzętuŹródło: Istockphoto
Wspomaganie elektryczne w legalnym rowerze elektrycznym działa do 25 km/h, co nie znaczy, że jest to maksymalna prędkość tego roweru
Wyłączenie elektronicznej blokady radykalnie zwiększa osiągi roweru ze wspomaganiem, ale wtedy nie wolno jeździć nim po drogach publicznych
Większość zestawów do konwersji rowerów na elektryczne nie spełnia wymagań zawartych w przepisach – rowery po konwersji są zbyt szybkie
Na niekorzyść nieżyjącego już „rowerzysty” przemawia i to, że w chwili wypadku był pijany. Ale decydujące wydaje się to, iż jego rower to – formalnie – nie rower. Wśród rowerów wyposażonych we wspomaganie elektryczne są takie, na których wolno jeździć nie tylko po drogach dla rowerów, lecz także, wyjątkowo, po chodniku. Nie brakuje jednak rowerów elektrycznych, które nie spełniają definicji rowerów, a wśród nich są zarówno dość nieszkodliwe, wolno poruszające się jednoślady jak i takie, które mimo niepozornego wyglądu rozpędzają się do prędkości nieosiągalnych dla nawet odblokowanego motoroweru spalinowego. Te „nie rowery”, zarówno wolne i szybkie, łączy jedno: nie wolno jeździć nimi po chodnikach, po drogach dla rowerów ani nawet po jezdni... Można taki rower np. wziąć w góry i pojeździć tam, gdzie nie ma dróg publicznych.
Rower elektryczny - co to takiego i jak to jeździ?
Rower elektryczny – jeśli nie zdecydujemy się na modyfikacje, napęd wspomagający działa do 25 km/hŹródło: Auto Bild
Rower elektryczny – taki, który można kupić w sklepie ze sprzętem sportowym – ma klasyczny napęd rowerowy – pedały, łańcuch oraz przerzutki, a oprócz tego zestaw wspomagający u o mocy nie większej niż 250 W (w praktyce zwykle 250 W). Może mieć kilkustopniową regulację mocy wspomagania, ale nigdy nie ma manetki gazu. Napęd wyposażony jest w czujnik obciążenia korby, dzięki temu w chwili, gdy zaczynamy pedałować, system zaczyna działać, wspomagając rowerzystę. Im większe obciążenie korby, tym mocniejsze wspomaganie, które przydaje się zwłaszcza podczas przyspieszania oraz podczas jazdy pod górę. Co jednak najważniejsze z formalnego punktu widzenia, moc wspomagania maleje wraz z prędkością, osiągając przy 25 km/h wartość zerową. Czy to oznacza, że na rowerze elektrycznym nie da się pojechać szybciej? Da się – ale tylko za sprawą siły własnych mięśni. A ponieważ rower elektryczny jest nieprawdopodobnie – jak na rower – ciężki (silnik, przekładnia, elektronika, akumulator), to w praktyce dużo szybciej możne pojechać sobie tylko z górki. A na płaskim? Na płaskim rower bez wspomagania jest szybszy niż rower elektryczny! Jeśli jadę „zwykłym” jednośladem drogą dla rowerów 30 km/h i ktoś na rowerze elektrycznym wyprzedza mnie bez widocznego wysiłku, to nie mam wątpliwości: jego rower jest odblokowany, formalnie nie jest już rowerem i nie powinno go być w tym miejscu!
Rower ze wspomaganiem – po co to komu?
Zaletą rowerów elektrycznych w konfiguracji fabrycznej jest to, że układy wspomagające mają nieduże zapotrzebowanie na energię, zasięg miejskiego pojazdu wynosi od kilkudziesięciu do stukilkudziesięciu kilometrów. Miejskim rowerem elektrycznym jeździ się jednak – z punktu widzenia sprawnego rowerzysty – dość słabo Taki pojazd sprawdza się jednak w przypadku osób starszych albo rozpoczynających treningi po jakiejś poważnej kontuzji, a także wszystkich tych, dla których prędkość 25 km/h na zwykłym rowerze jest w większości sytuacji nieosiągalna.
Za to w górach albo w innym trudnym terenie, gdzie pojawiają się duże przewyższenia i strome podjazdy, znakomicie sprawdzają się (zdaniem niektórych) górskie rowery elektryczne. Prędkość maksymalna traci na znaczeniu (zresztą na zjazdach masa w niczym nie przeszkadza), na rowerze ze wspomaganiem przeciętny cyklista wjedzie w miejsca zastrzeżone dotąd wyłącznie dla „starych wyjadaczy”, zaś wspomaganie działa dyskretnie i tylko wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebne. Stąd rosnąca popularność rowerów górskich ze wspomaganiem reklamowanych hasłem – „To wciąż Ty – ale o wiele szybszy”.
Górski rower ze wspomaganiem elektrycznymŹródło: Auto Bild
rower – pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h;
Co potrafi rower odblokowany?
250 W to niby niedużo, dobry rowerzysta, przynajmniej chwilami, generuje moc nawet dwa razy większą. Podkreślić jednak trzeba wyraźnie: „chwilami”! W praktyce przeciętny człowiek (pomijając kolarzy zawodowców) nie jest w stanie przez dłuższy czas pedałować z mocą ciągłą ani 250 W, ani choćby 100 W. W rowerze elektrycznym dochodzi do tego siła mięśni rowerzysty, choć należy pamiętać też wysokiej masie roweru, która ma wpływ na osiągi.
Najszybsze z szybkich i niedrogie: rowery samoróbki
Zamiast wydawać 5, 8 czy 15 tysięcy zł na nowy rower elektryczny, można za znacznie niższą kwotę przerobić swój zwyczajny rower na elektryczny. Najłatwiej zrobić to za pomocą zestawów do konwersji rowerów na elektryczne, które można kupić za pośrednictwem wielu serwisów ogłoszeniowych czy aukcyjnych. Zestaw składa się z: tylnego koła z silnikiem w piaście, akumulatora, elektroniki, okablowania, i elementu do sterowania nim, który mocuje się na kierownicy. Alternatywnie silnik może napędzać korbę roweru – wtedy zamiast tylnego koła wymienia się mechanizm korbowy na ten, który przychodzi w zestawie. Akumulator, w zależności od wersji, montowany jest na bagażniku albo pomiędzy trójkątem ramy, przymocowany do otworów na bidon albo paskami do ramy roweru. Montaż trwa jedno popołudnie, drugie poświęcimy na testy i kalibrację sprzętu – gotowe!
Konwersja roweru na pojazd elektryczny: ile to kosztuje?
Rower samoróbka może pozostać rowerem, jeśli użyjemy małego zestawu o mocy ograniczonej do 250 W oraz ze stosownymi czujnikami i ogranicznikami wymaganymi przez przepisy. Takie zestawy do konwersji da się kupić w granicach 1000 zł, ale warto wydać nieco więcej za sprzęt (w tym akumulator) z wyższej półki. Należy przy tym pamiętać, że rower, aby pozostać rowerem, nie może mieć żadnego rodzaju manetki gazu! W sieci nie brakuje jednak zestawów do konwersji rowerów o mocy 500 W (ok. 2,5 tys. zł) oraz 750 W-1kW (ok. 3500 zł). Taki „rower” po przeróbce ma urządzenie do sterowania prędkością i może osiągać prędkość rzędu 80-100 km/h, wciąż jednak ma pedały i wygląda z grubsza jak rower. Czy jest bezpieczny? Nie! Rowerowe hamulce tarczowe nie są dostosowane do regularnego zatrzymywania roweru rozpędzającego się do tak wysokich prędkości, opony nie mają wystarczającej przyczepności (zwykle stosuje się opony MTB albo przeznaczone do rowerów trekkingowych), zaś cała konstrukcja nie ma odpowiedniej sztywności z jednej strony, i odpowiedniej amortyzacji – z drugiej.
Otóż... nie wiadomo. Wypadek nie został zarejestrowany przez żadne kamery, nikt go nie widział, a poszkodowana osoba, która przeżyła wypadek, zdarzenia nie pamięta. Śledczy odczytali jednak zapisy komputera, tzw. licznika rowerowego, który miał „zatrzymać się” (nie pytajcie, jak to możliwe) na 38 km/h, a najwyższa zarejestrowana w jego pamięci prędkość to 97 km/h. Takiej prędkości zwykły rower, nawet ze wspomaganiem elektrycznym, nawet z górki, nie osiąga. Jeśli ktoś kiedyś poruszał się rowerem z górki 70 km/h, ten wie, że jest to prędkość – jak na rower – absurdalna, większość rowerzystów nie ma ochoty, by przyspieszać bardziej nawet, jeśli nachylenie terenu i przełożenia roweru na to pozwalają. Jednak zamontowanie w zwykłym rowerze napędu wspomagającego, który pozwala na rozwijanie takich prędkości, jest technicznie możliwe, łatwe i – co gorsza – stosunkowo niedrogie.
W Niemczech policja dysponuje przenośnymi hamowniami, na których wyrywkowo badane są motorowery oraz rowery elektryczne, zaś ich użytkownicy – po stwierdzeniu „odblokowania” sprzętu, są surowo karani. W Polsce „szybkich-elektrycznych” na drogach rowerowych i chodnikach jest coraz więcej i choć są oni z łatwością zauważalni, mogą czuć się bezpiecznie. Przynajmniej dopóki nie dojdzie do wypadku, o który – zwłaszcza w warunkach miejskich – bardzo łatwo.