• Policja mogła karać za wyprzedzanie na pasach "od zawsze", ale od kiedy gwałtownie wzrosły mandaty, kierowcy zaczęli się tym przejmować
  • Kierowcy obwiniani o wykonanie zabronionego manewru często nawet nie wiedzą, że jechali niezgodnie z przepisami
  • Policja coraz częściej używa dronów do monitorowania tych przejść dla pieszych, na których szczególnie łatwo przyłapać wyprzedzających
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

W ciągu ostatnich tygodni w internecie pojawiło się sporo nowych filmików, często publikowanych także przez policję, pokazujących, jak funkcjonariusze polują na kierowców w okolicach przejść dla pieszych i jak zatrzymują ich i wystawiają mandaty na 1,5 tys. zł za wyprzedzanie na przejściach dla pieszych. Co w tym dziwnego, przecież każdy, kto zdał egzamin na prawo jazdy, powinien wiedzieć, że na przejściach wyprzedzać nie wolno. Czyżby?

Wyprzedzanie na pasach: policja filmuje z dronów

Problem polega na tym, że większość tych szeroko komentowanych filmików (często są to nawet nagrania z policyjnych dronów) przedstawia sytuację, która dla wielu kierowców wcale nie jest taka oczywista – widać na nich drogę z dwoma pasami ruchu w jednym kierunku, przejście bez sygnalizacji świetlnej i auta poruszające się na tych dwóch pasach – jak to w życiu bywa – z różnymi prędkościami. Zatrzymani chwilę później kierowcy nie zmieniają pasa ruchu tuż przed przejściem, nie używają kierunkowskazów, po prostu jadą swoim tempem, zwykle nawet z przepisową prędkością, tyle że nieco szybciej od auta poruszającego się drugim pasem. To przecież normalne, że np. ciężarówka lub autobus porusza się, szczególnie w mieście, poniżej limitu prędkości, a auta osobowe jadą szybciej.