- Gdy są zabici lub ranniGdy jest podejrzenie, że jeden z uczestników zdarzenia jest pijanyGdy nie wiadomo, kto jest winien albo sprawca nie przyznaje się do winyGdy sprawca nie ma polisy obowiązkowego ubezpieczenia OC.
Wina czy współwina Zdarza się, że jesteśmy jednocześnie i sprawcą, i ofiarą.Jest tak np. wtedy, gdy w korku wjedziemy w tył poprzedzającego samochodu, a w nas z kolei uderzy inny samochód. Wówczas z naszego OC pokrywane są straty auta, w które uderzyliśmy, a z OC właściciela samochodu, który nam zepsuł tył samochodu, pokrywane są koszty naprawy naszego auta (ale w tym przypadku tylko jego tylnej części). W przypadku karambolu może się jednak zdarzyć, że najpierw otrzymamy "cios" w tył i dopiero pod wpływem tego uderzenia uderzymy w zderzak poprzedzającego samochodu. W takiej sytuacji z OC sprawcy powinien być pokryty koszt naprawy wszystkich uszkodzeń naszego pojazdu.Współwina to dość specyficzna sytuacja: zdarza się, że w kolizji dwóch samochodów uznaje się dwóch kierowców w równym stopniu winnych kolizji czy wypadku. Ma to miejsce np. w sytuacji, gdy jeden z nich wymusi pierwszeństwo, ale drugiemu zostanie dowiedzione, że jechał za szybko i utrudnił pierwszemu właściwą ocenę sytuacji. Jeśli została orzeczona współwina, nasze OC pokrywa koszt naprawy pojazdu drugiego uczestnika, ale tylko w 50 proc. Z kolei OC drugiego uczestnika kolizji pokrywa połowę kosztu naprawy naszego auta. Jeśli winne kolizji jest zwierzę i da się ustalić jego właściciela, ponosi on koszt naprawy naszego samochodu. W przypadku zwierząt gospodarskich płaci OC rolnika lub (jeśli nie wykupił ubezpieczenia) Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. W przypadku zwierząt domowych płacą ich właściciele z własnej kieszeni. Tanie naprawy, czyli nie wszystko musi być nowe Da się naprawić porysowane i popękane zderzaki i inne elementy z tworzyw sztucznych, o ile dysponujemy wszystkimi kawałkami elementu. Spawanie pękniętego plastikowego zderzaka kosztuje 50-300 zł, a jego malowanie w serwisie naprawiającym zderzaki kolejne 200-300 zł. Gdybyśmy chcieli kupić nowy, oryginalny zderzak w autoryzowanym serwisie, to wraz z pomalowaniem go za naprawę zapłacimy co najmniej kilka razy więcej. W tym samym warsztacie często da się zamówić spawanie plastikowych osłon np. silnika czy wentylatora chłodnicy, a nawet elementów mocujących reflektorów. Jeżeli po naprawie reflektor da się ustawić, to nie ma problemu - naprawiany, oryginalny element będzie prawdopodobnie lepszy niż tani zamiennik. Naprawiać można też bez ryzyka pokrzywione błotniki, maski i inne elementy blacharskie, które nie stanowią elementów konstrukcyjnych samochodu. Jedynym ograniczeniem jest cena: jeśli nowy element jest tańszy niż prostowanie starego, to naprawa się nie opłaca. Blacharze wolą jednak naprawiać elementy, bo zamienniki często nie pasują i trzeba je modyfikować. Można zastosować wiele używanych części. W internecie, na giełdachi w składnicach złomu jest bogata oferta elementów blacharskich często pochodzących od prawie nowych (np. rozbitych) samochodów lub starszych pojazdów sprowadzonych na części z Anglii, nienadających się do przerobienia na auta "kontynentalne". Jeżeli uda nam się dobrać używany element we właściwym kolorze i w dobrym stanie, często da się nie tylko zaoszczędzić wiele pieniędzy, lecz także sporo czasu.Przykręcenie używanych drzwi zajmuje najwyżej 2 godziny, a kupienie nowych, pomalowanie ich i uzbrojenie od podstaw co najmniej kilka dni. Za używane drzwi do kilkuletniej Toyoty Corolli zapłacimy 350-450 zł, a za nowe (wraz z usługą pomalowania w warsztacie) nawet 10-krotnie więcej! Jeżeli mamy doczyniena ze stosunkowo młodym modelem, warto szukać także używanych reflektorów (są lepsze niż tanie zamienniki).W przypadku starych aut odradzamy kupno starych reflektorów, bo będą one zużyte. Ta uwaga nie dotyczy jednak tylnych lamp, bo ich jasność jest mniej istotna. Oględziny rzeczoznawcy i wycena Jeżeli korzystamy z autocasco, w zależności od wariantu umowy należy nam się odszkodowanie wystarczające na naprawę przy użyciu nowych części bądź zamienników i nie mamy na to wpływu. Jeżeli korzystamy z OC sprawcy, wymagajmy, aby odszkodowanie pokryło koszt zakupu takich samych części, jak zniszczone w kolizji. Jeżeli wymieniane części przed wypadkiem miały wady lub były w zauważalnym stopniu zużyte (np. tarcze hamulcowe), firma ubezpieczeniowa ma prawo pomniejszyć odszkodowanieo amortyzację części. Rzecznik ubezpieczonych stoi jednak na stanowisku, żew przypadku innych części niż eksploatacyjne zakład ubezpieczeniowy nie powinien pomniejszać odszkodowania, bo wartość samochodu po naprawie przy użyciu nowych elementów nie powiększy się, natomiast niezależnie od woli właściciela muszą one być wymienione i nie ma powodu, aby właściciel auta - poszkodowany - ponosił z tytułu naprawy dodatkowe koszty.Jeżeli korzystamy z opcji "warsztat", uważajmy na jakość części zastosowanych podczas naprawy. Ubezpieczyciele najchętniej płacą za używanie tanich zamienników, a warsztaty się z tym godzą. W efekcie może się okazać, że nowy reflektor świeci gorzej niż stary i nie da się go ustawić. Po naprawie warto zlecić w konkurencyjnym warsztacie dokładny przegląd auta, a w razie potrzeby nie wahać się składać reklamacji.Zanim pojedzie na złom Oddając auto do kasacji, właściciel musi oddać auto zawierające wszystkie tzw. istotne elementy. Jeśli oddamy auto np. bez silnika, za każdy brakujący kilogram właściciel stacji ma prawo zażądać od nas 10 zł. Jednak nigdzie nie jest powiedziane, że trzeba oddawać dodatkowe wyposażenie (radio, elementy wykończeniowe itp. można wymontować i sprzedać), ani nie należy oddawać np. komplet aluminiowych obręczy z dobrymi oponami - można na wrak założyć stare i zniszczone koła.Sprawdź przed jazdą Stan techniczny Badanie płyty podłogowej pozwala ustalić, czy odkształcenia karoserii mieszczą się w normie;Sprawdzenie i ustawienie geometrii kół da nam pewność, że auto jest bezpieczne i że jego elementy (np. opony) nie będą zużywać się zbyt szybko; Światła powinny być ustawione w warsztacie blacharskim, ale często po naprawie świecą w niebo;