Większy może więcej. Najwyraźniej z takiego założenia wychodzi większość ubezpieczycieli, bo jak inaczej można wytłumaczyć jawne łamanie i naciąganie prawa wobec swoich klientów, którzy zmuszeni są przez obowiązujące przepisy do korzystania z ich usług.

Wiadomo przecież, że każdy posiadacz auta musi wykupić polisę odpowiedzialności cywilnej. Wydaje się, że wielu kierowców godzi się z takim stawianiem sprawy i darowuje ubezpieczycielom wiele grzechów. Dominuje u nich przeświadczenie, że i tak nie mieliby szans ze sztabem dobrze opłacanych prawników. To błąd, bowiem są sytuacje, w których klient nie stoi na straconej pozycji, a nawet ma duże szanse przytrzeć nosa ubezpieczycielom.

Grzech pierwszy: zaniżanie wyceny - Zaniżony kosztorys naprawy w przypadku domagania się wypłaty odszkodowania to grzech główny i najcięższy zakładów ubezpieczeniowych. Według prawa zobowiązany do naprawy szkody musi przywrócić rzecz do poprzedniego stanu lub zapłacić za jej równowartość. Zobowiązanym jest zakład ubezpieczeniowy. Dlatego nie musimy godzić się na wycenę, która co prawda pokryje koszty naprawy, ale u najtańszego „druciarza” w mieście.

Zatem zazwyczaj pierwszą propozycję ubezpieczyciela co do wysokości odszkodowania należy traktować jako swobodną wariację na temat ostatecznej kwoty. Logika zakładów ubezpieczeniowych jest tu prosta: zaniżona wycena przecież nie jest przestępstwem, wystarczy kilka elementów zakwalifikować do naprawy, zamiast je wymieniać, policzyć najtańszą stawkę za roboczogodzinę i odliczyć tzw. amortyzację części, a kwota odszkodowania będzie niższa o kilkadziesiąt procent.

Najwyżej klient się nie zgodzi i zażąda nowej wyceny, ale z drugiej strony, niech zaakceptuje ją choćby co dziesiąty, a w skali roku przyniesie to wielomilionowe oszczędności. W takich sytuacjach do korekty wyceny wystarczy odwołanie. Pamiętajmy, żeby w przypadku nieuczciwych wycen żądać przedstawienia kosztorysu wraz z wykazem parametrów, jakie były brane pod uwagę przy jego ustalaniu. Ubezpieczyciel nie może nam odmówić tego prawa.

strona 2

Grzech drugi: oszczędzanie na częściach - Jak najłatwiej zaniżyć odszkodowanie? Po pierwsze, przy wycenie naprawy uwzględnić ceny zamienników zamiast części oryginalnych. Jeśli mamy auto starsze niż 3-letnie, które nie było regularnie serwisowane w ASO, możemy być pewni, że właśnie tak postąpi ubezpieczyciel.

Firmy te nie widzą w takim postępowaniu nic złego, twierdząc, że biorą pod uwagę wyłącznie ceny zamienników o jakości oryginału. Niestety, jak wynika z wielu listów naszych czytelników, elementy zamienne umieszczane w katalogach Eurotaksu i Audateksu (na nich bazuje większość ubezpieczycieli) nie zawsze gwarantują tę jakość.

Czy jest to legalna praktyka w przypadku likwidacji szkody z OC sprawcy? Mamy co do tego wątpliwości, które potwierdza wyrok Sądu Najwyższego orzekający, że w przypadku kiedy w aucie były zamontowane oryginalne i sprawne części uszkodzone podczas kolizji, to poszkodowany ma prawo domagać się, aby do naprawy użyto właśnie takich elementów. Po drugie, ubezpieczyciele często sięgają po magiczne sformułowania: „amortyzacja części”, co oznacza, że w przypadku starszych aut ubezpieczyciele potrącają procent wartości nowych elementów. Przy polisie autocasco nie mamy wpływu na taki zapis, bo są to umowy dobrowolne, indywidualnie formułowane przez ubezpieczycieli. W przypadku OC jest to praktyka niedozwolona. - W takich przypadkach mamy również duże szanse na pozytywne rozpatrzenie naszego odwołania.

Grzech trzeci: niedotrzymywanie terminów - Zakłady ubezpieczeniowe w przypadku polis autocasco wyznaczają bardzo krótkie terminy na zgłoszenie szkody. Najczęściej nie później niż w ciągu 3 dni roboczych, choć zdarzają się i takie, które dają klientom na to 24 godziny od zaistnienia szkody! Widząc taki zapis w ogólnych warunkach ubezpieczenia, lepiej zrezygnować z zakupu takiej polisy, bowiem możemy być niemal pewni, że mamy do czynienia z firmą, która będzie wyjątkowo rygorystycznie szukać pretekstu do odmowy wypłaty.

strona 3

Skoro ubezpieczyciele tak skrupulatnie przestrzegają terminów, to dlaczego my także nie powinniśmy ich pilnować? Pamiętajmy, że według prawa kwota roszczenia powinna znaleźć się na naszym koncie w ciągu 30 dni od daty zgłoszenia szkody. W sytuacji, kiedy ustalenie odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń albo wysokości odszkodowania nie byłoby możliwe, w tym terminie wypłacana jestbezsporna część roszczenia oraz zawiadamia się pisemnie o powodach takiej sytuacji. Reszta roszczenia musi być wypłacona nie później jednak niż przed upływem 90 dni od momentu zgłoszenia sprawy. W przypadku niedotrzymania tych terminów należą się nam odsetki za każdy dzień zwłoki.

Grzech czwarty: szkoda całkowita - Powszechnym grzechem ubezpieczycieli jest także dość dowolna wycena wartości auta i dostosowywanie kosztorysu naprawy tak, aby „zrobić” szkodę całkowitą. Uwaga!

W przypadku likwidacji szkody z OC jest to kwota nie mniejsza niż 100 proc. wartości auta. Warto o tym pamiętać, bo zdarzają się sytuacje, kiedy nieuczciwe firmy wmawiają klientom, że jest to 70 proc. jak w przypadku AC. Stosowane są także dziwne parametry, które obniżają wycenę auta, np. według niektórych firm auto sprowadzone zza granicy jako używane jest warte mniej. Z drugiej strony kosztorys naprawy jest tak kalkulowany, aby przekroczył wartość auta, co umożliwia wypłatę tylko części należnego odszkodowania. Według opinii Rzecznika Ubezpieczonych często są to praktyki nielegalne.