Właścicielowi szarej Hondy CR-V inny kierowca uszkodził przedni zderzak, a właściwie tylko plastikową podstawę tablicy rejestracyjnej i chromowaną nakładkę osłony chłodnicy. Szczerze powiedziawszy, większość mniej pedantycznych właścicieli aut machnęłaby ręką na drobne w sumie uszkodzenia; by dostrzec usterkę, trzeba o niej wiedzieć i dobrze się przyjrzeć.

Niemniej pedantyczny właściciel Hondy stwierdził, że tak tego nie zostawi i zgłosił szkodę ubezpieczycielowi sprawcy. W końcu po to jest OC, by poszkodowany mógł bez ponoszenia kosztów naprawić sobie auto.

Ubezpieczyciel (Proama) przyjął zgłoszenie, a upoważniony rzeczoznawca wykonał kosztorys. Zakwalifikował do wymiany wspornik tablicy rejestracyjnej (122,5 zł netto), zaś chromowaną listewkę kazał naprawić. Na marginesie: Proama urealniła ceny części do Hondy o 50 proc., czyli – obniżyła je. Jakim prawem? A teraz uwaga: według Proamy roboczogodzina blacharza jest warta 60 zł i powinien on uwinąć się z robotą w 6 minut, za co miałby prawo pobrać od klienta 6 zł. Prace dodatkowe przy aucie oszacowano na 12 minut i wyceniono na 12 zł – razem 18 zł.

To są jakieś żarty! Może rzeczoznawca zna takiego blacharza, który chciałby naprawić cokolwiek w aucie za 6 zł? Według autoryzowanego warsztatu Hondy podkładka pod ramkę tablicy rejestracyjnej kosztuje 190 zł (netto), zaś chromowana listewka osobno nie występuje, trzeba kupić całą osłonę chłodnicy za... 1736 zł netto. Rachunek za części uwzględniający VAT wynosi prawie 2400 zł! Jeśli chodzi o rynkowe ceny roboczogodziny, to w warsztatach autoryzowanych wynoszą one zwykle 150-300 zł (netto), a poza serwisem dilerskim rzadko mniej niż 100 zł.

Naszym zdaniem: ceny oryginalnych części do Hondy CR-V są zbójeckie, klient być może jest nadmiernym pedantem, ale ubezpieczyciel ma przecież obowiązek pokryć rachunek.

Co w tej sytuacji można zrobić? Poza długotrwałą ścieżką sądową czy też żebraniem u ubezpieczyciela o poprawki w kosztorysie, przy tak małych szkodach warto naprawić auto za własne pieniądze w dobrym standardzie. Potem z imiennymi rachunkami za naprawę (z numerem nadwozia auta i nazwiskiem właściciela) udajemy się do ubezpieczyciela po dopłatę.

On wówczas nie ma wyjścia – płaci. Ważne: części, które kupujemy, powinny być wcześniej zakwalifikowane przez ubezpieczyciela do wymiany lub chociaż naprawy. Jeśli przy rozbiórce auta ujawniają się dodatkowe szkody, należy wezwać rzeczoznawcę, by je uwzględnił. Za to zaniżonym kosztorysem nie warto się przejmować.