• Jeśli uszkodzisz wypożyczone auto użytkując je niezgodnie z regulaminem – płacisz za wszystkie szkody
  • Nawet jeśli wykupisz dodatkowe ubezpieczenie, to nie zadziała ono jeżeli znacznie przekroczysz prędkość lub złamiesz inne przepisy
  • Samochody z wypożyczalni precyzyjnie monitorują, co się z nimi dzieje. Aplikacja w telefonie użytkownika też może zbierać dane!
  • Wypożyczalnia może nie tylko obciążyć klienta kosztami naprawy auta, ale też doliczyć do rachunku z warsztatu niemałą prowizję
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

"Nie trzeba kupować browaru, żeby napić się piwa" – znacie to powiedzenie? Tak samo, jak nie trzeba kupować sobie auta marzeń, żeby raz na jakiś czas się nim pobawić. Można je przecież wypożyczyć, choćby na minuty, albo nawet na kilka dni. Nie brakuje na rynku wypożyczalni, które obok zwykłych, nudnych flotówek mają w swoich ofertach samochody, które sprawiają, że fanom motoryzacji szybciej zaczyna płynąć krew w żyłach, a niektórym też uderza do głowy adrenalina.

W tym kontekście regularnie bywa głośno o firmie Panek, która poza pospolitymi autami w rodzaju Toyoty Yaris, Fiata 500, Skody Octavii, regularnie dorzuca do swojej oferty rozliczne ciekawostki dla koneserów. I to najróżniejsze: od Syrenki czy Zaporożca, aż po Bentleya Continentala czy sportowe auta marek AMG czy Porsche. Ceny wynajmu na minuty nie wydają się w ich przypadku porażające – najdroższe spośród dostępnych aut kosztują 9,90 zł na start, a później 9 zł za każdą minutę jazdy (są też inne taryfy, np. uwzględniające liczbę przejechanych kilometrów). Leciwe już nieco Audi TT Roadster, które spłonęło ostatnio w Warszawie, zaliczało się do znacznie tańszej kategorii "retro" (4,90 zł na start, 1,49 za km, 1,49 za minutę). Samochód przetrwał w ofercie firmy zaledwie...jeden dzień. To jednak nie rekord, bo w ubiegłym roku wprowadzone do oferty operatora Porsche przetrwało zaledwie kilkanaście godzin!

Przy takich cenach i stosunkowo niskich wymaganiach wobec kierowców – w większości przypadków wystarczy prawo jazdy i karta płatnicza z odpowiednimi środkami – pokusa jest duża, żeby auto wypożyczyć na chwilę i trochę sobie nim poszaleć. To jedna z najgłupszych rzeczy, jaką można zrobić. Dlaczego?

Regulamin: łamiesz umowę – płacisz!

Zacznijmy od zasad w regulaminach, na które trzeba się zgodzić wypożyczając auto. Warto je dokładnie przeczytać – już sama ta lektura powinna niektórym ostudzić temperamenty. W zależności od konkretnej firmy, wypożyczanego pojazdu i wybranych usług dodatkowych (ubezpieczenie, dodatkowa ochrona), zwykle użytkownik zgadza się na jakiś udział własny w przypadku wystąpienia szkody. Nic w tym dziwnego – taki zapis sprawia, że nawet mimo wykupionego ubezpieczenia kierowcy powinni bardziej dbać o stan powierzonego im auta. Tyle tylko, że na tym odpowiedzialność w razie ewentualnych problemów wcale się nie kończy. Zazwyczaj w regulaminach znajdują się zapisy, które określają, w jakich sytuacjach wszelkie ubezpieczenia i pakiety zapewniające dodatkową ochronę przestają obowiązywać i za wszystkie szkody, często nawet ze znaczną nawiązką, trzeba zapłacić z własnej kieszeni.

Najpierw te najbardziej oczywiste: żadnej ochronie ubezpieczeniowej nie może być mowy w sytuacji, kiedy okaże się, że kierujący nie miał prawa jazdy (bo np. zatrzymano mu je za punkty). Tak samo dzieje się w przypadku, kiedy okaże się, że osoba prowadząca wypożyczone auto była pod wpływem alkoholu, narkotyków czy nawet leków mogących mieć wpływ na zdolność do prowadzenia pojazdów – to też raczej oczywiste, choć takie sytuacje często się zdarzają, bo auta na minuty to popularny środek transportu przy powrotach z nocnych imprez.

Niewłaściwy kierowca

Mniej oczywistą zasadą jest jednak fakt, że wystarczy, że za kierownicę wsiądzie inna osoba niż ta, która wypożyczyła auto, nawet jeśli wypożyczający też znajduje się w samochodzie, nawet jeśli faktyczny kierowca też jest klientem danej firmy. Tłumaczenia, że "uprawniony" kierowca gorzej się poczuł, albo że chodziło tylko o pomoc przy parkowaniu, nic tu nie dadzą. Kierowca się nie zgadza? Trzeba płacić za szkody w całości!

Co ciekawe, w wielu przypadkach już za sam fakt wpuszczenia innej osoby za kierownicę, nawet jeśli do żadnej szkody nie dojdzie, można zapłacić wysoką karę wynikającą z umowy!

Regulaminy firm zajmujących się carsharingiem z reguły zabraniają wykorzystywania wypożyczonych aut np. do pomocy przy rozruchu innych aut (pożyczka prądu) czy ich holowania – w niektórych przypadkach nawet otwarcie w takim samochodzie maski choćby w celu uzupełnienia płynów może wymagać uzyskania zgody od operatora!

Nocne drifty: przyjemność za co najmniej 1000 zł. Jeśli nic się nie stanie!

Na tym jednak nie koniec! A co jeśli np. auto zostanie wypożyczone po to, żeby polansować się nim na nieoficjalnym spocie czy przy nocnych wyścigach? Tu też regulamin nie ma litości – takie wykorzystanie wypożyczonego samochodu może zostać podciągnięte pod zabronione w regulaminie i w umowie uczestnictwo "w zawodach, rajdach, wyścigach, testach, próbach sportowych". Rozbijesz albo przytrzesz? Płacisz! Co ciekawe, w przypadku aut z firmy Panek już za samo "zawracanie na rękawie" i inne drogowe wygłupy klient może dostać słony rachunek. Stosowny zapis w tabeli opłat zawartej w regulaminie mówi: "używanie hamulca ręcznego podczas jazdy, drift, utrzymywanie obrotów silnika powyżej 5000/min.: 1000 zł + dodatkowo wartość powstałych szkód". Podkreślmy raz jeszcze – żeby zostać obciążonym dodatkową opłatą, nie trzeba wcale auta rozbić czy zepsuć, wystarczy chwilę "poupalać”.

Przekroczenie prędkości to już problem!

No dobrze – a co z "normalną" jazdą, tyle że nieco szybszą niż przewidują przepisy? Tu sprawa też jest uregulowana zapisami w regulaminach. Np. firma Traficar uznaje, że całkowita odpowiedzialność za szkodę spada na użytkownika auta, gdy dojdzie do uszkodzenia lub zniszczenia pojazdu w razie naruszenia przepisów ruchu drogowego (!). To niezwykle ogólnikowy zapis – wystarczy więc np. jechać zbyt szybko lub wymusić pierwszeństwo, żeby firma mogła odmówić pokrycia szkód z polisy ubezpieczeniowej i domagała się ich pokrycia przez wynajmującego.

Z kolei według regulaminu firmy Panek, klient odpowiada na zasadach ogólnych do pełnej wartości szkody jeśli przekroczy dopuszczalną prędkość o co najmniej 30 km/h lub rażąco naruszył inne przepisy ruchu drogowego. O tym, co było rażącym naruszeniem przepisów, a co nie, w razie wątpliwości rozstrzygnie sąd

Uciekniesz, nie zgłosisz – płacisz!

Firmy wynajmujące auta wymagają, aby klienci niezwłocznie informowali i ch o wszelkich problemach z autami, awariach i sytuacjach mogących wiązać się z odpowiedzialnością za szkody. Brak przekazania informacji, albo np. odjechanie z miejsca w przypadku choćby błahej obcierki parkingowej może się skończyć solidnym rachunkiem.

Auto na minuty: żaden grzech kierowcy się nie ukryje!

No dobrze – obostrzeń jest rzeczywiście mnóstwo, ale może po prostu nie trzeba o wszystkim firmie wynajmującej auto mówić? To fatalny pomysł! Wszystkie auta w wypożyczalniach (hulajnogi czy skutery elektryczne zresztą też) wyposażone są w naprawdę rozbudowane systemy telemetrii. Operator może w każdej chwili sprawdzić gdzie znajduje się pojazd, którędy się poruszał i z jakimi prędkościami, jakie miał obroty silnika, czy na desce rozdzielczej zapaliła się jakakolwiek kontrolka, czy włączone były światła, czy kierowca i pasażerowie mieli zapięte pasy bezpieczeństwa, czy auto nie wpadło w dziurę albo jak często interweniować musiała kontrola trakcji czy ESP. Oczywiście, liczba gromadzonych informacji zależy od modelu auta, ale każde auto wypożyczane na minuty gromadzi ich tyle, żeby – jeśli tylko kierowca ma coś na sumieniu – można mu było wystawić rachunek za wszelkie szkody. Dodatkowo warunkiem korzystania z aut na minuty jest z reguły posiadanie aktywnej aplikacji na smartfona – takie oprogramowanie też może zbierać dane, które da się porównać z tymi rejestrowanymi przez sam samochód!

Dodatkowe koszty – będzie drogo!

Warto wiedzieć, że firmy wynajmujące samochody, na żądanie odpowiednich służb, udostępniają im dane kierowców, którzy popełnili wykroczenia. Za taką usługę obwiniony kierowca sam ponosi dodatkową opłatę – może to być nawet kilkaset złotych, oczywiście poza należnym mandatem.

Warto wiedzieć, że w przypadku, kiedy dojdzie do szkody, której usunięcie ma obciążyć wynajmującego, to o niskobudżetowych naprawach, ani o korzystnych wycenach nie będzie mowy. Niektóre firmy z góry ostrzegają, że do wyliczonych kosztów naprawy może zostać doliczona prowizja lub dodatkowa opłata, np. wspomniany Traficar, zgodnie ze swoim regulaminem dolicza w przypadku wszelkich napraw do kosztów usługi i części dodatkowe 35 proc. do rachunku!

Komentarz Leszka Leśniaka, Dyrektora Zarządzającego Panek CarSharing:

"Firma Panek swoją działalność prowadzi od prawie 21 lat, na początku jako tradycyjna wypożyczalnia samochodów, a od ponad 4 lat również jako CarSharing. Bezpieczeństwo naszych klientów i użytkowników zawsze stoi na pierwszym miejscu i jest dla nas priorytetem, dlatego w usłudze wynajmu udostępniamy samochody nowe i nie starsze niż 4-letnie, spełniające normy bezpieczeństwa. Wyjątek wiekowy stanowi grupa Retro oraz Extreme, w której dostępne są pojazdy nieco starsze oraz będące youngtimerami. To nasz ukłon w stronę miłośników motoryzacji, którzy korzystając z naszych klasyków czerpią przyjemność z krótkich przejażdżek po mieście. Wszystkie udostępnione w usłudze samochody są sprawne technicznie, a jeśli pracownik techniczny wykryje usterkę, auto znika z aplikacji i wysyłane jest do serwisu na naprawę. Bardzo ważną kwestią poruszaną często na naszych profilach społecznościowych jest bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Zachęcamy naszych użytkowników do jazdy zgodnej z przepisami i nakłaniamy do kulturalnych zachowań. Samochody z Grupy Extreme w Panek to pojazdy marzeń, bardzo szybkie i potrafiące osiągnąć wysokie prędkości. Bentley Continental GT z mocą 560 KM jest najmocniejszym modelem udostępnionym w CarSharingu w Europie, ale nie oznacza to, że trzeba wykorzystywać jego maksymalne możliwości. Wszystkie samochody dostępne w usłudze Panek CarSharing wyposażone są w zaawansowaną telematykę, a nasz monitoring jest w stanie wychwycić każde przekroczenie prędkości. Zdajemy sobie sprawę, że młodość rządzi się swoimi prawami, a pokusa sprawdzenia możliwości auta jest bardzo duża, jednak każdy użytkownik wsiadając do naszego samochodu staje się niejako ambasadorem CarSharingu i ma bezpośredni wpływ na postrzeganie współdzielenia samochodów jako usługi w kontekście globalnym. Dodatkowo rejestrując aplikację w swoim smartfonie użytkownik akceptuje regulamin, który mówi jasno, w jaki sposób należy użytkować pojazd Panek CarSharing oraz jakie zachowania są niedozwolone".